Dobrodzieje z Ratusza – wyspy Bolko nie ruszać! – nagrania z sesji Rady Miasta Opola 23.02.17

Druga sesja Rady Miasta Opola z udziałem nowych radnych trwała 6,5 godziny i, jak zwykle, kilka najbardziej kontrowersyjnych kwestii zostało na sam koniec. Znajdzie się tam zarówno akcent dobrzeński, jak i bolkowski. Ogólnie, była to kolejna sesja chybionych priorytetów i źle ulokowanych emocji.

Wymowny gest trzech małpek

Lista radnych na stronie internetowej wreszcie została uzupełniona o przedstawicieli zagarniętych sołectw: https://www.opole.pl/radni-miasta-opola-vii-kadencja-samorzadu-2014-2018/. Niech jednak Państwa nie zmyli pozorna kompletność listy: kiedy jeszcze przed powiększeniem Opola stowarzyszenie KOP – Miasto dla Ludzi próbowało nawiązywać kontakt z radnymi starego Opola, wysyłając im swoje uwagi do wybranych projektów przed sesjami, potwierdzenie otrzymania e-maila odsyłało zaledwie paru, a znajomością treści uwag ponad wątpliwość wykazywało się najwyżej dwóch na sesję. Co gorsza, skrzynka jednego z radnych od jakiegoś czasu nie przyjmuje już wiadomości od stowarzyszenia, podczas gdy przyjmuje takie same treści i załączniki z innych adresów. Skrzynka innej radnej zupełnie nie działa.

Podobną fikcją są tzw. dyżury telefoniczne: https://www.opole.pl/plan-dyzurow-radnych-w-miesiacu-lutym-2017-r/. Bywa, że obywatel dzwoni w podanych godzinach na podany numer i nie dość, że radna nie odbiera telefonu komórkowego, to nawet później nie oddzwania. Mijają miesiące i wciąż trwa cisza w słuchawce, choć przecież telefony komórkowe zapisują nieodebrane połączenia. Nie wiemy, jaki zasięg ma to zjawisko, bo nie z każdym radnym pragniemy wchodzić w interakcje, zwłaszcza gdy jego lub jej intencje są dla nas od dłuższego czasu nader czytelne.

Maleją nadzieje, że radny Szlapa będzie brał pełny udział w procedowaniu uchwał. Czuje się radnym gminy Dobrzeń Wielki, a prawnicy Ratusza widzą problem formalny w powtarzaniu przez niego ślubowania właśnie tej gminie, przez którą i dla której został wybrany. Widocznie stałość i konsekwencja nie są cnotami docenianymi przez formalistów. Wydaje się być też bez znaczenia fakt, że w odróżnieniu od wyżej wzmiankowanych przypadków posiadaczy głuchych telefonów i wygaszonych tabletów, pan radny mimo braku adresu e-mail bezdyskusyjnie spełnia wymogi Art. 23.1 Ustawy o samorządzie. Przepis ten stanowi, iż: "Radny obowiązany jest kierować się dobrem wspólnoty samorządowej gminy. Radny utrzymuje stałą więź z mieszkańcami oraz ich organizacjami, a w szczególności przyjmuje zgłaszane przez mieszkańców gminy postulaty i przedstawia je organom gminy do rozpatrzenia, nie jest jednak związany instrukcjami wyborców".

Schowanie sobie służbowego telefonu przez aż tylu naszych przedstawicieli jawi mi się jako strategia trzech małpek Sanzaru, które są przekonane, że jeżeli nie będą widzieć zła, słyszeć zła ani mówić o źle, to tego zła nie będzie. W niektórych sytuacjach prywatnych relacji międzyludzkich to może być mądrością: wtedy, kiedy zło karmi się ludzką świadomością i czerpie siłę z inicjowanego przez siebie oburzenia lub poklasku, prostą lub okrężną drogą dążąc do zgorszenia. Inaczej jest jednak wtedy, gdy zło przede wszystkim żeruje właśnie na niewiedzy, obojętności i przyzwoleniu. A także na wzgardzie dla podstawowych przepisów prawnych regulujących funkcjonowanie na danym stanowisku.

O włos od zderzenia ze statystykami

W drodze do Ratusza okrężną drogą musiałam przebyć opolską dżunglę, sama na rowerze i pieszo z Adamem, który porusza się na wózku. Parokrotnie musieliśmy ustępować przedmiotowi, który w Polsce i Opolu liczy się bardziej niż nasza wolność przemieszczania się, zdrowie czy życie: samochodowi. Jedno z takich spotkań, pod wiaduktem wyjątkowego pod względem architektonicznym dworca Opole Wschodnie, który stanął włodarzom miasta na drodze ku wielopasowej ul. Oleskiej, mogło być moim ostatnim. Pojazd na numerach WI był "użytkowany" na ciągu pieszo-rowerowym. "Użytkownik" przyhamował, po czym nagle wystartował w moją stronę. Tylko gwałtowne zeskoczenie z roweru i ucieczka na skwer pozwoliła mi dotrzeć na sesję. I przed tym incydentem, i po nim, wielokrotnie blokowano nam chodnik w niebezpiecznych i trudnych do pokonania miejscach, zastawiano i zasłaniano nam przejścia dla pieszych, nie mówiąc o widoku doszczętnie zdewastowanych samochodami trawników i połamanych korzeni mijanych drzew.

Po naszym dotarciu na salę sesji, pan przewodniczący RM usunął mnie z dogodnego miejsca do nagrywania, które było puste. Tłoczyliśmy się więc z obywatelami i przedstawicielami mediów w narożniku przy samych drzwiach, stąd harmider i nieustabilizowany obraz na pierwszych nagraniach. Ustami swojej podwładnej, przewodniczący uzasadniał konieczność przeniesienia mnie tym, że nie powinnam podchodzić do "gości". "Gośćmi" byli wysocy przedstawiciele służb odpowiadających za nasze bezpieczeństwo, m.in. drogowe.

Ani na komisji społecznej i zdrowia, ani na samej sesji, radni nie zadali choćby jednego pytania odnośnie do sprawozdań ze stanu bezpieczeństwa, które miałoby związek z bezpieczeństwem drogowym.
https://www.opole.pl/wp-content/uploads/2017/02/Druk-nr-876.pdf
https://www.opole.pl/wp-content/uploads/2017/02/Druk-nr-874.pdf

Oto wybrane pytania, które powinny były zostać zadane:

  • Czy spadająca liczba zgłaszanych przestępstw i wykroczeń po 2014 roku, w tym dotyczących ruchu drogowego, może być traktowana jako tożsama z faktyczną liczbą przestępstw i wykroczeń? Jeśli nie, to jaki może być powód spadku liczby zgłoszeń?
  • W jaki sposób Policja i SM zapobiegają niepożądanym zjawiskom w przestrzeni publicznej (w tym drogowym), jakie prowadzą działania, jak sprawdzają skuteczność tych działań i czy jest to podstawą do zmiany programów prewencyjnych na kolejne lata?
  • Jakie metody stosuje Policja i SM, żeby na bieżąco weryfikować działania funkcjonariuszy, a zwłaszcza przeciwdziałać wieloaspektowej wtórnej wiktymizacji poszkodowanych oraz świadków, która prowadzi do rozbieżności między statystykami a stanem faktycznym bezpieczeństwa? Proszę rozwinąć przesłanki dla wytycznej w Sprawozdaniu Policji, polegającej na "dążeniu do systematycznego wzrostu poziomu jakości obsługi interesantów, w tym zachowań policjantów zgodnie z obowiązującą etyką i kulturą osobistą wobec osób uczestniczących w różnego rodzaju zdarzeniach, w tym w zdarzeniach drogowych".
  • Czy Policja i SM sprawdzają nagrania zgłoszeń oraz dokumentacje spraw celem oceny rzetelności informacji przekazywanych obywatelom przez funkcjonariuszy?
  • Czym można wyjaśnić fenomen, że podczas gdy ogólna liczba zgłoszeń spada, to liczba zgłoszeń zdarzeń i wypadków drogowych jest większa niż w 2015 r., a w przypadku zgłoszeń kolizji można mówić o stałym wzroście na przestrzeni 5 lat?
  • Ze statystyk na stronie 17 Sprawozdania Policji wynika, że 96,9% zdarzeń drogowych powodują osoby korzystające z pojazdów wspomaganych silnikiem. 94,6% powodują chronieni uczestnicy ruchu drogowego. Do tego dochodzi fakt, że w zderzeniach pieszych z kierowcami to piesi częściej są ofiarą śmiertelną niż kierowcy, a zatem statystycznie mają mniej szans na skuteczne dochodzenie sprawiedliwości i wpływanie swoimi zeznaniami na rzetelność statystyk. Jak w takim razie wytłumaczyć, że tak wielki nacisk w działaniach penalizujących kładzie się na pieszych, będących najbardziej oczywistymi, pierwotnymi i pożądanymi użytkownikami układu komunikacyjnego miasta?
  • Czy z wartości w tabeli na stronie 20 jednoznacznie wynika wzrost bezpieczeństwa pieszych w miejscach dla nich udostępnionych, czy raczej z innych czynników? Dlaczego nie ujęto w statystykach np. obserwowanej liczby samochodów jeżdżących wzdłuż po chodnikach oraz strefach pieszych i blokujących je, jeżdżących w poprzek przejść dla pieszych i blokujących je, zastawiających przystanki autobusowe, omijających i wyprzedzających na przejściach dla pieszych lub tuż przed nimi – czyli przypadków, które wpływają ujemnie na poczucie bezpieczeństwa i w konsekwencji na niekorzystne wybory komunikacyjne?
  • Dlaczego posiedzenia Komisji Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego ani pełne, szczegółowe protokoły z nich nie są publiczne?
  • Jakie działania odnośnie do przepustowości proponowała Policja MZD? Czy pojęcie przepustowości dotyczyło wszystkich grup uczestników ruchu, czy tylko jednej? Jak MZD odniósł się do tych propozycji?
  • Dlaczego tak mało jest patroli pieszych i czy ktokolwiek sprawdza w terenie skuteczność patroli?
  • Na czym polegają "działania" Pitstop i dlaczego miały miejsce zaledwie 4 razy w roku, skoro skala wyścigów ulicznych w sezonie letnim sięga 3-4 nocy w tygodniu? Dlaczego wielotysięczne grupy zwolenników wyścigów ulicznych nie są zaliczane ani do subkultur, ani do sekt, mimo że wyczerpują większość kryteriów definicji tych pojęć?
  • W jaki sposób festyn polegający na tym, że dzieci jeżdżą quadami albo cały dzień wdychają opary pojazdów tuningowanych miałby się przysłużyć do promowania właściwych postaw obywatelskich, wyborów komunikacyjnych, doboru rozrywek, dbałości o własne i czyjeś zdrowie i środowisko naturalne?
  • Dlaczego Krajowa Mapa Zagrożeń Bezpieczeństwa daje możliwość usuwania dowolnych zgłoszeń bez konieczności rozliczenia się z trwałego rozwiązania problemu? Czy administrator mapy bądź inny podmiot monitoruje, jaki odsetek bezpodstawnie usuwanych zgłoszeń dotyczy problemów drogowych? Jakie przełożenie będzie mieć usuwanie licznych niezałatwionych zgłoszeń na wiarygodność statystyk i na jakość komunikacji między obywatelem a służbami?
  • W jakim zakresie Policja i SM współpracują z organami uchwałodawczymi i ustawodawczymi, a także z WORD, celem eliminacji niebezpiecznych rozwiązań w komunikacji, poprawy jakości przepisów prawa i niedopuszczania do ruchu osób nieposiadających predyspozycji psychofizycznych?
  • Z czego wynika poważna dysproporcja między liczbami skarg na funkcjonariuszy rozpatrzonych pozytywnie (14) i negatywnie (86)?
  • Czy badano zasadność użycia służb odpowiadających za bezpieczeństwo podczas wyjazdów mieszkańców ościennych gmin i opolan na manifestacje w sprawie powiększenia Opola lub zwyczajnie na spotkania, zwiedzanie Sejmu i inne wydarzenia? Jakie kwoty przeznaczono na działania zasadne w związku z tymi wydarzeniami, a jakie na niezasadne?
  • Czy wśród 169 przypadków usunięcia pojazdu z drogi w myśl Art 130a.1 pkt 1 PoRD jest choć jeden przypadek usunięcia go z ciągu komunikacyjnego dla pieszych lub rowerzystów? Przepis ten stanowi, że: "pojazd jest usuwany z drogi na koszt właściciela w przypadku pozostawienia pojazdu w miejscu, gdzie jest to zabronione i utrudnia ruch lub w inny sposób zagraża bezpieczeństwu" – przepis ten nie zawęża bezpieczeństwa ani swobody wyłącznie do ruchu pojazdów silnikowych.
  • Czy zbyt rzadkie w stosunku do potrzeb usuwanie pojazdów z dróg ma coś wspólnego z problemami z dostosowaniem narzuconego przez Ministra Finansów górnego pułapu stawek do możliwości świadczenia takich usług przez firmy z zachowaniem rentowności? Jeśli tak – czy ubiegano się w ostatnich 3 latach o dofinansowanie z budżetu miasta lub z innego źródła na cele usuwania pojazdów? Z jakim efektem?
  • Jakie jest wykorzystanie kamer, fotopułapek i rowerów przez Straż Miejską?
  • Z czego wynika aż 740 przypadków przekazania lub odstąpienia SM od skierowania wniosku o ukaranie w przypadku wykroczeń przeciwko bezpieczeństwu i porządkowi w komunikacji?
  • Z czego wynika szereg sytuacji od lat nierozwiązanych przez SM, takich jak chodniki zajęte w całości przez samochody 24 godziny na dobę (np. odcinek Drzymały) lub regularnie podczas przywożenia i odbierania dzieci (np. dalszy ciąg Drzymały), blokowanie ciągów rowerowych (np. Wiejska), niszczenie zieleni i placów zabaw przez "opiekunów" psów (np. Szarych Szeregów) z wytłumaczeniem, jakoby nieogrodzone mienie wspólne wolno było dewastować, albo problem dmuchaw spalinowych z wytłumaczeniem, jakoby MZD mógł ustalać wyjątki od uchwał Sejmiku Województwa?
  • Inicjatywa własna SM obejmuje 1368 spraw. Jaki odsetek to sprawy związane z zapobieganiem niebezpiecznym i uciążliwym zachowaniom komunikacyjnym uderzającym w NURD?

Ciężki temat powietrza

Powietrze nie schodzi z ust radnych – i to mnie cieszy. Radny Gambiec nie wypuszcza z rąk dmuchaw spalinowych, a dokładnie problemu, jaki one stwarzają mieszkańcom Opola chcącym zachować zdrowie. Świeżo mianowany przewodniczący nowego klubu radnych Mniejszość Niemiecka – Dla Samorządu dopytuje, jak to jest, że wbrew Programowi Ochrony Powietrza wciąż widywane są dmuchawy na mieście, i to w znacznej liczbie. Nie da się też zbyć lada odpowiedzią, tylko drąży temat. Odpowiedź naczelnik WOŚiR, p. Rabiegi, brzmi jednoznacznie: "Dmuchaw nie wolno stosować". W takim razie radny dopytuje Straż Miejską o interwencje. Komendant Bukowski odpowiada, że interwencje są, ale kończą się pouczeniami. Prawda jest jednak taka, że jesienią, kiedy dmuchawy były stosowane po kilka w paru miejscach naraz w mieście, SM odmawiała podjęcia interwencji, tłumacząc, że POP zawiera jedynie niewiążące wytyczne, a kiedy zgłaszający nalegali, to ostatecznie twierdziła, że MZD (jednostka podległa UM) jest władny ustalać sobie wyjątki od uchwały Sejmiku Województwa.

Podczas omawiania korekty budżetu i Wieloletniej Prognozy Finansowej, wspomniano o przesunięciu realizacji części zadań monitoringu powietrza na kolejny rok (kwota 140 tys.). Radna dr Koc-Ogonowska dopytuje, czy oprócz zakupu czujników planowane są działania zmniejszające zanieczyszczenia, konkretnie wymianę pieców. Naczelnik WOSiR przedstawia sytuację z dotacjami, która się nie zmienia, uzasadnia konieczność budowy monitoringu miejskiego (warto pamiętać, że przy wyborze lokalizacji brane będą pod uwagę protesty mieszkańców) i objaśnia system przekazywania komunikatów. Będzie też monitoring emisji komunikacyjnej. Radna pyta ponownie, konkretnie o wymianę pieców.

Obwodnica piastowska będzie finansowana – co niepojęte – z RPO, a prezydent miasta liczył przy tym na jeszcze więcej źródeł. W taki oto sposób środki na ochronę środowiska są przeznaczane na pogarszanie jego stanu. Podobnie, autobusy "niskoemisyjne" wzmiankowane przez prezydenta Wiśniewskiego będą wyposażone w silnik diesla, co wiąże się ze znacznie większą emisją zanieczyszczeń niż w warunkach testowych. Silnik diesla wiąże się także z uciążliwym hałasem, którego spektrum nie podlega w dużej części badaniom ani normom, niemniej jednak ma bardzo negatywny wpływ na zdrowie. Cofamy się do komunikacyjnego średniowiecza, a przy tym coraz mocniej się zadłużamy i uzależniamy.

Ciekawym zagadnieniem jest duże przesunięcie z 2018 na 2017 r. kwoty 21 milionów w jednym z eufemistycznie nazwanych, a jednak brzydkich projektów. Owa "Czysta komunikacja" wcale nie będzie czysta, ani też cicha, nowoczesna, przyszłościowa. Nastąpi też kosztowna promocja "Bezpiecznego transportu", który wcale nie będzie bezpieczny, tylko jeszcze bardziej prosamochodowy. Punktów tych nie mogę namierzyć w dostępnym projekcie zmian w budżecie, a były one wymienione przez wnioskodawców. Proszę samemu posłuchać: https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384550691921970/, minuta 40:00 od końca. Czy w takim układzie radni zapoznali się z tą zmianą i byli jej w pełni świadomi podczas głosowania?

W kontekście Sprawozdania Państwowej Straży Pożarnej, na posiedzeniu komisji społecznej i zdrowia radny Damboń zadał pytanie istotne dla wszystkich właścicieli palenisk: kto ponosi odpowiedzialność w przypadku pożaru komina. Takie pożary zdarzają się coraz częściej. Za zapewnienie drożności naszych przewodów kominowych odpowiadamy sami, a niebagatelne znaczenie ma przy tym nie tylko regularne i fachowe czyszczenie, ale też odpowiednia eksploatacja. Palenie śmieciami nie zalicza się do odpowiedniej eksploatacji; jest wielce niebezpieczne.

Skoro już jesteśmy przy dachach, w tym roku miasto przeznacza 470 tys. złotych na dotacje we współpracy z WFOŚiGW na cel usuwania szkodliwego azbestu. Wnioskować mogą m.in. osoby fizyczne, wspólnoty i przedsiębiorcy. Zwracam uwagę, że zmienił się regulamin.

Masowa wędrówka niedoszłych elit

W związku z likwidacją gimnazjów w ramach nowelizacji ustawy Prawo oświatowe, Opole stanęło przed problemem, które szkoły przejmą jakie roczniki i co się stanie z nieruchomościami gimnazjów. Wbrew pozorom, sprawa nie jest prosta. Przykładowo, w okresie przejściowym siódmo- i ósmoklasiści będą musieli czasem spędzić dwa ostatnie lata nauki w obcej szkole. Jak zauważyli radni Bień i Kasprzyk, jest to sytuacja niekomfortowa, a wręcz zmoże być niebezpieczna, jeśli uczniowie będą musieli przekraczać np. ruchliwą ul. Hallera. Takich ulic jest, oczywiście, więcej w Opolu. Budynek PG4 będzie częścią SP2 pod tym samym zarządem. Oba budynki dzieli ruchliwa ul. Plebiscytowa, a dojście piechotą jest bardzo utrudnione, bo wszystkie ulice łączące – 1 Maja, Kraszewskiego-Dmowskiego oraz Prusa-Miarki-Katowicka – mają notorycznie zastawione chodniki i przejścia dla pieszych. Moim zdaniem, musi nastąpić powrót do przynajmniej takiego poziomu bezpieczeństwa na ulicach Opola, jaki umożliwiał mojemu rocznikowi w miarę samodzielną nawigację po mieście. Nie stanie się tak, jeśli rodzice dalej będą wozić dzieci po chodnikach, i to w jakże zaawansowanym wieku lat dwunastu. Brak bezpieczeństwa i brak poczucia bezpieczeństwa tworzą coraz prędzej samonapędzające się koło.

Dużo emocji wzbudził projekt utworzenia dwóch dodatkowych liceów ogólnokształcących. Radna dr Koc-Ogonowska stwierdziła, że jest większe zapotrzebowanie na technika uczące zawodu, a licea powinny być nieliczne i z wysokim poziomem, aby móc kształcić elity. Kiedy siedem takich szkół w Opolu będzie konkurować o uczniów, obniżając swoje wymagania, trudno mówić o elitarności. UM jednak utrzymuje, że nie ma zainteresowania technikami i że wręcz ma to potwierdzenie w nieudanych próbach organizacji klas o profilu informatycznym w istniejących technikach.

Spośród pozostałych zmian w tej Uchwale, na uwagę zasługuje wygaszenie dwujęzycznego PG10.

Projekt utworzenia Centrum Usług Wspólnych dla przedszkoli wzbudził nieco więcej wątpliwości. Radni chcieli wiedzieć, jakie będą odtąd zależności między dyrektorem przedszkola a dyrektorem CUW, dlaczego akurat przedszkola, a nie szkoły lub żłobki, czy wbrew zapewnieniom wnioskującego Urzędu nie zostaną zwolnieni pracownicy. Urząd tłumaczył, że CUW usprawni działanie administracji i księgowości, dyrektorzy nadal będą mieli autonomię w podejmowaniu decyzji, nastąpi standardyzacja systemów, łatwiej będzie o zastępstwa i zmniejszą się koszty bez konieczności zwolnień. Nie wszystkich to przekonało. Bez konsultacji z prawnikiem nie podejmę się nawet wstępnej ewaluacji tego projektu, zalecam jednak, żeby przyszli rodzice przedszkolaków przeczytali tekst jak najdokładniej. Wszakże chodzi o centralizację, a słowo to w dzisiejszych realiach pobrzmiewa jak zła wróżba.

Omawiając perturbacje piętrzące się przed szkolną młodzieżą, nie sposób pominąć trudnego tematu poruszonego na posiedzeniu komisji społecznej i zdrowia, który jednak nie miał się pojawić na sesji RM. Temat ten to "przypadki samobójcze w Opolu w ostatnich latach – statystyki, działania i formy pomocy dotkniętym problemem, monitoring środowisk, z jakich wywodzą się ofiary". Opolszczyzna ma piąte (?!) miejsce w kraju pod względem samobójstw wśród młodzieży. Miejska Poradnia Psychologiczno-Pedagogiczna tłumaczy to tym, że jest tu aż ok. 50% rozbitych małżeństw. Ogólnie liczba samobójstw w Polsce rośnie. Dzisiejsza polska młodzież ma coraz wyższą wiedzę, ale za to coraz większe problemy emocjonalne i coraz niższe kompetencje społeczne, a siedzący tryb życia oznacza też brak możliwości rozładowania emocji. Problemem jest brak miłości, problemem jest relatywizm wartości, problemem jest też to, że nie ma współpracy między poszczególnymi szczeblami edukacji. Uczeń przechodzi z podstawówki do gimnazjum, a potem z gimnazjum do szkoły średniej, ale nie wiąże się to z przekazaniem wiedzy o jego ewentualnych problemach emocjonalnych.

Zabrakło pytania, jak na odsetek samobójstw przekłada się frustracja wynikająca z braku perspektyw i z powszechnego równania w dół, a także spadek jakości życia i coraz bardziej wroga przestrzeń publiczna (choćby zabieranie podwórek pod parkingi, podwożenie dzieci pod same drzwi szkoły albo przymus chodzenia na szkolne piesze wycieczki w kamizelkach odblaskowych niczym w stygmatyzowanej grupie skazańców). Ciekawe wyniki mogłoby też przynieść badanie wpływu hałasu, zwł. dźwiękowych fal niskoczęstotliwościowych, np. takich emitowanych całymi nocami przez liczne silniki diesla, na skłonności samobójcze.

Magnes uwagi i emocji

Sprawozdania służb przeszły jednogłośnie, peregrynacja siódmoklasistów wzbudziła zainteresowanie kilku radnych. Gdzie się podziała uwaga pozostałych? Niemal w całości została pochłonięta przez projekt uchwały obywatelskiej o dofinansowaniu zabiegów in vitro złożony przez p. Przemysława Pytlika z Nowoczesna.pl (tu wystąpił jako przedstawiciel grupy obywateli). Projekt uchwały został odrzucony, choć dyskusja była burzliwa i na komisjach, i na sesji, a głosowanie bardzo niejednorodne, tym bardziej że w jednym słowie "za" lub "przeciw" nie dało się zawrzeć złożoności dylematów.

Opolanie rzadko wnoszą projekty uchwał, co niedobrze świadczy o naszym pojmowaniu samorządności, a jeszcze gorzej o wierze w nią. Uczestniczyłam jednak lub przyglądałam się paru innym projektom: m.in. o zniesieniu Wielkiego Opola albo o przeniesieniu finansowania ze Straży Miejskiej na cele społeczne. Niestety, procedowaniu obywatelskiej inicjatywy uchwałodawczej towarzyszy słabo ukrywana lekceważąca postawa niektórych radnych. Nie sprzyja to aktywności obywatelskiej. Tym razem też tak było.

Nie obyło się bez zbaczania z tematu ku prywatnym sprawom, domniemanym brakom walorów osobistych lub sugerowanym interesom wnioskodawcy i eksperta (gdyby chodziło o klub sportowy grający sam dla siebie, nie byłoby kontrowersji). Na posiedzeniu komisji społecznej i zdrowia nie było eksperta-lekarza, więc wnioskodawca musiał odeprzeć atak pytań o merytoryczne detale, które zostały zwieńczone skwitowaniem, jakoby nie znał on przedmiotu własnego wniosku. Podczas sesji niezmordowanym poszukiwaczem drugiego dna projektu okazał się radny Kawa. Bezowocne okazało się kategoryczne przeciwdziałanie jego zabiegom przez przewodniczącego Ociepę. Momentami na sali dało się nawet słyszeć chichoty, tak jakby brak możliwości stworzenia pełnej rodziny nie był dla wielu par dramatem wołającym o minimum powagi. Przypomnę tylko, że jednym z czynników warunkujących niepłodność są m.in. także złe warunki życia i że im więcej jest przypadków problemów z zajściem w ciążę i donoszeniem jej, mogących pozostawać w związku z jakością życia, tym gorsze świadectwo wystawiają za siebie władze samorządowe, władne i obowiązane prowadzić niepozorowaną walkę m.in. z zanieczyszczeniem powietrza, z hałasem, z frustracją obywateli wynikającą z poczucia braku wpływu na przyszłość własnego miasta i z bezkresnym oczekiwaniem, aż do sędziwego wieku, na spokojniejsze czasy dla zakładania rodziny. Czy kogoś z radnych jednak było stać, żeby przy okazji tej uchwały rzucić pytanie: "Co możemy zrobić, żeby zmniejszać problem niepłodności przyczynowo – czyli skuteczniej, taniej i po prostu właściwiej?" Niestety, nie.

Generalnie, wbrew podsumowaniu radnego Trybuły, jakoby dyskusję udało się uchronić przed upolitycznieniem, miałam dokładnie przeciwne wrażenie. Co ciekawsze, przypominam sobie jeszcze tylko jeden taki przypadek, kiedy na sesji była burzliwa wymiana zdań i duża niejednorodność przy głosowaniu. Dotyczyło to nadania imienia politycznie zaangażowanego prof. Bartoszewskiego skwerowi, przy którym nikt nie mieszka. Zmiana ta miała niewspółmiernie mniejszy wpływ na rozwój miasta, jakość życia mieszkańców, budżet, czy cokolwiek praktycznego niż np. przyjęte bez poważniejszych oporów w marcu 2016 r. powiększenie Opola. A przecież w samej kwestii zmian nazw ulic i miejscowości nastąpiły w wyniku powiększenia miasta roszady na wielką skalę, pociągające ogromne koszty dla miasta, gmin, mieszkańców, firm, itp. Nazewnictwo to i tak był tylko czubek góry problemów, konfliktów, upokorzeń, procedur, wydatków i podwyżek.

Dobro złem zwyciężaj?

Zwracam uwagę na nagranie https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384644601912579/, 18 minut przed końcem. Na pytanie klubu radnych PO o zmniejszenie natężenia ruchu wokół remontowanego mostu ul. Niemodlińskiej, dyrektor MZD, p. Bahryj, odpowiada, że rozważa puszczenie samochodów ulicą Parkową, obecnie Bolkowską, czyli przez wyspę Bolko. Puszczenie ruchu przez teren prywatny na Koszyka jawi mu się jako "czarny wariant", za to najlepsza byłaby dla niego pełna trasa bolkowska z mostem. Wprowadza słuchaczy w błąd, ukrywając, że przeciwko trasie są tysiące mieszkańców i odwiedzających, a nie tylko organizacje ekologiczne. Nieprawdą jest też, że to MZD wycofał się z tej przeprawy, żeby uniknąć "wojny". Naprawdę realizacja trasy jest prawnie niemożliwa ze względu na brak decyzji pozytywnej ze strony RDOŚ z całkiem obiektywnych powodów, takich jak chronione gatunki. Nie spodziewałabym się też, że po remoncie objazd ten zostałby zlikwidowany, tym bardziej że do tamtej pory bezpowrotnej dewastacji uległyby ekosystemy wyspy Bolko i kamionki Bolko. Najbardziej oczywiste rozwiązanie na komunikację podczas remontu mostu ul. Niemodlińskiej, czyli wzmocnienie komunikacji zbiorowej, zostało uznane przez wiceprezydenta Pietruchę jako… zbyt radykalne. Przewiduje się, że najtrudniejszy będzie moment powrotu dzieci do szkół – i tu się zgodzę. Wszak, jak już wspominałam, dzieci są oduczane od poruszania się o własnych siłach po mieście.

Tu muszę uzupełnić, że posiadacze biletów miesięcznych na komunikację miejską mogą za darmo korzystać także z połączenia kolejowego Opole Główne – Opole Zachodnie. Podróż trwa zaledwie 3 minuty, bez zatorów. Zaledwie troje młodych ludzi wpadło w czwartek rano na to, żeby z tego skorzystać. Znacznie liczniejsi postanowili sforsować [pierwotnie pieszo-rowerową]kładkę swoimi samochodami. To przez nich, dla nich i na ich zgubę dyrektor Bahryj zrobi objazdy przez Bolko.

Radny Gambiec spytał o postęp mediacji z gminą Dobrzeń Wielki, ale przedstawiciel strony nieuwzględniającej konsultacji społecznych – wiceprezydent Pietrucha – udzielił tylko ogólnie znanych informacji, zasłaniając się ciszą mediacyjną. Radny przypilnował jeszcze pisemnych odpowiedzi, które miały mu być dosłane, lecz nie zostały, a także upomniał się o brakujące podpisy na kopiach dokumentów dostarczonych komisji rewizyjnej, której do niedawna z powodzeniem przewodził – uwaga, którą zbagatelizował przewodniczący RM.

Do końca sesji na widowni dotrwało czterech mieszkańców. Wszyscy z koszulkami gminy Dobrzeń Wielki, włącznie z niżej podpisaną. Wszyscy musieli wysłuchać 'komunikatu' radnej Soppy, która – powołując się na anonimowych 'zbulwersowanych' mieszkańców – nieoczekiwanie krytykuje nowych radnych za to, że biorą udział w demonstracjach, skandując "Złodzieje z Ratusza, naszych gmin nie ruszać". Spośród trojga radnych wskazanych z nazwiska przez reformatorkę godności i etyki swoich kolegów, tylko radna Wilk ma okazję sprostować, że nie była na manifestacji i nie rozumie, jak ktoś mógł tam ją widzieć. Podkreśla, że demonstracje popiera, jako reakcję mieszkańców gmin (dodam: także Opola) na krzywdę. "Nie jesteśmy tu z własnej woli" – oświadcza i dodaje, że nowi radni nie zamierzają szkodzić interesom miasta. Przewodniczący Ociepa apeluje jeszcze o wzajemny szacunek do własnych przekonań i na tym sesja się kończy.

Pozostaje nam więc skandować: "Dobrodzieje z Ratusza, wyspy Bolko nie ruszać!"

Oto projekty uchwał, na chwilę obecną z wyjątkiem tych wtrąconych do porządku obrad:
https://www.opole.pl/projekty-uchwal-xxxviii-sesji-rady-miasta-opola-23-lutego-2017/

Oto nagrania:
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384542268589479/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384550691921970/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384565775253795/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384604415249931/
https://www.facebook.com/ObywatelskieOpole/videos/384644601912579/

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie