Już po raz szósty Muzeum Wsi Opolskiej kończy sezon tradycyjnym żniwniokiem. Tradycyjnym, choć jest on inny niż te, z którymi zwykle mamy do czynienia.

Opolanie lubią te spotkania w skansenie, nawet gdy pogoda jest brzydka. Dziś aura zdecydowanie sprzyjała odwiedzającym tę ostatnią w roku imprezę. Przyszły tysiące, a atrakcje były jak zwykle niezliczone.

Bohaterem dnia był oczywiście miód i jego przetwory, ale na bierkowickich straganach kupić było można wszystko, co kojarzy się z opolską wsią.

Jak mówi Jarosław Gałęza, dyrektor Muzeum Wsi Opolskiej, na żadnych dożynkach nie może zabraknąć korony żniwnej, korowodu i bochna chleba. Dla muzeum to także czas podsumowania mijającego sezonu.

Fot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.