Janusz Maćkowiak: 110 lat temu na ziemi oleskiej rozpoczął się mleczarski biznes. I tak kręci się do dziś. Pod koniec października uroczyście obchodzono także jubileusz firmy, którą Pan kieruje.
Jak zmieniała się branża mleczarska w ciągu tych kilkudziesięciu lat?

Wilhelm Beker: Na początku ubiegłego wieku kilku rolników, właścicieli ziemskich, postanowiło wybudować zakład mleczarski przerabiający mleko na masło, maślankę. Jak postanowili, tak zrobili.
Natomiast 60 lat temu powołano do życia Okręgową Spółdzielnię Mleczarską. Można powiedzieć, że w tamtych czasach, a były to lata 50., pojawiła się nowa forma gospodarowania – spółdzielczość. Taka namiastka prywatnego biznesu. Oczywiście czuliśmy się właścicielami – my tu na produkcji i gospodarze, który dostarczali surowiec. Bo mimo wielu zmian, nastawienia politycznego do tej formy gospodarowania, krowa i mleko od początku decydowały o naszym bycie.

JM: Czy zmieniła się technologia produkcji wyrobów mleczarskich? Bo niby krowa i mleko takie same, a smak produktów zupełnie inny. Słyszę, że masło z Olesna nie ma sobie równych.

WB: Od początku istnienia branży mleczarskiej na tych ziemiach metody wytwarzania masła, serów i innych produktów nie uległy zmianie. Oczywiście maszyny, urządzenia chłodnicze – to wszystko ułatwiło pracę. Ale procedury nie zostały zmienione. Dlatego u nas masło ma smak jak u mamy.

JM: Mleczarnia od początku znajduje się w tym samym miejscu?

WB: Tak. Od 1911 roku w tym samym miejscu, choć zakład został rozbudowany i był wyposażany w coraz to nowocześniejsze maszyny. Prawdziwa rewolucja w naszej mleczarni nastąpiła w latach 2002–2004. Musieliśmy dostosować warunki produkcji do wymogów i norm Unii Europejskiej.

JM: Rozumiem, że gdyby nie zrobiono tej modernizacji, trudno byłoby konkurować na rynku europejskim. Już wtedy wyroby z Olesna były znane, zwłaszcza na rynku niemieckim.

WB: Wymogi unijne były takim bodźcem do zmian. Robiliśmy to nie tylko z uwagi na odbiorcę zagranicznego. To była okazja, by stać się mleczarnią nowoczesną, ale stosującą tradycyjne metody produkcji. Mimo że z zewnątrz specjalnych zmian nie widać, to w halach produkcyjnych praktycznie wszystko zmieniono. Inaczej nie otrzymalibyśmy certyfikatów, które są konieczne w branży spożywczej.

JM: A czy zmieniły się warunki hodowli? Krowa chyba też odczuła pewne zmiany w swoim otoczeniu?

WB: No, producenci mleka to dziś nowoczesne gospodarstwa. Mleko opuszczające oborę praktycznie nadaje się do spożycia. Warunki sanitarno-epidemiologiczne są na najwyższym poziomie. Gospodarstwa zostały także generalnie przebudowane.

JM: Ilu dostawców współpracuje z mleczarnią? I czy to są gospodarze z powiatu oleskiego?

WB: Tak. To są gospodarstwa z okolic Olesna. Mamy w tej chwili 100 dostawców. Ale były czasy, kiedy współpracowało z nami blisko dwa tysiące gospodarstw.

JM: Jak to? Czyli ograniczono wielkość produkcji?

WB: Nie. Absolutnie nie. Dziś 100 producentów mleka dostarcza tyle surowca, ile kiedyś dwa tysiące gospodarzy. Dziś taki producent nie ma dwóch krów, a dwieście.

 

Rozmowa z Wilhelmem Bekerem, prezesem Okręgowej Spółdzielni Mleczarskiej w Oleśnie
JM: Od ilu lat kieruje Pan spółdzielnią? Pytam celowo, bo nagród, wyróżnień, dyplomów są w gabinecie setki i wszystkie opatrzone są Pańskim nazwiskiem.

WB: Fotel prezesa zajmuję od 19 lat. Za rok będzie okrągły jubileusz. Ale w firmie pracuję od 1981 roku. A co do nagród, to nie ja je otrzymuję. To jest uznanie dla całej załogi. To oni odpowiadają za smak wyrobów. Ja ich tylko reprezentuję.

JM: Oferta spółdzielni jest bogata: masło, kefir, maślanka, sery, twarogi, a ostatnio śmietankówka. Po wielu latach zmagań wreszcie jest to oficjalny produkt mleczarni. Śmietana z procentami.

WB: Podejrzewam, że taki napój na bazie śmietany produkowano 100 lat temu, ale na własne potrzeby. My postanowiliśmy to zalegalizować. Kosztowało nas to wielu lat starań, bo taka nowość wzbudza podejrzliwość. Ale się udało. Odnoszę wrażenie, że trafiliśmy z tym nowym produktem w dziesiątkę.

JM: Czy to prawda, że z oleskiego mleka będzie produkowana włoska mozzarella?

WB: Tak. Wstępne ustalenia, rozmowy, a nawet testowa produkcja są już poza nami. Spodziewamy się kolejnej wizyty Włochów. Mam nadzieję, że niebawem rozpoczniemy produkcję tego wyrobu. Ale wdrożenie każdej nowości to nie kwestia roku, więc czekajmy cierpliwie na sfinalizowanie tego projektu.
Na koniec chciałbym dodać, że na jubileusz spółdzielni klientom daliśmy śmietanówkę, a nam, załodze, sprawiliśmy nowoczesną instalację gazową. To nie tylko czyste niebo nad mleczarnią, ale także duże oszczędności w produkcji. Co dla nas, członków tej spółdzielczej społeczności, nie jest bez znaczenia.

JM: Dziękuję za spotkanie.

Fot. Janusz Maćkowiak

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie