Kamil Lorek jest zawodnikiem Opolskiego Klubu Bokserskiego występującym w kategorii superciężkiej. Już w najbliższą sobotę 17 marca jego walka z Wojciechem Szymańskim będzie głównym punktem II Gali Sztuk Walki „Opolscy Wojownicy”.

O początki kariery, o preferencje na ringu, relacje z bratem i plany na przyszłość pytał Łukasz Kołodziej.

Łukasz Kołodziej: Kamilu, od kiedy trenujesz? Od kiedy interesuje cię boks?

Kamil Lorek: Sporty walki zacząłem uprawiać w wieku 15–16 lat. Wszystko rozpoczęło się od treningów mieszanych sztuk walki w Krapkowicach. W MMA stoczyłem około 10 pojedynków, po czym stwierdziłem, że chciałbym się realizować w walce w stójce, na pięści, i dlatego zaczęła się moja przygoda z boksem. Po paru latach treningów boksu, zapasów, stwierdziłem, że jednak chcę uprawiać typową szermierkę na pięści.

Czyli klub OKB Odra Opole nie był twoim pierwszym klubem?

Nie, był nim Gladiatores znajdujący się w Krapkowicach. Byłem surowym zawodnikiem MMA, jednak, chcąc nie chcąc, te podstawy bokserskie w Krapkowicach musiałem złapać i je złapałem, przez co po przejściu z mieszanych sztuk walki na sport bokserski byłem już w pewnym sensie „ułożonym” zawodnikiem. Dzięki temu mogłem bardzo szybko startować w zawodach i toczyć walki w ringu.

Czy w pierwszej walce „Opolskich Wojowników” też występowałeś?

Tak, miałem tam przedostatnią walkę. Udało mi się praktycznie cztery razy położyć mojego rywala na deski w pierwszej i drugiej rundzie. W drugiej walka się skończyła, została poddana przez trenera rywala.

Czy występowałeś w tej samej kategorii? 91+?

Tak, ponad 90 kg ważyłem już w wieku 17–18 lat. Miałem koło 100 kg. Później po prostu starałem się utrzymywać tę wagę. Teraz w wieku ponad 20 lat przybyło mi 6 kg, tak że aktualnie ważę 106 kg i w tej wadze cały czas startuję.

Czy boks to twój sposób na życie? W tym kierunku chcesz się rozwijać, by przejść do wyczynów zawodowych?

Tak, to moje najskrytsze marzenie, by robić to co naprawdę kocham i dostawać jeszcze za to pieniądze. Myślę, że marzenia się spełniają i będę mógł robić to, co będę chciał.

Ile czasu poświęcasz na treningi dziennie, tygodniowo? Jakie to są treningi?

Życie bokserskie jest już ze mną od bardzo długiego czasu. Wszystko, cały swój dzień i wolny czas, poświęcam boksowi. Od poniedziałku do piątku trenuję, w weekend robię jakąś saunę i biegam. Tak więc wszystko skupiam tylko na tym, by mieć jak najlepszą formę i cały swój czas poświęcam treningom i doskonaleniu siebie.

Czyli treningi dziennie trwają ile? Dwie godziny? Trzy?

Jeśli jest to typowy trening w okresie przygotowawczym, to trenuję godzinę, dwie w ciągu dnia. A jeżeli zaczynam już trenować i odpoczywać przed samą walką, jeżeli np. dzieli mnie od niej tydzień, to te treningi trwają po 40 minut i są typowo szybkościowe, żeby „nie zajeżdżać” organizmu.

To jest trening w ringu. A czy oprócz tego wykonujesz jakieś siłowe treningi, które mają być ogólnorozwojowe?

Tak. Przygotowanie zawodnika typowo pod start wymaga naprawdę wielu, wielu poświęceń i rozłożenia tego planu treningowego na dłuższy okres. Na przykład przez tydzień trenujemy „siłę”, później zajmujemy się wydolnością i robimy parodniowe sparingi, a wszystko zamykamy jakimś delikatnym basenem czy sauną, aby organizm wrócił do jak największej siły i jak najlepszej formy. Plan treningowy pod zawodnika, który chce startować, jest naprawdę bardzo skomplikowany i dzieli się na wiele płaszczyzn.

Nie będziemy, oczywiście, przedstawiać szczegółów, bo z pewnością jest to po części tajemnica każdego trenera i zawodnika. A kto jest pana trenerem?

Mam dwóch trenerów: Radosława Chojnowskiego i Dominika Srokę. Obaj mieszkają w Opolu i poświęcają mi jak najwięcej uwagi, abym odnosił coraz większe sukcesy.

A czy oni obydwaj trenują ten sam zakres Twoich umiejętności, czy np. jeden jest do szybkości, drugi do siły…?

Zazwyczaj jest tak, że trenerzy między sobą ustalają, jak mają prowadzić zawodnika. Mówią między sobą: „dobra, w tym tygodniu mnie nie będzie, więc poprowadzisz Kamila szybkościowo, potem ja wrócę i zrobimy jakieś sparingi”. Nie spuszczają mnie z oka.

Przed nami II Gala „Opolskich Wojowników” w Tarnowie Opolskim. Czy twoja walka będzie walką wieczoru?

Tak, to będzie ostatnia walka. Prawdopodobnie będę walczyć koło godziny 22:00 lub 23:00, tak że emocje będą na pewno.

Będziesz boksował z Wojciechem Szymańskim. W ubiegłym roku miałeś okazję z nim konkurować, niestety był lepszy.

Tak, z Wojciechem Szymańskim, z chłopakiem trenującym w Krakowie, przegrałem w bardzo niewygodny dla mnie sposób. W pierwszej rundzie byłem na granicy znokautowania go. Poczułem krew, poszedłem do przodu, zacząłem go bić nie myśląc nad ciosami. Wystrzelałem się, straciłem całą kondycję. Druga i trzecia runda były punktowane na moją niekorzyść.

Czyli będzie okazja do prawdziwego rewanżu. W sercu boksera chyba jednak zawsze jest chęć bycia lepszym od tego, z którym się kiedyś przegrało.

Tak, zawsze pozostaje ten niesmak. Jestem pewny, że w sobotę zrewanżuję się w bardzo dobry sposób.

A z jakimi zawodnikami czujesz się najlepiej? Czy masz takiego zawodnika, którego, gdy go dostaniesz, to wiesz, że go „zlejesz”?

Są tacy zawodnicy. Najlepiej mi się boksuje z zawodnikami większymi i cięższymi od siebie, którzy idą do przodu i po prostu lubią się bić. Bardzo nie lubię zawodników, którzy są ode mnie lżejsi i nie lubią wdawać się w żadną ringową wymianę ciosów, po prostu biegają, odskakują i robią taką szermierkę na pięści. Ja jednak lubię iść do przodu i poczuć to, co naprawdę trenuję.

Którą walkę oceniasz w swojej karierze najlepiej? Czy masz taką walkę, o której możesz naprawdę powiedzieć: „to najlepsza walka, jaką kiedykolwiek stoczyłem”?

Tak, najlepsza moja walka stoczona była trzy miesiące temu z Michałem Bołozem. Tak jak mówię: chłop był ode mnie o raz większy, był o wiele cięższy, fizycznie wszystkie warunki były po jego stronie. A jednak tę walkę wygrałem, bo robiłem to, co najlepiej mi wychodzi – szedłem do przodu. On także szedł do przodu, jeden drugiego nie oszczędzał, tak że emocji mi ta walka bardzo dużo przyniosła. I ból głowy parę dni później (śmiech).

Jeżeli rywal jest o raz większy, ból głowy w następnych dniach na pewno można mieć. Twój brat też boksuje. Tomek jest młodszy i również odnosi bardzo fajne sukcesy.

Tak, Tomek jest młodszy o dwa lata, ma 20 lat. Osobiście go namówiłem na karierę bokserską, z czego naprawdę jestem bardzo zadowolony. Jestem też bardzo dumny z jego aktualnych sukcesów. W zeszłym miesiącu wyboksował wicemistrza Opolszczyzny. Po bardzo ciężkim boju w finale niestety nie udało mu się wyboksować mistrza Opolszczyzny, chociaż byłem pewny, że to zrobi. No ale jednak czegoś zabrakło. Ale wiemy o tym, że następny rok będzie po prostu nasz i Tomek będzie mistrzem Opolszczyzny. Wszystko pójdzie po naszej myśli.

Czy Tomek jest również partnerem na treningach? Czy razem trenujecie?

Tak, mój brat – i on pewnie powie to samo – jesteśmy dla siebie najgorszymi sparingpartnerami na świecie. Jeśli już dochodzi do jakichkolwiek sparingów, to jeden drugiego nie oszczędza. Jednak czuć tę braterską, w pozytywnym sensie, nienawiść na treningach. Trener nieraz nas uspokaja, rozdziela i mówi: „panowie, co wy robicie, to jest trening, to nie walka, spokojnie!”. Ale jednak tę zadziorność braterską można wyczuć przy pierwszym spojrzeniu.

Czy w trudnych sytuacjach rodzinnych też przeprowadzacie sobie sparing już poza ringiem, w domu, w pokoju gościnnym czy w jakichś innych pomieszczeniach (śmiech)?

Jak mieliśmy po 14–15 lat, to naprawdę często dochodziło do tego typu pojedynków w domu. Ale teraz zazwyczaj swoją siłę oszczędzamy na ring i to na treningu jeden drugiemu pokazuje, kto tutaj naprawdę jest lepszy. W danym dniu (śmiech).

A co mówią rodzice? Czy wspierają was w tym, co robicie? Cieszą się, że poszliście taką ścieżką sportową akurat w tej dyscyplinie? Jak to wygląda?

Tak, pod tym względem nie mogę narzekać. Rodzice wspierają nas najbardziej jak tylko potrafią. Robią wszystko, abyśmy się rozwijali i mieli jak najlepsze osiągnięcia sportowe.

Czy twój brat jest twoją konkurencją? Możecie razem boksować?

Czy konkurencją? Ja wiem jedno: ja nigdy na ring z bratem nie wyjdę. Jeżeli na zawodach będę miał taką walkę, to oddam ją walkowerem i nie będę z bratem boksował. Takiej możliwości w ogóle nie widzę.

Czyli rozumiem, że idziesz w kierunku braci Kliczko, którzy też powiedzieli, że nigdy w życiu nie będą między sobą boksować. Możemy bić się z każdym, tylko nie ze sobą nawzajem. Bardzo fajne postanowienie. Bracia Kliczko są chyba waszym guru – bardzo podobnie wygląda to w waszym przypadku.

Tak, bracia Kliczko są dla nas wzorem do naśladowania. Chociażby samą klasą w ringu, zachowaniem dyscypliny poza nim, co jest jeszcze ważniejsze niż dyscyplina w samym ringu. Jest z kogo brać przykład.

Z moich młodzieńczych lat pamiętam Henry Maske, niemieckiego boksera, który miał niesamowity poziom pozytywnej energii. I to też była ważna osoba, która mogła być czyimś guru.

Tak, zgadzam się z tym, jeśli zawodnik jest zdyscyplinowany w ringu tak samo, jak poza nim, to jak najbardziej jest wzorem do naśladowania.

Czy zdarza ci się wykorzystywać twoje umiejętności poza ringiem?

Staram się ich nie wykorzystywać, bo wiem, jaką broń noszę w rękach. Tego typu zachowań, toczenia poza ringiem jakichś pojedynków, staram się unikać.

Czyli jesteś spokojnym chłopakiem, który raczej nie używa swoich umiejętności na dyskotekach i poza nimi, np. przy gościach w barze, którzy się za bardzo czepiają (śmiech).

Dokładnie. Wiem po samym sobie, że jeśli miałbym się bić z chłopakiem, który cały dzień spędza w barze, to taka walka nie trwałaby nawet 10 sekund. Dlatego staram się unikać tego typu pojedynków.

To by była tylko kwestia czasu spadania na podłogę.

Tak, tak, dokładnie (śmiech).

Czyli rozumiem, że nigdy nie macie zamiaru skrzyżować rękawic ze swoim bratem, a rodzina was wspiera. Czego życzy się bokserowi na dalszą drogę jego sportowego hobby?

Wydaje mi się, że po swoim przypadku mogę powiedzieć, że można życzyć mu szczęścia, jak najwięcej zdrowia i dalszej motywacji w dążeniu do celu.

I przede wszystkim, by unikały cię kontuzje i abyś był sprawny na każdym sparingu. Powiedz jeszcze jedno: rodzina cię wspiera, ale czy jest coś jeszcze, czego byś oczekiwał od swoich bliskich, od swoich partnerów? Czego byś oczekiwał od swojego klubu? Gdzie potrzebujesz wsparcia np. od sponsorów?

Ze strony rodzinnej naprawdę tego wsparcia mam tak dużo, że od żadnej osoby nie potrzebuję go już więcej. A jeśli chodzi o sponsorów, to wiadomo – jeśli jacyś chcieliby zawiązywać jakąkolwiek współpracę, to jak najbardziej trzymam za nią kciuki.

Co dalej? Teraz II Gala Boksu, a co po niej?

Za parę dni „Opolscy Wojownicy”, później w kwietniu jedziemy na mistrzostwa Polski seniorów – głównie po to, by złapać doświadczenie przed mistrzostwami Polski młodzieżowców. Aby rozboksować się z najlepszymi zawodnikami w Polsce, a na młodzieżowych wyboksować złoty medal. Choć nie ukrywam, że również na kwietniowych zawodach nastawiam się na podium.

Dziękujemy za rozmowę. Jako portal wspierający pana życzymy, by wszystko spełniło się tak, jak pan sobie tego życzy. Aby za jakiś czas spotkać się tutaj z panem jako bokserem zawodowym, który swoją klasą i jakością pokazuje, że nie tylko sport, ale i wspieranie młodych adeptów będzie ideą pańskiego działania.

Ja również dziękuję. Myślę, że przy następnej rozmowie będę miał więcej do powiedzenia o boksie zawodowym.

Portal Opowiecie.info oficjalnie wspiera zmagania Kamila Lorka. Podczas II Gali Sztuk Walki „Opolscy Wojownicy” w Tarnowie Opolskim nasz logotyp będzie widnieć na spodenkach boksera.

„Wszystko skupiam na tym, by mieć jak najlepszą formę”. Rozmowa z Kamilem Lorkiem, opolskim bokserem

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Właściciel Portalu Opowiecie.info