Nie robi na mnie wrażenia chaos, jaki powstał w opolskiej Radzie Miasta. Zaklęcia prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego już dawno przestały na mnie działać – przecedzam przez bardzo gęste sito każdą jego wypowiedź. Prawdy tam niewiele. Gorzej, że opiniotwórczy dziennikarze dają się łapać na te opowieści i piszą, co im ślina na język przyniesie.

„Grupy ekologów blokują praktycznie wszystkie ważne dla miasta inwestycje. Nawet te, które docelowo ekologii służą, jak projekt węzła przy dworcu wschodnim” – napisał Krzysztof Zyzik 30 marca w NTO w artykule „Śmigus-dyngus w wielki czwartek. Polityczne trzęsienie ziemi w Opolu”.

Sporo zapłacę temu, kto wytłumaczy mi, jak wprowadzenie kolejnych setek aut do Śródmieścia „docelowo przysłuży się ekologii”. Podobnie z wycinką 1200 drzew i tysięcy krzewów. Czysta ochrona przyrody.

Dramatyczne jest to, że nie rozumie tego dziennikarz, który powinien wiedzieć trochę więcej od przeciętnego śmiertelnika, jeśli na jakiś temat się wypowiada. Nie słyszał o paradoksie Braessa albo o prawie Lewisa-Mogridge’a? A szkoda, bo powinien.

Na świecie mamy wiele przykładów, że nie są to tylko prace i obliczenia teoretyczne.
Na przykład likwidacja autostrady Cheonggyecheon oraz innych tras w stolicy Korei Południowej, Seulu. Ich zburzenie nie tylko nie spowodowało korków, ale także zmniejszyło ruch samochodowy w mieście. Z kolei rozbudowa sieci drogowej w latach 60. w Stuttgarcie zwiększyła czasy przejazdów w całym mieście i dopiero likwidacja zbudowanych tras ograniczyła zatory i poprawiła ruch. Do podobnych zjawisk doszło podczas zamknięcia ulic w Nowym Jorku oraz Winnipeg.

Prawo Lewisa-Mogridge’a to teoria opisująca natężenie ruchu samochodów. Udowadnia, że poszerzanie dróg nie prowadzi do mniejszego na nich zatłoczenia, ponieważ liczba samochodów korzystających z takiej drogi powiększa się tak, aby maksymalnie wypełnić dostępną przestrzeń.

Zgodnie z tą teorią zakładana przed poszerzeniem drogi poprawa przepustowości trwa od kilku tygodni do kilku miesięcy, po czym korki zaczynają się znów tworzyć na drodze pomimo większej liczby pasów ruchu.

Mamy dowody także w Polsce. 3 października 2014 r. po trzech latach udostępniono dla ruchu kołowego fragment ulicy Targowej na warszawskiej Pradze. Ulica była zamknięta z powodu budowy II linii metra. W dniu otwarcia ulicy kierowcy stanęli w gigantycznym korku, wypełniając maksymalnie wszystkie pasy zarówno na Targowej jak i sąsiedniej alei Solidarności. „Trzecia godzina ogromnych utrudnień. Świat stanął na głowie. Wydawałoby się, że skoro otworzono ulicę Targową, to powinno być mniej korków. A jest zupełnie na odwrót” – relacjonował reporter TVN, Lech Marcińczak. Tu ruch wzrósł znacznie już pierwszego dnia.

Gdyby dziennikarze bardziej przykładali się do swej PRACY, niewątpliwie łatwiej dostrzegaliby bzdury, którymi raczą ich urzędnicy w rodzaju Arkadiusza WIŚNIEWSKIEGO w ramach rozpoczętej kampanii wyborczej.

Na tropie… kampanii wyborczej Arkadiusza Wiśniewskiego w NTOFot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.