Ściepę miejską trzeba zrobić, żeby mieli w Ratuszu na czym liczyć, bo dotychczasowe popisy rachmistrzowskie naszej władzy sprawiają, że włos sie jeży na głowie.

Wspomnę jedynie poronioną plażę miejską, która miała kosztować 50, a kosztowała 150 tysięcy. Pomijam sens i idiotyzm koncepcji i do żadnych starych spraw nie będę, przynajmniej tutaj wracał.

Ale geniusze z Ratusza codziennie zaskakują nas kolejnymi kwotami z kapelusza (meloniku, nie obraź się).

„W ratuszu otwarto dziś koperty z ofertami złożonymi w przetargu na budowę nowego centrum przesiadkowego. Najtańsza z nich jest o 20 mln wyższa niż kwota, którą zaplanował ratusz.
Za blisko 75 mln zł centrum przesiadkowe chce wybudować konsorcjum firm Balzola Polska sp. z o.o. oraz Construcciones y Promociones Balzola SA z Hiszpanii. Niższą, ale z perspektywy ratusza i tak wysoką ofertę zaproponowała spółka Adametz – 66 mln zł. Natomiast w budżecie miasta zarezerwowano na ten cel 46 mln zł.” – czytam nie dziwiąc sie wcale w Gazecie Wyborczej, która tak pisze, choć dla Ratusza i pomysłów Wisniewskiego bardzo łaskawa jest.

Skad wzięli te 46 milionów? Tego nikt nie jest w stanie powiedzieć. Dlaczego nie 45 i pół albo 47?
Sprawa jest dość oczywista: nie mają kręciołka. Nawet jeżeli nikt nie umiałby się nim dzisiaj posługiwać, to taka maszynka ważyła kilkanaście kilogramów. Stuknąć się nią w głowę i od razu coś zaświta.

Nie doliczyli sie w ratuszu, że znanemu wszystkim potrzebującym lawety kierowcom, Bernardowi Czokowi miasto zalega, bagatela 4 miliony.

„Problem dotyczy zapłaty za holowanie i składowanie pojazdów ściągniętych z ulic stolicy regionu. Od 2002 do 2017 roku w imieniu Opola robiła to firma należąca do prywatnego przedsiębiorcy Bernarda Czoka, który obecnie domaga się zapłaty za kilkadziesiąt przechowywanych na swoim parkingu aut. Zgodnie z procedurą, do firmy należało ściągnięcie samochodu na parking i przechowanie do czasu, aż powiat – w tym przypadku miasto Opole – powiadomi go o możliwości zwrotu pojazdu właścicielowi, lub sądowej decyzji o przepadku i skierowaniu wraku na złom.” – czytamy na portalu rmf24. Czok złożył 33 skargi do NSA. Miasto nie zaprzecza, ze Czok zrobił co do niego należało, ale ratusz wyliczył jakąś inna kwotę: „nie zaprzecza faktom, jednak nie zgadza się na wypłatę wynagrodzenia w wysokości proponowanej przez firmę.”
Sa 32 prawomocne wyroki NSA. I co? I nic….

„Nie wiem, na co liczy miasto.” – mówi rmf24 Czok. Nie liczy! Nie liczy, bo nie ma kręciołka.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.