Zadziwiające jest milczenie, jakie zapadło w Opolu wokół reformy szkolnictwa wyższego autorstwa Jarosława Gowina.

Nie dziwi stanowisko prof. Marka Tukiendorfa, rektora Politechniki Opolskiej: – Ja mam dwa wydziały z kategorią A+. Politechnice ta reforma nie zaszkodzi – odparł, gdy zapytałem, czy nie niepokoi go kierunek działań MNiSW. Trochę to krótkowzroczne. Coś na zasadzie „moja chata z kraja” – ale da się obronić.

Nie wymagam opinii od Uniwersytetu, bo tam, jak rozumiem, blady strach.

Jedynie prof. Nicieja na łamach Gazety „Wyborczej” wyraził dezaprobatę. – Dla województwa oznacza to klęskę – twierdzi były rektor UO i trudno się z nim nie zgodzić. Dodajmy jeszcze, że dla Opola także. Oznacza to bowiem upadek wielu różnych dziedzin, które uczelni zawdzięczają swą egzystencję. Młodzi ludzie starają się wybierać uczelnie, których ukończenie zagwarantuje im lepszy start. Do Wrocławia na Uniwersytet jest rzut kamieniem… Pies z kulawą nogą nie przyjedzie studiować do Opola.

Ale do rzeczy: według ekspertyzy Biura Analiz Sejmowych za trzy lata Uniwersytet Opolski stanie się zwykłą wyższą szkołą zawodową. Żeby tak się nie stało, uczelnia musiałaby spełnić określone warunki. Patrząc na rzecz trzeźwo: w takim czasie niemożliwe jest ich spełnienie.

Cóż z tego, że z inicjatywy Platformy Obywatelskiej Sejmik Województwa Opolskiego zamierza przyjąć w tej sprawie stosowną rezolucję (pewnie przy pięciu głosach wstrzymujących się). Nie pierwszy to będzie dokument, którym nikt się nie przejmie.

Tymczasem prezydent Opola Arkadiusz Wiśniewski toczy wojenki o aquapark, czwarty dzień festiwalu czy inne sprawy nie zwracając uwagi na fakt, że w mieście usiłuje się zlikwidować największy zakład pracy i najbardziej miastotwórczą instytucję. Sekunduje mu przy tym przewodniczący rady Marcin Ociepa, od niedawna wiceminister w resorcie, który forsuje tę kolejną pisowską reformę. Obydwaj panowie są w świetnych humorach zapominając, że ciągle są pracownikami Uniwersytetu Opolskiego. To jest podobno ich matecznik. To tutaj przytulił ich profesor Nicieja, gdy nikt inny ich nie chciał.

„Podstawowym problemem szkolnictwa wyższego jest właśnie finansowanie. Trzeba dać na naukę pieniądze, a nie bawić się w amatorszczyznę. (…) mamy uniwersytet i politechnikę, bez których jesteśmy mało znaczącym miasteczkiem. To siła napędowa tego miasta, to wielki kompleks ludzi, o który trzeba dbać” – mówi w wywiadzie dla Gazety „Wyborczej” Nicieja. „Prowincja to nie jest kategoria geograficzna przy dzisiejszej globalizacji. Prowincja to kategoria umysłowa” – dodaje były rektor.

W ogniu kampanii wyborczej nikomu nie chce się zwracać uwagi na sprawy naprawdę poważne, bo też nie poważnymi sprawami wygrywa się wybory. Ale dla tych, dla których dobro miasta i jego mieszkańców nie jest najważniejsze – nie powinno być miejsca w Ratuszu.

Na tropie… nieznośnej lekkości arogancji, czyli jak podnosząc się z kolan Opole schodzi na psyFot. melonik

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.