Demokracja jest rzeczą trudną do zrozumienia. Do niewielu dociera, że niesie z sobą pewne prawa, z których można, a nawet należy korzystać.

Niewątpliwie nie wie o tym niejaki Mateusz Adrian, który pozwolił sobie skomentować relację z sesji rady gminy w Dobrzeniu Wielkim, na której podjęto uchwałę intencyjną   w sprawie zmiany granic gminy polegającej na powrocie zagarniętych przez Opole terenów do gminy. Zagarniętych, przypomnijmy, wbrew woli mieszkańców.

Na sali sesyjnej znalazły się miejsca z tabliczkami dla radnych z tych sołectw.  Miejsca – rzecz jasna – puste.

„Masakra znowu robią to samo 😮 ile razy można wałkować jedno i to samo?niech się wreszcie pogodzą z powiększeniem Opola a nie, wałkują ten temat cały czas, już te wioski do Dobrzenia nie wrócą” – pisze Mateusz Adrian. I dodaje: „Dwa razy im się nie udało tych wiosek odzyskać to tym razem im się też nie uda, zwłaszcza że Miasto Opole wniosło wniosek do rządu w sprawie przejęcia mienia gminy dobrzeń wielki z przyłączonych terenów, żeby stało się własnością miasta Opola” (pisownia oryginalna).

…na tropie tego, że nie wolno zapomnieć. „Cała gmina zawsze razem”

W roku,  w którym obchodzimy stulecie odzyskania niepodległości, komentarz ten jest przynajmniej nietaktowny. Wałkowali Kosynierzy pod Racławicami, wałkował Jan Leon Hipolit Kozietulski herbu Abdank pod Somosierrą i Piotr Wysocki wygłaszając do podchorążych mowę: „Polacy! Wybiła godzina zemsty. Dziś umrzeć lub zwyciężyć potrzeba! Idźmy, a piersi wasze niech będą Termopilami dla wrogów”. Wałkował Zygmunt Sierakowski z Jarosławem Dąbrowskim. Wałkował Ludwik Mierosławski i Marian Langiewicz. Wałkowali Piłsudski z Hallerem, Paderewski z Dmowskim. Wałkował generał Rozwadowski. Wałkowali powstańcy Warszawy i piloci z Dywizjonu 303. Wałkowali stoczniowcy i górnicy z kopalni Wujek – wielu można by tu wymienić.

Można zatem, a nawet trzeba wałkować wielokrotnie. Do skutku. Tym bardziej jeśli sprawa słuszna.

Tego Mateusz Adrian, który sam sobie „zalajkował” komentarze, nigdy nie zrozumie.

Nie wolno wręcz zostawiać spraw niezałatwionych. Bo choć Jaki, Czubak i Wiśniewski twierdzą, że grabież sołectw z podopolskich gmin to sprawa zakończona, to będzie ona taką dopiero wówczas, gdy wszyscy zgodzą się z tym twierdzeniem. A tak nie jest.

Sprawę wałkują więc dobrzeniacy. Wałkowała poprzednia rada gminy. Obecna w stu procentach poparła podjęcie uchwały.

Wałkował poprzedni wójt Henryk Wróbel. Wałkować będzie także Piotr Szlapa. O jego przywiązaniu do małej ojczyzny nikogo nie trzeba przekonywać.

Wydawać by się mogło, że Szlapa jest porywczy i nieprzejednany. Wszystkie jego decyzje są jednak głęboko przemyślane. Długo zmagał się ze sprawą ślubowania w opolskim ratuszu. To nie był tani gest, to nie była awantura, którą chciał wywołać. Jest mechanikiem i zdaje sobie sprawę, że po to by silnik dobrze pracował, wszystkie jego elementy muszą ze sobą współgrać.

Tak jest i teraz, gdy zasiadł na stanowisku wójta gminy Dobrzeń Wielki. To jest silnik, którego działanie musi zbadać i dopiero gdy pozna wszystkie mechanizmy i postawi pełna diagnozę, weźmie się za remont. Jest przy tym pełen pokory. Zdaje sobie sprawę, że nie jest to miejsce, które jest jego naturalnym środowiskiem.

Tymczasem minęły dwa lata od momentu gdy 23 pracowników GOK w Dobrzeniu Wielkim otrzymało 29 listopada wypowiedzenia z pracy w związku z powiększeniem Opola.

30 listopada 2016o godzinie 11:00 część z nich przyjechała do biura poselskiego Patryka Jakiego prosić o wyjaśnienie. Jaki twierdził, że w związku z powiększeniem stolicy regionu nikt nie straci pracy.
Posła nie było na miejscu. Wizyta w biurze poselskim zamieniła się w spontaniczny protest. Stąd sporo chaosu w działaniach dobrzeniaków. Zwykle ich protesty były perfekcyjnie zorganizowane.

Rozmowy z personelem biura były bardzo trudne. Zaraz po wejściu do biura usłyszeli od sekretarki, że zakłócają pracę biura poselskiego. Przybyła po godzinie dyrektor biura Małgorzata Wilkos zaczęła od straszenia protestujących. „Po drugie – stwierdziła Wilkos – wasze działanie w biurze poselskim Patryka Jakiego jest działaniem przeciwko mieszkańcom Opolszczyzny”. Stwierdzenie to zostało przyjęte tak jak na to zasługiwało. Arogancja tylko rozsierdziła protestujących. Trudno było dalej rozmawiać. -Ta pani zapomina gdzie jest i kim jest – stwierdzili. Praktyczną odpowiedzią Wilkos było wezwanie policji.

Po przybyciu TVP Małgorzata Wilkos zamieniła się w troskliwą gospodynię : rozgośćcie się, może kawy albo herbaty….

Ostatecznie po godzinie 16:00 protestujących wyprowadziła policja.

Władze nie zdają sobie sprawy jak wielka jest desperacja dobrzeniaków. Nie wiedzą jak bardzo zależy im na zachowaniu status quo. Wykrzyczane na koniec raczej niż wyśpiewane: „Będzie powstanie, w Opolu będzie powstanie” zabrzmiało dziś groźnie i złowieszczo.

Od tego wydarzenia upłynęły tylko dwa lata. Zapomnieć nie jest łatwo. W Dobrzeniu pamiętają.

Sprawa znalazła finał w sądzie. Pamietamy: mecenas Andrzej Sieradzki powołał sie na wolności demokratyczne i prawo  dobrzeniaków do protestowania. – Przyzwyczajamy się do tego, że  korzystanie w naszym kraju przez obywateli z przysługujących im gwarancji wolności i demokracji bywa określane wybrykiem – dowodził Sieradzki. I sąd przyznał mu rację.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.