Tak teraz będą działać sądy. Pan wiceminister albo sam minister sprawiedliwości napisze oświadczenie, że popiera umorzenie sprawy prowadzonej przeciw komuś i już. Albo że popiera skazanie. I też już. Miejmy nadzieję, że sędziowie długo będą się opierać takim oświadczeniom.

Z prokuraturą nie jest inaczej. Pan wiceminister składa skargę i musi sobie zdawać sprawę, że na tym się jego rola kończy. Tak było przynajmniej do niedawna.

Dla kogo zatem było oświadczenie Jakiego i Wiśniewskiego, że popierają jej warunkowe czy też bezwzględne umorzenie sprawy Romana Kołbuca? Na marginesie: jak można popierać coś, czego nie ma („wniosek popierajacy warunkowe umorzenie”).

Obydwaj panowie zorientowali się, że cała sprawa jest dęta, skarga bezpodstawna i postanowili zabłysnąć dobrocią – jak by to ujął Tomasz G., „serduchem”. Trzeba mieć świadomość, że obydwa oświadczenia są całkowicie bezwartościowe, obliczone na publiczny poklask.

Ponadto, na co zwraca uwagę obrońca Kołbuca, mecenas Jacek Różycki: „Mój wniosek był o «umorzenie». Nie o «warunkowe umorzenie». Innymi słowy, poparto nieistniejący wniosek. Szkoda, aczkolwiek sąd wie, nad czym pracuje. Prokuratura też wie, czemu się jednoznacznie sprzeciwiła. (…) Różnica pomiędzy «umorzeniem», a «warunkowym umorzeniem» jest jak różnica pomiędzy «krzesłem», a «krzesłem elektrycznym». Jest zasadnicza i oczywista.

*

Sporo szumu się zrobiło wokół Romana Kołbuca i sprawy, która ze skargi Patryka Jakiego toczy się przed opolskim sądem.

Nie chcę pisać o samej sprawie, gdyż już to zrobiłem (https://opowiecie.info/78275-2/), tylko o kilku szczegółach, które pojawiły się przy jej okazji, między innymi w artykule Gazety „Wyborczej” czy w programie TVP3 Opole. (https://opole.tvp.pl/35707716/opublikowal-min-numer-wiceministra-sprawiedliwosci-ale-patryk-jaki-bedzie-wnioskowal-o-umorzenie-postepowania).

*

„Gdyby autorowi wpisu chodziło o moje stanowisko publiczne, podałby numer do mojego biura poselskiego lub ministerstwa. Podał jednak w mojej ocenie celowo numer prywatny, aby nakierować na mnie złe emocje ludzi, którzy się ze mną nie zgadzają.” – mówi Jaki Gazecie. Wyraźnie wydaje mu się, że osobą publiczną jest się w biurze od ósmej do piętnastej. Może wydaje mu się także, że ludzie, którzy protestują przeciwko jego haniebnemu postępowaniu związanemu z powiększeniem Opola, także po piętnastej przestaną protestować, wrócą do domów i przed telewizorami będą łykać to, co im powie TVP.

Otóż nie! Po pierwsze osobą publiczną się jest dzień i noc i za swoje czyny dzień i noc trzeba brać odpowiedzialność.

Po drugie: Jaki chyba nie zauważył, że zburzył życie tysięcy ludzi, którzy w niedzielne popołudnie, zamiast leniuchować w ogródku, chwytali za flagi i transparenty i jechali do Opola manifestować przeciwko niemu. „Jaki do paki!” – krzyczały kilkutysięczne tłumy. Jaki zburzył życie ludzi kłamiąc na ich temat, a następnie, by uniknąć odpowiedzialności, ukrył się za immunitetem poselskim.

To przeciwko jego działaniom kilkanaście osób przez ponad dwa tygodnie prowadziło protest głodowy. Ciekawe, czy nie śni mu się to czasami po nocach? Twardy jestem, ale mnie by się śniło…

Sądząc ze skargi złożonej na Kołbuca, konstrukcja psychiczna Jakiego nie zniosłaby telefonu, w którym ktoś powiedziałby mu kilka słów prawdy. Jak znosi zatem manifestacje, okrzyki, akcje protestacyjne i wspomnianą głodówkę? Aha, rozumiem, znosi od ósmej do piętnastej…

Przy okazji powinien zauważyć, że Dobrzeniacy nie są idiotami. Nie jest nim także Roman Kołbuc i dlatego nie podawał numeru do biura, bo wiadomo, że tam pierwsza na linii frontu jest specjalistka od prawa autorskiego do fotografii Chrisa Niedenthala, Małgorzata Wilkos. Broniąca jak lwica dostępu do reprezentanta suwerena odrzuciłaby każdy telefon, tak jak przegoniła z publicznego przecież biura poselskiego zdesperowanych utratą pracy Dobrzeniaków.

*

Jeszcze paradniejsze jest uzasadnienie Wiśniewskiego: „(…) przyłączam się do wniosku o jego umorzenie. Niemniej jednak, zawsze będę przeciwny jakiejkolwiek formie hejtu, który nie dość że jest zjawiskiem jednoznacznie negatywnym to jeszcze niezgodnym z prawem. Mam nadzieję, że autor tych wpisów zrozumiał, że tego typu działania nie prowadzą do niczego dobrego i żałuje swojej postawy” – pisze prezydent Opola. Przyłącza się zatem do wniosku obrony, a nie do wniosku wiceministra Jakiego. Z drugiej strony nie rozumie, że Kołbuca nie ma za co ukarać, bo niczego zdrożnego nie zrobił.

Ani jeden, ani drugi wnioskodawca nie pozwala sobie na chwileczkę refleksji, nie zadaje sobie pytania: dlaczego do takiej sytuacji doszło? I to jest przerażające. Prawie 100% mieszkańców w konsultacjach powiedziało powiększeniu Opola „NIE”. Trzeba się liczyć z tym, że każde następne konsultacje społeczne będą tak samo przez władze potraktowane. Teraz Czarnowąsy chcą konsultacji. W innych sołectwach wyraźnie widać lęk przed szykanowaniem w przyszłości, dlatego dotąd to jedyna taka uchwała.

*

A TVP3 Opole w swoim materiale tradycyjnie oszczędnie gospodaruje prawdą „Roman K. – jeden z przeciwników powiększenia Opola – na jednym z portali społecznościowych opublikował prywatne numery telefonów wiceministra sprawiedliwości, wojewody opolskiego i prezydenta Opola. Teraz Sąd zdecyduje czy otworzyć postępowanie w tej sprawie. Wiceminister sprawiedliwości wydał oświadczenie, w którym popiera wniosek o umorzenie.” Po pierwsze, wiceminister wydał oświadczenie o innej treści. Po drugie, TVP manipuluje, mówiąc o zdarzeniu, które w tym przypadku nie miało miejsca. To nie były numery prywatne, tylko służbowe i do dzisiaj widnieją w Internecie. Takie mieszanie kłamstwa z faktami ma oczywiście na celu stworzenie wrażenia, że to jedno i to samo, i jest to działanie wyjątkowo paskudne, choć niestety znane w historii mediów. Jednak w wykonaniu TVP3 Opole już nic nas nie dziwi…

Na szczęście Roman Kołbuc odmówił tej stacji swojego komentarza. Bóg jeden wie, co by z nim zrobiono.

Mimo wszystko jestem przekonany, że sąd podejmie decyzję kierując się nie wnioskiem wiceministra, tylko własnym zdrowym rozsądkiem i wnioskiem obrony o umorzenie – wobec braku znamion jakiegokolwiek czynu zabronionego.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarz, publicysta, dokumentalista (radio, tv, prasa) znany z niekonwencjonalnych nakryć głowy i czerwonych butów. Interesuje się głównie historią, ale w związku z aktualną sytuacją społeczno-polityczną jest to głównie historia wycinanych drzew i betonowanych placów miejskich. Ma już 65 lat, ale jego ojciec dożył 102. Uważa więc, że niejedno jeszcze przed nim.