Codziennie dwukrotnie przejeżdzam obok nich (realizuję konieczność życiową). Ze smutkiem patrzę, jak krótki jest ich żywot i jak mało osób w tym roku może je oglądać i podziwiać. Pocieszam się, że za rok znów zakwitną…
Na pierwszy rzut oka niewiele osób rozpoznaje to miejsce. Tak, to ulica Powstańców Śląskich w Opolu w wiosennej szacie. Także niewiele osób ma szansę oglądać ją dziś na żywo. Obostrzenia związane z koronawirusem sprawiły, że nie wolno spacerować… A od kilku dni kwitną magnolie… Trwa wiosenny spektakl podczas którego można podziwiać bardzo delikatne, zwiewne, wspaniałe kwiaty… Są niczym zjawiskowe, rajskie ptaki …
Gdy zakwitają po zimowych, szarych dniach nasze oczy nie mogą nasycić się ich widokiem… Wyglądają jak wspaniałe, olbrzymie bukiety… Na ten moment czekam cały rok… Na szczęście ominęło je coś najgorszego, niebezpieczeństwo przymrozków… Kwiaty są tak piękne, że dech zapiera…
Należy spieszyć się z ich podziwianiem bo jak wiadomo kwitną bardzo krótko…i w tym roku ich czas już sie kończy.
Maria Pawlikowska-Jasnorzewska: Magnolia
Na liściu leży kwiat
drzemiący,
żółtawobiały jak słoniowa kość.
Słodki, że aż nudzi.
Przedmiot pachnący –
złośliwie tajemniczy świat –
dziwny gość
wśród nas, ludzi.
A może by na ten krótki czas: góra dwa trzy tygodnie, przemianować ulicę na Magnoliową? Jest ich tu cała masa. Powstańcy na pewno się nie obrażą. Tak, wiem, że mamy w Opolu ulicę Magnolii, na Chabrach, ale z tymi kwiatami ma ona niewiele wspólnego.
Podczas moich podróży do Toskanii odwiedzam nadmorskie Viareggio. W całym mieście jest dużo oleandrów. Jednak gdy dotrzemy do ulicy Leonarda da Vinci w okresie ich kwitnienia można dostać zawrotu głowy. Laura i Roberto, moi miejscowi przyjaciele mówią, że wszyscy nazywaja ją ulicą Oleandrową. I podobno Leonardo nie ma nic przeciwko temu.
Laura żartuje sobie, że mam tam swój pomnik, ale tak na prawdę to chyba figura pierwszego właściciela miejscowej pizzerii.
Fot. melonik