Z Tomaszem Sygulką, pochodzącym z Pokoju, o pasji, jaką jest kolarstwo, oraz o pierwszej tak długiej wycieczce rowerem – z przyjaciółmi do Rzymu – rozmawia Kinga Tokarz.
Skąd pomysł, aby wybrać się rowerem do Rzymu?
Ta idea zrodziła się w głowie mojego kolegi, który jest zapalonym triatlonistą [dyscyplina łącząca pływanie, kolarstwo i bieganie na czas]. Już od dwóch lat planowaliśmy wybrać się rowerami w dłuższą trasę. W końcu postanowiliśmy, że przy dobrym układzie pogodowym spełnimy nasze marzenie w październiku 2019 roku i wybierzemy się do Rzymu. Udało się!
Ktoś jeszcze towarzyszył wam w tej wyprawie?
Wybraliśmy się z kolegą Raimundem Buhlem i jego synem Lukasem, którzy mieszkają w Niemczech. Obaj są triatlonistami. Ten pierwszy startuje regularnie w zawodach Ironman, na pełnym i na pół dystansu (3,8 km pływanie, 180 km rower oraz 42,195 km bieg). Drugi dodatkowo jest triatlonistą drugiej ligi niemieckiej juniorów. Lukas postanowił nam towarzyszyć, jak tylko się dowiedział, że wraz z jego ojcem planujemy wycieczkę.
Ile czasu zajęła wam podróż do Rzymu?
Trasę 1750 kilometrów pokonaliśmy w 13 dni. Nie śpieszyliśmy się. Chcieliśmy się nacieszyć pięknymi widokami. Każdy z nas miał czas na przemyślenia oraz na odpoczynek po podróży. Co dnia w trasę ruszaliśmy około godz. 10, a zjeżdżaliśmy około godz. 17. Przy całej organizacji wycieczki pomogła nam również żona Raimunda, Barbara, oraz dziewczyna Lukasa, Nele. W trasę wybrały się autem. Dbały one o całe zaplecze podróży, zabierały nam nasze rzeczy, pisały do nas na bieżąco, w jakim hotelu się zatrzymały i tam właśnie dojeżdżaliśmy.
Dlaczego właśnie Rzym?
Wieczne Miasto i dobre warunki pogodowe utrzymujące się jeszcze w październiku. Poza tym jeszcze tam nigdy z kolegą nie byliśmy. Dodatkowo podczas trasy zwiedziliśmy m.in. Niemcy, Alpy, Tyrol, Apeniny i Toskanię.
Jaka pogoda utrzymywała się podczas trasy?
Wystartowaliśmy z miejscowości Bad Salzuflen 11 października o godz. 11, tuż po tym, jak przestał padać deszcz. Potem słońce towarzyszyło nam praktycznie do samego Rzymu, gdzie temperatura utrzymywała się w granicach 24–27 stopni Celsjusza. Dla nas, kolarzy, pogoda była cudowna.
Czy podróż rowerem może okazać się droga?
Nie jest to tania przyjemność. Musieliśmy sobie zapewnić hotel i jedzenie podczas podróży. Na pewno można było zorganizować wszystko tak, aby wyszło taniej, jednak chcieliśmy po wyczerpującej trasie odpocząć, zrelaksować się i miło spędzać wieczory.
Czy spotkaliście się z życzliwością okolicznych mieszkańców?
Nie była to wycieczka od wioski do wioski. Dojeżdżaliśmy do dużych miast, a więc pomocy innych mieszkańców nie było. Nie jechaliśmy też rowerami turystycznymi z bagażami, tylko rowerami wyścigowymi, przez co ludzie mogli nas odbierać jako lokalnych kolarzy.
A jeśli chodzi o organizację takiej wycieczki – o co należy zadbać?
Na pewno należy dobrze zaplanować trasę. W naszym przypadku zadbał o to Raimund. Przez kilka tygodni sprawdzał, które odcinki są dostępne dla rowerzystów, tak aby podróż odbyła się bezproblemowo. Dodatkowo myślę, że warto zatroszczyć się o swoje zdrowie i wcześniej wykonać kilka badań, by się upewnić, że jest się gotowym na podróż, która jednak wymaga sprawności fizycznej. Ważne jest również to, co ze sobą bierzemy. Pogoda jest zmienna i warto wziąć ze sobą np. cieplejsze ubrania. Jeśli mowa o rowerze, nie może zabraknąć odpowiedniego sprzętu, np. kasku czy oświetlenia, które zapewnią bezpieczeństwo.
Czy mieszkańcy pytali, skąd jesteście i dokąd jedziecie? Jak na was reagowali?
Bardzo często. Pytali się, co robimy, gdzie jedziemy, i byli bardzo zdziwieni, jak mówiliśmy im o wycieczce do Rzymu. Byli zszokowani, że można wybrać się w tak długą podróż. My jednak po dotarciu na miejsce już zastanawialiśmy się, gdzie wybierzemy się w przyszłym roku.
Zachęcamy do obejrzenia filmików nagrywanych przez Lukasa Buhla w czasie wycieczki do Rzymu na YouTubie.
I jaki kierunek Panowie obiorą?
Myślę, że kolejnym celem będzie Barcelona. To porównywalna liczba kilometrów jak do Rzymu. Poza tym w planach mamy jeszcze udział w maratonie w San Francisco lub No-wym Jorku w 2021 roku. Chcielibyśmy się również wybrać rowerami na inny kontynent, zwiedzić Amerykę Północną bądź Australię. Każdemu polecam aktywne spędzanie czasu wolnego. Daje to naprawdę dużo frajdy. Człowiek zza koła widzi o wiele więcej, niż np. jadąc samochodem lub pociągiem, nie mówiąc o samo-locie.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. mat. prywatne