Z uczestnikiem Wirtualnego Biegu Pamięci Sybiru, Tomaszem Sochą – nauczycielem informatyki w Publicznym Liceum Ogólnokształcącym nr IX w Opolu – rozmawia Patrycja Dorosiewicz.
7 Wirtualny Biegu Pamięci Sybiru to wydarzenie, które łączy ludzi bez względu na miejsce zamieszkania. Daje możliwość upamiętnienia tragicznych wydarzeń lutego 1940 roku w indywidualny, a zarazem wspólnotowy sposób. Każdy uczestnik ma pełną swobodę – wybiera dystans, trasę i tempo, a jedynym warunkiem jest pokonanie minimum pięciu kilometrów. Jednak dla wielu ten bieg co roku staje się czymś więcej niż sportowym wyzwaniem.
Dziś rozmawiamy z jednym z uczestników tegorocznej edycji, który postanowił podjąć to wyjątkowe wyzwanie już po raz trzeci. Jak rozpoczęła się jego przygoda z bieganiem oraz o swoich osiągnięciach m.in. w 7 edycji Wirtualnego Biegu Pamięci Sybiru opowiada w rozmowie z Patrycją Dorosiewicz. Zapraszamy do lektury.
Jak rozpoczęła się Pana przygoda z bieganiem?
– Jak większość tych historii związanych z bieganiem – od chęci schudnięcia. Wszystko zaczęło się 12 lat temu takim nieregularnym bieganiem. Nazywałem to wtedy sezonowym bieganiem, bo biegałem od początku wiosny do mniej więcej końcówki lata i później nie biegałem, po czym przychodziła kolejna wiosna i znowu człowiek musiał schudnąć, więc wszystko trzeba było robić od nowa. Natomiast w czasach pocovidowych postanowiłem, że spróbuję robić to regularnie i konsekwentnie, bez wznawiania co roku, bo wtedy tak naprawdę za każdym razem zaczynałem od zera. Od 2021 roku biegam systematycznie cały rok zgodnie ze swoimi za- łożeniami i celami. Wychodzi to nawet dobrze.
Czy ma Pan swoich towarzyszy biegowych, czy biega Pan sam?
– Myślę, że dobrze biegałoby mi w jakiejś grupie, tylko one mają treningi w takich godzi- nach, które mi z reguły nie pasują. Preferuję dość nietypowe pory biegania. Startuję po godzinie 21.00, czasami 21.30, więc raczej biegam sam i mam wtedy czas na to, żeby pomyśleć, poukładać sobie dużo spraw w głowie. Jak zaczęła się historia z udziałem w Wirtualnym Biegu Pamięci Sybiru? W moim przypadku był to trzeci już bieg, którego się podjąłem. Znalazłem ten bieg bardzo przypadkowo, na portalach społecznościowych. Właśnie Bieg Pamięci Sybiru się wyświetlił dwa lata temu na jednym z portali społecznościowych po raz pierwszy. Było to już w trakcie jego trwania, więc zarejestrowałem się na niego z opóźnieniem i zacząłem zbierać kilometry. Idea tego biegu jest taka, żeby największy dystans zebrać w tym czasie, kiedy bieg trwa, a trwa z reguły od 8 albo od 10 lutego do końca miesiąca. I właśnie w tym okresie próbujemy przebyć jak największy dystans, biegając lub spacerując. Wtedy, dwa lata temu, miałem tak naprawdę tylko półtora tygodnia na to, żeby złapać te kilometry. Rok temu już byłem do tego bardziej przygotowany. Zacząłem wyzwanie od pierwszego dnia zawodów, które wystartowały 10 lutego i trwały 19 dni. W tym roku wyzwanie się zaczęło 8 lutego, też byłem do niego przygotowanym, chociaż w tym roku miałem ciężki start, bo byłem po półtoramiesięcznej przerwie chorobowej, więc musiałem przyjąć założenie, że więcej spaceruję, mniej biegam. Zebrałem w tym roku 365 kilometrów, co dało mi czwarte miejsce na około 300 osób biorących udział. Walczyłem mocno o trzecie, ale niestety musiałem zwolnić przez kontuzję nogi i udało się zdobyć tylko, albo aż, czwarte.
Czy myślał Pan o udziale w tym biegu, ale w formie stacjonarnej?
– Myślałem. Jeden jest blisko, bo odbywa się we Wrocławiu. Bieg jest na pięć kilometrów, więc przy moich długodystansowych treningach to w sumie tylko rozgrzewka. Ja nie do końca lubię takie krótkie dystanse, nigdy nie wiem, jak zbilansować wysiłek i zawsze biegam je na czuja. Wolę biegi powyżej dziesięciu kilometrów. Nie mam też często czasu na podróżowanie na starty, szczególnie że taka podróż do Wrocławia zajmuje większość dnia, a bieg to raptem dwadzieścia parę minut. Wirtualna forma jest dla mnie najwygodniejsza, bo realizuję sobie to wyzwanie wtedy, kiedy mam czas i jak mi pasuje.
Czy co roku biega Pan dla Pani Danuty Szeligi?
– Tak. Pani Danuta to jest przyjaciel naszej szkoły, Publicznego Liceum Ogólnokształcącego nr IX. Jest to pani, która jako dziecko była wywieziona na Sybir i wracała tysiące kilometrów, tak naprawdę przez pół świata, żeby trafić z powrotem tutaj do Polski, no i osiedlić się najpierw w okolicach Brzegu, a potem przyjechać do Opola. Jest to osoba, z którą współpracujemy, którą zapraszamy na różnego rodzaju wydarzenia, która nam wiele razy już opowiadała swoją historię. To Pani Szeliga powtarza nam, że Armia Andersa to Sybiracy, a Anders to przecież patron naszej szkoły. Pani Danuta jest to też jedyny żyjący Sybirak, którego znam osobiście. Biegi dedykuję właśnie jej, po każdej edycji przekazuję swój numer startowy, na którym widnieje jej imię i nazwisko oraz medal.
Czy ma Pan już postawiony cel na przyszły rok?
– Chciałbym wygrać ten bieg, chociaż patrząc na wyniki pierwszego i drugiego miejsca w tegorocznej edycji, to ja nie mam aż tyle wolnego czasu na pokonywanie tak dużych dystansów. Muszę pogodzić pracę i szereg innych obowiązków, więc do dyspozycji zostają mi jedynie wieczory, ewentualnie weekendy i tam próbuję przebyć jak najwięcej kilometrów. Ale chciałbym swój wynik poprawić, chociaż on paradoksalnie co roku jest lepszy. Pierwszy bieg zakończyłem na miejscu 11 z dystansem łącznym 250 kilometrów. Drugi bieg roku zakończył się na miejscu drugim, byłem z tego bardziej zadowolony niż w tym roku, ale wtedy dystans łączny wyniósł 359 kilometrów. Natomiast tegoroczna edycja była wyjątkowo wymagająca, jeżeli chodzi o ilość tych kilometrów, która codziennie przybywała, szczególnie w czołówce. Te moje 365 km wystarczyło na czwarte miejsce. Osoba z trzeciego miejsca była o 30 kilometrów przede mną, walka trwała do ostatniego dnia i może gdyby nie kontuzja, która wyeliminowała mnie z biegania na trzy dni przed końcem, to mógłbym atakować nadal to trzecie miejsce. Tak naprawdę mam w planach się nie pochorować, o ile to możliwe, regularnie biegać i przygotować się do długodystansowych biegów, które pozwalają wypracować przewagę nad rywalami.
W jakich innych zawodach brał Pan udział?
– Jak Opole organizowało maraton, to ja brałem udział w biegach na dziesięć kilometrów przez kilka lat. Bieg Pamięci Żołnierzy Wyklętych na dystansie dziesięciu kilometrów. Bieg Opolski, też dziesięć kilometrów, regularnie biegłem. W tamtym roku z moim dzieckiem w biegu Runda 29 organizowanym przez PSP 29 w Opolu z okazji Dnia Dziecka. Tam był dystans dla dzieci i rodziców wynoszący niespełna jeden kilometr, później jest bieg dla dorosłych już na pięć kilometrów. Biegałem też wiele razy w Wirtualnym Biegu Policz się z Cukrzycą i w tym stacjonarnym w Opolu na dystansie pięciu kilometrów przez kilka ostatnich lat. Wirtualny Bieg Belfrów organizowany przez Ośrodek Doskonalenia Nauczycieli Rewers oraz wyzwanie Iron Teacher, które realizowałem już cztery razy, a także dwukrotnie bieg Wings for Live Run z aplikacją. Półmaratony biegam treningowo, więc jeżeli wszystko z moim bieganiem jest w normie, bez żadnych kontuzji, to dla mnie dwa półmaratony tygodniowo to jest normalny trening. W zeszłym roku realizowałem plan biegania przynajmniej 200 kilometrów w miesiącu i to aż do choroby w grudniu się udało, w całym roku przebiegłem 2287 kilometrów. To mniej niż zakładałem, miało być 2400 kilometrów lub więcej. Niestety życie pisze swoje scenariusze, nie mogłem ukończyć wyzwania, musiałem się leczyć.
Czy zachęca Pan czytelników do biegania?
– Oczywiście. Tu trzeba słuchać swojego organizmu i wiedzieć, kiedy on protestuje i mówi, że to jednak nie jest sport dla mnie. Trzeba pamiętać, że przetrenowanie czy kontuzje są dla organizmu niebezpieczne. Odpowiednie obuwie, właściwa technika to podstawa, żeby nie zrobić sobie krzywdy oraz żeby ta forma aktywności sprawiała nam radość. Natomiast jeżeli nie mamy dolegliwości po biegu, to zdecydowanie możemy poprawić wydolność i wytrzymałość organizmu. Długodystansowe bieganie obniża tętno, powoduje, że mniej się męczymy codziennym chodzeniem, lepiej się czujemy. No i jeżeli osiągamy cele, które sobie zakładamy, to jesteśmy z siebie zadowoleni, a to jest w tym wszystkim najważniejsze. Bieganie ma nam dawać radość.
Chętnych do wzięcia udziału zapraszamy do odwiedzenia strony internetowej wydarzenia i wyczekiwania kolejnej edycji – https://biegpamiecisybiru.pl/bieg-wirtualny/
Fot. Tomasz Socha