– Utrzymanie? Jeżeli tego chcemy, to musimy zbierać punkty i nie możemy pozwolić sobie na tracenie ich w taki sposób – podkreśla Patryk Zakrzewski, obrońca TOR-u. Jego drużyna w ostatnich minutach przegrała ważny mecz o „6 punktów” przeciwko Pogoni Prudnik. O wyniku 0-1 zadecydował rzut karny.
TOR wielokrotnie mógł uporać się z rywalem i trafiając do bramki zmienić przebieg meczu. Jego zawodnikom brakowało jednak skuteczności. – Zarzucić sobie możemy głównie brak zdecydowania w ataku. Owszem, potrafiliśmy sprawić, że w polu karnym gospodarzy często się kotłowało, ale co z tego, skoro nie umieliśmy tego wykorzystać? – mówi Patryk Zakrzewski, obrońca TOR-u.
Najlepszą okazją, którą dobrzeniacy mieli w całym meczu była sytuacja z pierwszej połowy Tomasza Komora. Napastnik był bliski zdobycia gola z około 11 metrów, ale trafił w słupek. Swoją okazję w pierwszej części meczu miał też Błażej Romanowski, ale jego uderzenie z rzutu wolnego obronił bramkarz.
Kilka klarownych sytuacji stworzył sobie również Grzegorz Benedyk. Po przerwie oddał soczysty strzał na bramkę rywali, ale piłka, w drodze do bramki, odbiła się od obrońców i zagrożenie zostało zredukowane do zera.
Natomiast prudniczanie przez całe spotkanie swoją grę opierali na kontratakach i stałych fragmentach. – Nasi rywale zagrali bardzo dobrze w obronie. Gdy my atakowaliśmy, oni czekali na okazję do wyprowadzenia kontry. Kilka razy im się to udało. Wywalczyli też trochę rzutów wolnych i rożnych – przyznaje Zakrzewski.
Zwycięstwo Pogoni przyniósł rzut karny. W 85. minucie prosto na dobrzeńską bramkę wypuścił się jeden z prudniczan, a tuż przed 5. metrem zatrzymał go Marek Rozwadowski. Jak się po chwili okazało – w nieprzepisowy sposób. Choć strzegący bramki TOR-u Sebastian Grygier bliski był uratowania swojego zespołu, „jedenastkę” na gola zamienił Marcin Rudzki.