Jacek Jadam i Piotr Jendrusch – dwaj śmiałkowie postanowili wybrać się w niezwykła podróż… kajakami. Mężczyźni wyprawę zakończyli w sobotę (9 lipca), udało się zrealizować cel – pokonać 750 kilometrów kajakiem. Łącznie wyprawa zajęła 15 dni.
Wypłynęli z portu jachtowego w Krapkowicach, a zakończyli przy Muzeum Obrony Wybrzeża w Świnoujściu. Dodatkowo wyprawa to sposób na promowanie historii i kultury regionów przez które przepływali. Co skutecznie robili przed, w trakcie i po zakończeniu wyprawy.
Pomysł tak spodobał się ludziom, że informacje o wyprawie ekspresowo rozchodziły się po sieci – a kajakarzom zaczęły kibicować setki tysięcy osób.
W ten sposób udało nam się promować rejony przez które przepływaliśmy, ze szczególnym uwzględnieniem Opolszczyzny, która jest nam bardzo bliska. Na wyprawę zabraliśmy ze sobą m.in materiały promujące województwo opolskie, oczywiście w ilości na którą pozwalała pojemność naszych kajaków. Wszystkie te materiały trafiły do ludzi, a nawet jeden z naszych kolegów dowiózł nam więcej w trakcie trwania wyprawy. Staraliśmy się docierać do różnych grup, sympatyków kajakarstwa i to dało fenomenalny efekt – mówi Jacek Jadam.
Przygotowania trwały około roku, zaczęło się naturalnie od pomysłu. Później przyszedł czas na przygotowania merytoryczne (m.in. planowanie noclegów), fizyczne i sprzętowe
Te ostatnie okazały się bardzo ważne, mieliśmy kajaki specjalnie zakupione na tę wyprawę, gdyby nie odpowiedni sprzęt nie udałoby nam się zrealizować naszego planu. Dodatkowo musieliśmy przejść odpowiednie szkolenia. Po drodze udało nam się skorzystać z gościnności kilku marin, zdarzało się że spaliśmy na dzikim terenie. Przede wszystkim udało nam się poznać wielu ciekawych ludzi – dodaje.
Zakładali, że będą płynąć 2 tygodnie, ostatecznie wyprawa zajęła 15 dni
W pewnym momencie mieliśmy bardzo dużą przewagę jeśli chodzi o czas, ją jednak chcieliśmy zachować na pokonanie trudniejszego odcinka jakim był Zalew Szczeciński – dodaje Jacek Jadam.
Ludzie kibicowali i pomagali
Wyprawę skończyliśmy w doskonałej formie fizycznej, a przede wszystkim psychicznej. Tutaj warto podkreślić, że bardzo nam pomogło wsparcie ludzi, których spotkaliśmy po drodze. Tak jak np. wizyta w gminie Dobrzeń Wielki, gdzie przybyliśmy mocno spóźnieni, a i tak czekał na nas komitet powitalny z wójtem Piotrem Szlapą na czele. Nic lepszego nas nie mogło na samym początku spotkać. Takich sytuacji mieliśmy po drodze mnóstwo m.in we Wrocławiu czy przed Szczecinem. Ludzie dobrej woli, jak to na wodzie – pomogli – mówi kajakarz.
Za Malczycami dostali, jak sami określają: powera, od tamtego momentu udawało się płynąć w granicach nawet 70 kilometrów w ciągu dnia. Co planują dalej?
Parafrazując Wojciecha Młynarskiego powiem tak: Jakby powiało mocniej to bym dalej gdzieś popłynął – podsumowuje Jacek Jadam.
Fot. archiwum prywatne Jacek Jadam i Piotr Jendrusch