Okazuje się, że nadal nie jest nam obojętna niedola ukraińskich uchodźców, mimo, że pierwszy entuzjazm związany z ich przyjęciem już minął. Tak wynika z badań. które przeprowadziła dr Sabina Kubiciel-Lodzińska z Wydziału Ekonomii i Zarządzania Politechniki Opolskiej we współpracy z firmą Openfield. Sondaż przeprowadzono wśród 1783 osób.

Rozmowa. 79 procent Polaków nadal jest za przyjmowaniem uchodźcówOpowiecie.info: – Czy spadła nasza akceptacja dla przyjmowania uchodźców?

Dr Sabina Kubiciel-Lodzińska: – Na początku wojny ponad 70 procent było temu przychylnych. Po czternastu dniach wojny udział zwolenników przyjmowania uchodźców wzrósł do 88 procent. Natomiast po trzech miesiącach wojny nasza otwartość jest nadal bardzo wysoka i wynosi 79 procent, tyle Polaków jest za przyjmowaniem uchodźców.

– Przyjmujemy, ale nie jesteśmy pozbawieni obaw.

W związku z obecnością uchodźców ponad 46 procent Polaków obawia się tego, że będą oni mieli pierwszeństwo na przykład w dostępie do przedszkoli i lekarzy. Ponad 45 procent z nas boi się wzrostu cen najmu mieszkań, a blisko 42 procent niepokoi się, że zmniejszy się liczba ofert pracy.

– Wczoraj obchodziliśmy Dzień Uchodźcy…

W takim dniu warto pamiętać nie tylko o migrantach, ale też o społeczeństwie przyjmującym. To ważne, bo integracja nie odbywa się na poziomie państwa, lecz w konkretnym zakładzie pracy, szkole, sąsiedztwie, ulicy, restauracji czy samorządzie.

– Tak już chyba jest, że pomagając sami zyskujemy lepszy obraz siebie?

Ponad 40 procent Polaków uważa, że pomagając potrafimy działać ponad podziałami. Obecność uchodźców postrzegamy także, jako naukę tolerancji wobec innych narodowości. Blisko 40 procent z nas, wbrew obawom dotyczącym zmniejszania się ofert pracy, w uchodźcach widzi osoby podejmujące pracę w zawodach, gdzie brakowało chętnych wśród Polaków. Dostrzegamy pozytywny aspekt obecności uchodźców, jako możliwość stania się społeczeństwem wielokulturowym.

– Polacy mają świadomość, że powinno być większe wsparcie dla uchodźców ze strony państwa?

– Ponad 45 procent Polaków uważa, że gminy powinny dostawać pieniądze od rządu, aby przygotować lokale uchodźcom. Blisko 39 procent jest za tym, żeby zostali oni rozlokowani po Polsce, tam, gdzie są dostępne mieszkania, oraz że powinny powstać centra zakwaterowania zbiorowego. Tylko 17 procent uważa, że powinni mieszkać u osób prywatnych.

– Pewnie też inaczej już patrzymy na agresję Rosji?

– Zmieniły się nasze odczucia wobec agresji Rosji na Ukrainę. Na początku wojny czuliśmy strach, to dotyczyło 69 procent Polaków, a 61 procent czuło niepokój oraz bezradność. Po dwóch tygodniach walk był to przede wszystkim niepokój, wyrażało to 66 procent badanych. Poczucie bezradności pozostało na tym samym poziomie, czyli 60 procent, oraz złość – 59 procent. Po trzech miesiącach wojny już tylko 50 procent odczuwa niepokój, złość i bezradność.

– I nadal pomagamy w różny sposób.

– Pomoc uchodźcom to nie tylko dary rzeczowe. Ponad 44 procent Polaków przekazało dary rzeczowe, 33 procent udzieliło wsparcia finansowego organizacjom pomocowym, a 27 procent kupiło produkty, z których sprzedaży część dochodu przeznaczona jest pomoc dla uchodźców. Średnio, od początku agresji do maja 2022 roku, każdy Polak przekazał 315 złotych na pomoc dla osób uciekających przed wojną. Ponad jedna trzecia z nas nadal deklaruje, że będzie pomagać uchodźcom z Ukrainy.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.