Z Janem Siekańcem, szachistą i sekretarzem LKS-u Zarzewie Prudnik, o szachach na igrzyskach olimpijskich, polskich arcymistrzach, zaletach internetowej rywalizacji i łączeniu szachów ze sportami walki, rozmawia Tomasz Chabior.
Dlaczego szachy są dyscypliną sportową? Przecież polegają na siedzeniu przy szachownicy…
Istnieje tak dużo nietypowych, często nawet dziwnych dyscyplin sportowych, że szachy to wręcz klasyka. W szachach, jak w każdym sporcie, zawodnik zdany jest na swoje indywidualne umiejętności. To dyscyplina, która łączy w sobie sportową rywalizację, naukę i sztukę, przy czym ostatni z elementów widzą głównie koneserzy. Niby statyczna, ale na poziomie mistrzowskim wymaga solidnego przygotowania fizycznego.
Rosjanin Garri Kasparow potrafił przebiec 100 metrów w 11 sekund…
Był doskonale wytrenowany. Samo za siebie mówi to, że przygotowanie do partii, sama gra i późniejsza jej analiza mogą trwać nawet 9 godzin. Przy szachownicy można spędzić nawet 6 godzin, albo i więcej. Tak długiego intensywnego myślenia nie da się wytrwać bez odpowiedniego przygotowania fizycznego. Szachiści pod koniec turnieju [zwykle to od 9 do 11 rund, czyli od 9 do 11 rozegranych partii – przyp. red.]są maksymalnie wyczerpani.
Od 1999 roku Międzynarodowy Komitet Olimpijski uznaje szachy za dyscyplinę sportową, ale na samych igrzyskach pojawiły się tylko dwa razy. W Paryżu (1924) i Sydney (2000), przy czym w Sydney były dyscypliną pokazową. Dlaczego tak jest?
Szachiści mają swoją olimpiadę, która odbywa się do 1886 roku, czyli dłużej niż nowożytne igrzyska olimpijskie. Zresztą jak wyłonić ludzi, którzy będą grać w szachy na olimpiadzie? Kalendarz pęka w szwach, a elita naszej dyscypliny woli jeździć na turnieje rangi tenisowego wielkiego szlema. W takich imprezach uczestniczy jednocześnie około 1000 zawodników, a w olimpiadach szachowych, które są imprezami drużynowymi, startuje ponad 200 państw. Jak więc taka konkurencja miałaby zmieścić się na igrzyskach olimpijskich, skro założeniem igrzysk jest udział około 10 000 sportowców? Należałoby wymyślić nowy system eliminacji do igrzysk, w przeciwnym razie szachiści stanowiliby 10% wszystkich olimpijczyków.
Mimo nieobecności podczas igrzysk olimpijskich, szachy i tak cieszą się dużą popularnością. Zgadza się?
Na pewno nie są dyscypliną niszową. W ciągu ostatniego roku na jednym z portali szachowych zarejestrowało się około 600 mln szachistów, którzy rywalizowali ze sobą online. Ponad miliard osób umie grać w szachy, a to ponad jedna ósma wszystkich żyjących ludzi! Niebawem miłośników szachów może być jeszcze więcej, bo dyscyplina notuje duży rozwój w dwóch najliczniejszych populacjach, czyli wśród Chińczyków i Hindusów.
W Polsce szachy są równie popularne?
W każdym mieście powiatowym funkcjonuje co najmniej jeden klub szachowy, a w większych miastach jest ich jeszcze więcej. Szachy to jedna z najliczniej uprawianych dyscyplin w naszym kraju, a niszową może zostać nazwana dlatego, że nie ma wielkiego rozgłosu, jak chociażby piłka nożna.
Jakie rodzaje szachów istnieją?
Ze względu na tempo gry wyróżniamy szachy klasyczne, szybkie i błyskawiczne. Pierwsze z nich polegają na rozegraniu 40 posunięć w 2 godziny, do czego dochodzi bonifikata 30 sekund za każdy ruch i dogrywka w postaci godziny na dokończenie partii. W szachach klasycznych rozgrywane są wszystkie ligi aż po ekstraklasę oraz wszystkie poważne turnieje. Na podstawie osiąganych rezultatów tworzy się światowy ranking zawodników. Na rozegranie partii szachów szybkich jest natomiast 30 minut, a szachy błyskawiczne rozgrywa się w ciągu 5 minut lub 3 minut z dwusekundowymi bonifikatami czasowymi za każde posuniecie.
3 minuty na rozegranie partii? Trudno to sobie wyobrazić…
Na tych dwóch sekundach dodawanych po każdym posunięciu można zrobić nawet 30-40 kolejnych posunięć. Tempo jest zawrotne, trzeba podejmować ekspresowe decyzje i całkiem przyjemnie się to ogląda.
To jeśli chodzi o tempo gry. W jakie inne rodzaje tej dyscypliny można zagrać?
Na przykład w szachy przestrzenne. Szachownica ma w nich więcej płaszczyzn, chociażby dodatkowe ściany, po których można poruszać się figurami. To już bardziej zaawansowana rozgrywka z szerszą gamą możliwości. Schematy burzą też szachy Fishera, w których reguły są takie same jak w klasycznych, ale od klasycznych różnią się losowym ustawieniem figur. To zmusza graczy do niestandardowych rozwiązań, nie mogą oni wtedy zaplanować debiutu [otwarcia rozgrywki – przyp. red.], tylko muszą improwizować. Wszelkie utarte przez nich schematy nie mają wtedy zastosowania.
Czym jest szachoboks?
To bardzo prosta dyscyplina – rywale walczą ze sobą na szachownicy i ringu. Na przemian odbywają się runda boksu i runda szachów szybkich. O zwycięstwie decyduje nokaut lub mat. Oczywiście funkcjonuje podział na kategorie wagowe, żeby dwumetrowy zawodnik nie położył drobnego przeciwnika jednym ciosem. W szachoboksie utrzymana jest równowaga i nie ma przewagi jednej dyscypliny nad drugą. Jeśli ktoś słabiej radzi sobie przy szachownicy, może nadrobić na ringu i odwrotnie.
Skąd w ogóle wzięła się taka nietypowa dyscyplina?
Na zgrupowaniach sportowców uprawiających sporty walki po treningach jest dużo czasu, który trzeba jakoś wykorzystać. Co wtedy robią zawodnicy? Grają w szachy. Ktoś kiedyś wpadł na pomysł, żeby stworzyć takie nieoczywiste połączenie i rozwinął się szachoboks.
Ostatnio głośno było o Janie-Krzysztofie Dudzie, który jako pierwszy Polak w historii wygrał Puchar Świata FIDE. Co to oznacza dla polskiego środowiska szachowego?
Ten sukces jest tak ważny, że można porównać go do zdobycia złotego medalu na Igrzyskach Olimpijskich. Dzięki temu, nasz rodak zagra w turnieju pretendentów. Jeżeli go wygra, zmierzy się z aktualnym mistrzem świata w meczu o mistrzostwo. To bardzo duże osiągnięcie, ale przez naszym Janem-Krzysztofem Dudą jeszcze długa droga. Ma przecież tylko 22 lata.
To jedyny wybitny polski szachista, czy nasz kraj może pochwalić się też innymi?
Jeśli chodzi o szachy, to Polska ma się bardzo dobrze. Juniorzy w mistrzostwach świata i Europy zdobywają medale, a to bardzo dobrze świadczy o poziomie szkolenia w klubach. Natomiast trzon seniorskiej drużyny stanowią Jan-Krzysztof Duda, Radosław Wojtaszek i Kacper Piorun, wszyscy trzej są arcymistrzami z szerokiej światowej czołówki. Wiążemy z nimi duże nadzieje przed olimpiadą szachową, która jesienią zagości na Ukrainie. Ostatnią taką imprezę zakończyliśmy na 4. miejscu.
Kim jest arcymistrz?
Osoba o najwyższym stopniu wtajemniczenia. Tytuły są przyznawane na podstawie światowego rankingu. Wyróżniamy mistrzów, mistrzów międzynarodowych i arcymistrzów. Tych ostatnich jest już bardzo dużo, dlatego ścisłą czołówkę stanowi pierwsza setka rankingu FIDE [Międzynarodowej Federacji Szachowej – przyp. red.].
Kogo uznaje się za najlepszego polskiego arcymistrza w historii?
Akibę Rubinsteina, którego lata świetności wypadły przed II wojną światową. Rubenstein w pewnym momencie był nawet uznawany za najlepszego zawodnika na świecie. Wygrywał największe turnieje, a w 1930 roku zdobył z Polską złoto olimpiady szachowej. Mógł też zagrać o mistrzostwo świata, ale wtedy nie było turnieju pretendentów. Żeby zmierzyć się z panującym mistrzem należało zostać przez niego wezwanym na pojedynek i wnieść odpowiednią ilość pieniędzy do puli nagród. Rubinstein ani nie został wyzwany, ani nie uzbierał potrzebnej sumy. Zatem Polska wciąż nie ma swojego szachowego mistrza świata, za to Jan-Krzysztof Duda to pierwszy w historii rodak, który wystąpi w turnieju pretendentów.
Czy nowoczesne technologie są szansą dla szachów?
W dobie internetu i programów komputerowych szachy zrobiły niesamowity skok w przód, szczególnie jeśli chodzi o masowe podniesienie poziomu gry. Do ery nowoczesnych technologii szachiści polegali na książkach i innych specjalistycznych pismach, a bezpośrednie spotkania były utrudnione. Teraz gracze z całego świata mogą wspólnie rozwijać swoją dyscyplinę i tworzyć wiele nowych koncepcji gry. Przepływ informacji jest bardzo szybki. I to kto jak gra nawet na „końcu świata” można obserwować online
Internet ułatwił też dostęp do rywali.
Na portalach szachowych umożliwiających grę online przeciwnika dobieramy w ciągu paru sekund. Co ważne, losujemy go na podstawie własnych punktów rankingowych, żeby był to oponent na miarę naszych możliwości. Nie za słaby, ale też nie za silny. Oczywiście możemy zagrać również przeciwko komputerowi, ale taka gra może zniechęcić. Sztuczna inteligencja jest już na poziomie silnych arcymistrzów i sama się uczy. Gdy Garri Kasparow zmierzył się z komputerem stwierdził, że jeśli człowiek wygra z takim urządzeniem jedną partię na sto, to może czuć się zwycięzcą. Ale to było jakieś 15 lat temu i przypuszczam, że teraz człowiek nie byłby już w stanie wygrać.
Czy szachy to dyscyplina międzypokoleniowa?
Tak, ponieważ nie jest tutaj potrzebna super sprawność fizyczna. Wnuki mogą rywalizować z dziadkami, co w wielu innych dyscyplinach byłoby niemożliwe. To wielki atut „królewskiej gry”, uprawiać ją można w każdym wieku i zdarzają się czasami sytuacje, w których 5-latek gra na turnieju z 80-latkiem. Oczywiście dzieje się to na zawodach typu open, podczas których rywalizują hobbyści. Na mistrzostwach wyższej rangi funkcjonuje bowiem podział na grupy wiekowe. Zresztą szachiści to jedna wielka rodzina – gdy spotyka się dwóch takich, to zawsze znajdują łatwe porozumienie. Wszyscy darzymy się dużym szacunkiem.
Czego uczą szachy?
Przede wszystkim dyscyplinują. Uczą też logicznego myślenia i wyrabiają zdolności matematyczne, szachiści z reguły dobrze radzą sobie z „królową nauk”. Zresztą umiejętność myślenia abstrakcyjnego przydaje się w wielu dziedzinach, gdzie z mało spójnego bałaganu trzeba wyłonić kluczowe czynniki i ułożyć z nich gotową ideę. Jeśli do tej samej pozycji na szachownicy przyjdzie trzech arcymistrzów, to z dużym prawdopodobieństwem wskażą ten sam ruch. Bierze się to z tego, że jeśli zbiorą potrzebne informacje, to wybiorą najlepsze rozwiązanie.
Amatorzy wskazaliby mnóstwo różnych posunięć?
Tak, ale nie byliby do końca świadomi, co tak naprawdę robią. Mieliby multum opcji, spośród których profesjonalista rozważyłby tylko dwie lub trzy z nich. Właśnie to odróżnia osobę doświadczoną od początkującej. Pierwsza z nich zawęża sobie liczbę możliwych posunięć, dzięki czemu skraca drogę do dobrej decyzji i ma łatwiejszy wybór. Natomiast amator robi odwrotnie – rozpatruje wszystkie możliwe posunięcia i często wybiera nienajlepsze. Właśnie dlatego szachy przydają się w życiu – uczą podejmowania dobrych decyzji.
W Zarzewiu Prudnik, oprócz sekcji szachowej, funkcjonuje również sekcja karate. Skoro istnieje szachoboks, to czy zdarzają się sportowcy zajmujący się jednocześnie szachami i karate?
Podczas zgrupowań karate organizujemy zajęcia uzupełniające czas i wtedy przychodzi pora na szachy symultaniczne [jedna osoba gra na raz z kilkoma innymi na kilku szachownicach – przyp. red.]. Na 30 uczestników znajdzie się 10 takich, którzy regularnie grają w szachy. Mamy też jedną dziewczynkę, która łączy obie dyscypliny należąc do obu sekcji na raz. Warto tutaj podkreślić, że w swoim przedziale wiekowym jest jedną z najlepszych zawodniczek, która odnosi sukcesy i w szachach i w karate. Oczywiście, żeby robić coś na poziomie mistrzowskim, kiedyś trzeba dokonać wyboru: szachy czy karate. Jednak gdy przygoda z obiema dyscyplinami dopiero się zaczyn, można je łączyć.
Kto może dołączyć do członków LKS Zarzewie Prudnik?
Karate, które jest u nas wiodącą dyscypliną, można trenować już od 5. roku życia. Odbywa się ono w hali sportowej Ośrodka Sportu i Rekreacji przy ul. Łuczniczej w Prudniku. Z kolei zajęcia szachowe prowadzimy w miejskim domu kultury. W szachy gra tutaj na razie 20 osób, a karate trenuje ich około 100. Oczywiście zapraszamy wszystkich chętnych.
Dziękuję za rozmowę.