W niedzielę pod ratuszem odbyła się 6-godzinna akcja Regionalnego Centrum Krwiodawstwa i Krwiolecznictwa w Opolu pod hasłem „Zostań Świętym Mikołajem – Oddaj krew”. Każdy, kto oddał krew, mógł wcielić się w Mikołaja ofiarowującego najwartościowszy prezent ratujący życie.

Akcja. Opolanie zapragnęli zostać św. Mikołajem, który ratuje życie. Galeria, zobacz krwiodawców

fot. Jolanta Jasińska-Mrukot

W niedzielę oprócz standardowego zestawu, który dostaje krwiodawca, otrzymywał także voucher na odbiór choinki w nadleśnictwie Opole.

W kolejce do krwiobusa stało stale kilkanaście osób i ciągle ktoś dochodził, wśród nich wiele młodych kobiet.

– Choinka to taki bonus – mówi Opowiecie.info Katarzyna Broj z Tarnowa Opolskiego, która z mężem Grzegorzem i córeczkami przyjechała na jarmark. Mąż pani Katarzyna oddaje krew od dawna, ona oddawała pierwszy raz.

Akcja. Opolanie zapragnęli zostać św. Mikołajem, który ratuje życie. Galeria, zobacz krwiodawców– Przede wszystkim przyjechaliśmy, żeby oddać krew, mąż znalazł taką informację w internecie – mówi pani Katarzyna.   Dlaczego oddają krew?

– Nic szczególnego w naszym życiu się nie wydarzyło, ale robimy to, żeby pomóc ratować innych – stwierdza.

Akcja. Opolanie zapragnęli zostać św. Mikołajem, który ratuje życie. Galeria, zobacz krwiodawców18-letnia Zuzanna Drzewińska przyszła z mamą, ona odda krew po raz pierwszy, tak zademonstruje swoją dorosłość. Jej mama tez chce oddać krew, ale ma wątpliwości, czy jeszcze może.

– No właśnie pytałam, mówią, że do 65. roku życia to jeszcze mogę zostać dzisiaj Mikołajem – śmieje się mama Zuzanny.  W krwiobusie nad porządkiem czuwa Rafał Zadura.

– Teraz zainteresowanie jest większe, ale dla nas nie istnieje „mało”, bo każda jednostka krwi jest ważna – podkreśla pan Rafał.

W krwiobusie uwijają się pielęgniarki, panie Elżbieta i Edyta. Chwila koncentracji, wkłucie i już spływa krew. Pielęgniarki informują, że jednorazowo można oddać 450 ml krwi. Cały zabieg trwa to średnio od 7 do 10 minut.

Kamil Bula z Opola wypełnia jeszcze ankietę, od wielu lat jest krwiodawcą.

– Przy okazji takich akcji zawsze chętnych jest więcej, bo to niedziela, nie trzeba zrywać się z pracy – tłumaczy pan Kamil. – Ludzi dobrej woli jest więcej, więc nie trzeba się dziwić, że tyle osób oddaje krew.

Tuż obok krwiobusa, pod namiotem, leśniczy z nadleśnictwa Opole instruował, gdzie można odebrać choinkę.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.