W kolejnej odsłonie naszego cyklu rozmawiamy z Danutą Gryl, radną gminy Pokój, prezesem Stowarzyszenia Krogulna, strażaczką OSP Pokój i liderką społeczności wiejskiej.
W Krogulnej mieszkam od urodzenia. Już od najmłodszych lat obserwowałam jak moi rodzice udzielają się społecznie, na rzecz naszej społeczności – z czasem sama zaczęłam się angażować. Pracuję w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej, pełniłam również funkcję sołtyski wsi Krogulna w latach 1998-2015, jestem członkiem Rady Parafialnej, Rady Sołeckiej i prezeską Stowarzyszenia Krogulna. W ostatnich wyborach, decyzją mieszkańców Krogulnej oraz Siedlic, zostałam wybrana na radną gminy Pokój. Wcześniej pełniłam tę funkcję w latach 1998-2014. Dodatkowo jestem strażakiem, ratownikiem OSP Pokój i pełnię jeszcze wiele innych funkcji. Prywatnie jestem mamą dorosłej już córki.
A jak to się wszystko zaczęło?
Przypuszczam, że smykałkę społeczną odziedziczyłam po swoich rodzicach. Moja mama była bardzo aktywna społecznie, chociaż teraz mówi: „A po co Ci to? Dlaczego tak biegasz?”, odpowiadam: „Jak widać, mam to po Tobie”. Społecznie udzielam się od lat nastoletnich. Byłam członkiem, a następnie przewodniczącą Związku Młodzieży Wiejskiej w Krogulnej. To było takie pierwsze koło we wsi, nie mieliśmy jeszcze wtedy miejsca spotkań, korzystaliśmy ze świetlicy zakładowej Gospodarstwa Rybackiego. I od tego czasu się kręci, a później pomysł gonił pomysł.
I nie zwalnia Pani tempa…
Zdecydowanie nie. Prowadziłam Świetlicę Środowiskową w naszym sołectwie. Dla dzieci i młodzieży były organizowane codzienne zajęcia, latem półkolonie, wyjazdy na „Piknik na Florydzie”, wycieczki pieszo-rowerowe, zimą pół zimowiska, wyjazdy m.in. na lodowisko, czy do kina oraz wspólne bożonarodzeniowe kolędowanie po wsi. Mieszkańcy Krogulnej mogli uczestniczyć w spotkaniach opłatkowych, podczas których przedstawiane były jasełka. Dobrze wspominam jasełka przedstawiane przez dorosłych mieszkańców naszej miejscowości, które podbiły serca wszystkich osób zgromadzonych na sali. Mimo upływu lat nadal odczuwam wdzięczność dla „aktorów” za zaangażowanie się w projekt. Organizowaliśmy również spotkania integracyjne w sołectwie, m.in. „wesele Boryny”, czy liczne festyny.
Od 14 lat organizujemy też odwiedziny Świętego Mikołaja u osób starszych zamieszkujących Krogulną. Mikołaj wraz ze śnieżynkami odwiedza 6 grudnia naszych grzecznych seniorów. Inicjatywa spotkała się z entuzjastycznym przyjęciem ze strony mieszkańców, bo Mikołaj zazwyczaj przychodzi do dzieci. Pamiętam jak wiele lat temu odwiedziliśmy panią, która obecnie ma 100 lat. Otworzyła nam jej córka i mówi: „Mamo, Mikołaj do Ciebie przyszedł”. A ta pani złapała się za głowę: „O mój Boże, do mnie Mikołaj?! Ostatni raz był chyba 90 lat temu”. Obecnie 6. grudnia jest dniem, w którym seniorzy wypatrują nadejścia Świętego Mikołaja. I właśnie dzięki takim momentom wiem, że to, co robimy ma sens i warto się zaangażować.
Skąd taki pomysł?
Wcześniej organizowaliśmy Mikołaja dla dzieci w świetlicy, były gry i zabawy. Później z koleżanką pomyślałyśmy, że zrobimy to również dla seniorów, by mogli poczuć, że również są ważną częścią naszej społeczności. Zwłaszcza, że mamy wśród nas osoby starsze i samotne lub takie, które nie mogą wyjść z domu. Inicjatywa spotkała się z dużym zadowoleniem i będziemy ją kultywować póki starczy sił. A kto wie, może kiedyś do mnie też przyjdzie Święty Mikołaj?
Jak udaje się to zorganizować?
Dzięki życzliwości sponsorów możemy zakupić produkty, z których wykonujemy, m.in. pierniki czy ozdoby świąteczne, którymi później obdarowujemy mieszkańców. Wykonanie leży po naszej stronie. Nasze śnieżynki są bardzo pracowite, praca wre jak w fabryce Świętego Mikołaja.
To mnóstwo zajęć, znajduje Pani czas na jakieś hobby?
Moim hobby jest przygotowywanie potraw z ryb. Na terenie mojego sołectwa znajduje się Gospodarstwo Rybackie. Mój ojciec był rybakiem, ja też przez kilka lat pracowałam w Gospodarstwie Rybackim w Krogulnej. I stąd może mój sentyment do karpia i potraw z ryb. Brałam udział wielu konkursach kulinarnych na potrawy z karpia m.in. Kulinarne Dziedzictwo, Wojewódzkie Święto Karpia. Jestem wielokrotnym laureatem konkursów kulinarnych na potrawę z karpia. Kiedyś nawet zdobyłam nagrodę Grand Prix za potrawę z karpia.
Zawodowo też pracuje Pani dla społeczeństwa
Tak, od 2007 roku jestem pracownikiem socjalnym. Nie ukrywam, że jest to bardzo trudna, ale satysfakcjonująca praca.
Przez ponad dekadę była też Pani sołtyską
Kiedy byłam sołtysem udało nam się zagospodarować teren za świetlicą, powstało tam boisko do piłki nożnej i siatkówki. Pozyskaliśmy z projektu unijnego pieniądze na generalny remont świetlicy i wyposażenia. Wcześniej stworzyliśmy wioskę internetową z 8 stanowiskami komputerowymi, z których mogły korzystać nasze dzieci. W świetlicy stał też stół do ping-ponga, więc wieczorami to było nasze miejsce spotkań. Przekształciliśmy plac na skrzyżowaniu ulicy Średniej i Siedlickiej w rondo, na którym wraz z mieszkańcami posadziliśmy krzewy i tuję, które w okresie świątecznym, przyozdobione kolorowymi światełkami, ozdabiają centrum wsi. Znajduje się tam również obelisk z pamiątkową tablicą, upamiętniającą 700-lecie naszej miejscowości. Z inicjatywy Pana Franciszka Mospana udało się nadać nazwy ulicom Krogulnej.
A jak to się stało, że została Pani sołtyską?
Po śmierci długoletniego sołtysa – Pana Czesława Grzegorczyka, nasze sołectwo nie miało swojego przedstawiciela w gminie. Członkowie ówczesnej rady sołeckiej zaproponowali mi czy zgodziłabym się kandydować na to stanowisko. Początkowo byłam kategorycznie na nie, ponieważ zdawałam sobie sprawę z odpowiedzialności, z którą wiąże się objęcie funkcji sołtysa, szczególnie po osobie, która znacznie przyczyniła się do rozwoju naszej miejscowości. Za działalności Pana Czesława została wybudowana świetlica wiejska oraz kościół. Jednak na zebraniu wiejskim mieszkańcy Krogulnej obdarzyli mnie zaufaniem i powierzyli mi tę trudną rolę, którą następnie pełniłam nieprzerwalnie przez 17 lat.
Wspominała Pani o sali komputerowej, z jak było wcześniej?
Gdy zostałam sołtysem wpadłam na pomysł by zagospodarować czas wolny dzieci i młodzieży podczas wakacji i ferii zimowych, szczególnie, że dysponowaliśmy budynkiem świetlicy wiejskiej, który stał niewykorzystany. Zostało zorganizowane pierwsze spotkanie ze Świętym Mikołajem w świetlicy, gdzie dzieci mogły spędzić czas na wspólnej zabawie. We współpracy z Urzędem Gminy w Pokoju, jako wolontariusz prowadziłam zajęcia dla dzieci i młodzieży. Początkowo mieliśmy niewiele: używany komputer, na którym dzieci mogły pisać. Podczas wakacji, dzięki uprzejmości dyrektora Publicznego Gimnazjum w Pokoju, mogliśmy korzystać ze szkolnej sali komputerowej. Jeździliśmy tam rowerami ścieżkami leśnymi, często z licznymi przygodami.
Po likwidacji Szkoły Podstawowej w Zieleńcu udało nam się pozyskać m.in. stół ping-pongowy, meble, książki naszej podręcznej biblioteki. W miarę upływu czasu świetlica została doposażana w dodatkowe sprzęty, które służyły nam do zajęć.
Znajduje Pani w tym wszystkim czas dla siebie?
To jest bardzo krótka chwila, ale wtedy zajmuję się moimi zwierzątkami. Generalnie mam mało wolnego czasu, opiekuję się również moją 93-letnią mamą. Także wieczorem wracam do domu i noc jest krótka, ale na szczęście na wszystko starcza czasu. Często się śmieję, że jeszcze mam jedną nogę na podłodze przy łóżku, a już dzwoni budzik i trzeba wstawać.
W tym roku zdała Pani testy na strażaka ochotnika
Bardzo się cieszę, że w moim wieku zdałam wszystkie egzaminy. Było to ogromne wyzwanie. Do wstąpienia do OSP namówiły mnie koleżanki, które później razem ze mną uczestniczyły w szkoleniu podstawowym. Straż to przede wszystkim ludzie i mimo, że często dzieli nas spora różnica wieku, to zawsze się wspieramy, dzielimy doświadczeniami i pomysłami. Łączy nas chęć pomagania.
Nie zwalnia Pani tempa, jakie plany na przyszłość?
W dalszym ciągu realizować założone cele na rzecz sołectwa, OSP oraz lokalnej społeczności. Co przyniesie przyszłość? Trudno przewidzieć.
Czego można Pani życzyć?
Zdrowia, siły i żeby mnie ta energia nie opuszczała.
Dziękuję za rozmowę.