Krzysztof Riewold, półfinalista czwartej edycji programu „Mam Talent!”, opowiedział nam o swojej przygodzie z dzieciństwa, planach na przyszłość i o tym, czym zajmuje się aktualnie.

Kinga Tokarz: Skąd Twoje zamiłowanie do żonglerki?

Krzysztof Riewold: Moja przygoda zaczęła się w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu Wielkim. Byłem jeszcze w szkole podstawowej i wtedy przyszła pani Grażyna Chmielowicz – instruktorka, założycielka grupy cyrkowej „Cudaki”. Pani Grażyna zrobiła lekcję pokazową i zachęcała wszystkich uczniów do tego, by dołączyć do tej grupy. Wtedy zobaczyłem taką lekcję i stwierdziłem, że może byłaby to fajna opcja, żeby spróbować. I spróbowałem.

Sam wybrałeś się na taką lekcję, czy zaprowadzili Cię rodzice?

Byłem nieśmiały i bardzo zamknięty w sobie. Gdy powiedziałem mamie o takich zajęciach, to zaprowadziła mnie na nie. Pierwsze zajęcia wyglądały w ten sposób, że wszedłem, zobaczyłem, rozejrzałem się, spojrzałem na mamę i powiedziałem jej, że możemy wracać. Musiałem się przekonać do tych zajęć.

Czyli chciałeś wrócić na następne zajęcia?

Chciałem, ale bałem się spróbować tego na samym początku. Musiałem krok po kroku to przełamać. Teraz mogę zaznaczyć, że żongluje już od 15 lat.

Co się zmieniło w Twoim życiu, od momentu wystąpienia w programie „Mam Talent!”?

W programie „Mam Talent!” byłem również w pierwszej edycji w 2008 roku i wtedy podczas głosowania dostałem trzy razy „nie” i się nie dostałem. Później spróbowałem jeszcze raz i to w roku 2011 był półfinał i przeszedłem dalej. Od tego czasu zdążyłem założyć działalność gospodarczą, już trzeci rok prowadzę swoją firmę skupiającą się na działaniach artystyczno – edukacyjnych. Działam na terenie Polski, jak i za granicą. Pomagam również Pani Grażynie od momentu wystąpienia w programie „Mam Talent!”, pomagam prowadzić grupę cyrkową „Cudaki” tutaj w Gminnym Ośrodku Kultury, dodatkowo mam grupę w Gminnym Ośrodku w Pokoju i w Opolu pod nazwą „Trolik Opole” – te trzy grupy to tak jakby mój twór, który zdążył powstać w międzyczasie. Zacząłem również dużo więcej występować. Do momentu programu „Mam Talent!” zdarzały się jakiejś wyjazdy zarobkowe, jednak tylko od czasu do czasu.

Czyli teraz żyjesz z żonglerki?

Tak, dokładnie. To jest moja pasja, która przerodziła się w pracę. Program „Mam Talent!” był dość przełomowym punktem w moim życiu. Ludzie zaczęli się odzywać, zapraszać mnie na występy, wyjazdy, i to trwa do teraz. Mój udział w programie i cały ten szum trochę ucichł, część ludzi jednak o tym pamięta, np. jak wysyłałem oferty, to sobie wpisuję ten punkt i zawsze zwraca uwagę, aczkolwiek ludzie już trochę o tym zapomnieli. Ja dalej robię swoje i to co wypracowałem wcześniej do teraz cały czas działa.

Zajęcia, które prowadzisz są dla określonych grup wiekowych?

Na ten moment prowadzę zajęcia dla dzieci w przedziale wiekowym od 6 do 18 lat i wzwyż – to jest moja grupa docelowa, ale planuję też zacząć współpracować z przedszkolami i takie zajęcia prowadzić. Chciałbym również zrobić zajęcia dla dorosłych.

Gdzie planujesz te zajęcia przeprowadzać?

Aktualnie mam gdzieś pomysł w głowie, nie chcę rzucać konkretów, ale myślę, że na przełomie roku powinno się coś wydarzyć.

Ile czasu dziennie przeznaczasz na żonglerkę, ćwiczenia?

Wcześniej poświęcałem dużo więcej czasu na trenowanie. Myślę, że przez to, że miałem mniej obowiązków, tych dodatkowych. Aktualnie staram się jak najwięcej czasu poświęcać na ćwiczenia, są dni, że poświecę cztery godziny, a są dni, że poświecę zaledwie 15 minut. Staram się codziennie chociaż na chwile wziąć sprzęt i porzucać, żeby utrzymać formę. Kiedyś trenowałem dużo więcej, były takie dni, że brałem sprzęt i cały dzień ćwiczyłem – to była chwila zapomnienia, sposób ucieczki, dobra zabawa. Dzisiaj to podejście się zmieniło, oczywiście nadal jest to moja pasja i uwielbiam to robić, ale jednak mam w głowie fakt, że mimo wszystko jest to moja praca i dużą część czasu poświęcam na zajęcia cyrkowe. Jestem też studentem i nie ma też tego czasu na tyle dużo, bym trenował tyle ile chcę. Chciałbym trenować cztery godziny dziennie, więc jak skończę studia, to do tego wrócę. Po programie zaczęły się liczne występy i wyjazdy i to sprawiło, że ten czas na treningi trochę zniknął. Mam przygotowaną rutynę, są rzeczy, które robię z automatu i o nich nie myślę. Chcę się rozwijać cały czas. Jeśli chce nauczyć się nowych rzeczy, muszę pójść na salę i ćwiczyć.

Jakie masz plany na przyszłość?

Po pierwsze planuję zrobić w województwie opolskim sieć grup cyrkowych – czy w ośrodkach kultury, czy w szkołach – skierowane również do osób dorosłych. Chcę wynająć jakąś salę i coś robić. Po drugie chciałbym propagować sztukę cyrkową, pokazywać, że cyrk to nie tylko namiot i zwierzęta, ale również fajna forma na spędzanie wolnego czasu, na dobrą zabawę, a przy okazji czas na rozwój. W ciągu najbliższych lat chciałbym ruszyć z agencją artystyczną. Jestem osobą, która nigdy nie pracowała inaczej, to jest moja jedyna praca i teraz zdaję sobie sprawę, że niektórzy mają swoją pasję i są w tym dobrzy, ale boją się spróbować na tym zarabiać. Moją ideą jest, aby stworzyć agencję artystyczną i pomóc ludziom z pasją zarabiać. Po trzecie ruszył również kanał na YouTube, na którym znajdą się poradniki cyrkowe.

Jaką nazwę będzie nosił kanał na YouTube?

Po prostu – Krzysztof Riewold. Kanał już istnieje od kilku lat, miałem tam wcześniej filmiki promujące, a teraz też ukażą się poradniki cyrkowe.

Często nagrywasz filmiki, na których żonglujesz biegając. Robisz to w wolnym czasie?

Ostatni rok był taki, że zacząłem nagrywać tego typu filmiki, starałem się wykorzystywać wszystkie media społecznościowe.

Zachęcałeś ostatnio społeczność do stawiania Tobie wyzwań, które możesz wykonać żonglując. Jakie to były wyzwania?

Tak, dokładnie. Zrobiłem konkurs na to, aby ludzie rzucali mi wyzwania, które mogę zrobić żonglując i było tam około 30 wyzwań. Z tych wszystkich wyzwań, wybrałem sobie trzy plus jedno bonusowe i te osoby dostały nagrody, np. piłeczki czy lekcje żonglowania. Jedno wyzwanie już wykonałem i było to żonglowanie z trzema piłkami z zasłoniętymi oczami. Następne z nich to żonglowanie biegając w lesie, nocą plus morsowanie. Mam nadzieję, że jeszcze zdążę w tym miesiącu. Kolejne wyzwanie to żonglowanie na dachu samochodu. Myślę, że to będzie ciekawe i muszę znaleźć miejsce, aby nikt nie zwrócił mi uwagi. Czwarte wyzwanie to podciągniecie się jedną ręką żonglując. Myślę jednak, że to będzie wymagało kilku lat, bo jednak nie jestem mocny siłowo – bardziej mam zręczność, szybkość, ale jednak żeby podciągnąć się jedną ręką, to naprawdę wymaga dużo pracy.

Jakie wyzwanie sprawiłoby Ci największy problem? Czy jest coś, czego byś nie zrobił?

To co robię nauczyło mnie i cierpliwości i niepoddawania się. Przyzwyczaiłem się, że piłki spadają, diabolo spada i to trzeba zbierać. Jeżeli będzie jakiejś wyzwanie, którego nie uda mi się wykonać za pierwszym razem, to pewnie będę do tego dążył, aż dam radę. Staram się nie odpuszczać, jeśli coś sobie konkretnie założę.

Życzę Ci zapału i wytrwałości w tym co robisz, aby wszystkie Twoje plany i marzenia się spełniły.

Dziękuję bardzo.

„Program «Mam Talent!» był dość przełomowym punktem w moim życiu”. Rozmowa z Krzysztofem Riewoldem – artystą i trenerem sztuki cyrkowej

Fot. Kinga Tokarz

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie