Naprzeciw mnie siedzą delikatne, drobnej budowy ciała, skromne i spokojne dziewczyny. Jedna ma 10, druga 14 lat. Przed nimi na stoliku stoi dość pokaźnych rozmiarów kufer. Kufer wypełniony po brzegi medalami. Brązowymi, srebrnymi i złotymi.
14-letnia Emilia i 10-letnia Monika trenują judo. Emilia na pierwszy trening trafiła pięć lat temu, Monika – cztery. Od kilku lat dziewczyny rozwijają swoje umiejętności, doskonalą swoją sprawność fizyczną i zdobywają medale. Emilkę powołano do Kadry Wojewódzkiej. Pokazuje swoje trofea. Najważniejsze z nich to brązowy medal z Mistrzostw Polski Młodziczek w 2016 r., srebro w Pucharze Polski w Suchym Lesie i wreszcie tegoroczny złoty medal w Pucharze Polski w Krakowie. Emilia zajmuje drugie miejsce w rankingu ogólnopolskim. W sumie w swej karierze wywalczyła 13 brązowych medali,15 srebrnych i 10 złotych. Monika dzielnie kroczy śladami siostry, ona także zdobyła złoty medal w Pucharze Polski w swojej kategorii wiekowej i wagowej, złoty w Memoriale Jigaro Kano, srebrny medal w Mistrzostwach Miasta Opole, srebro w Turnieju Przyszłych Olimpijczyków i brązowy medal w Inernational Judo Legaue w Jaśle. Te zwycięstwa ceni sobie najbardziej. W sumie zdobyła 7 medali brązowych, 12 srebrnych i 9 złotych.
Kiedy usłyszałam o zdolnych dżudoczkach z Luboszyc, pomyślałam, że warto je poznać. Nie tylko ze względu na medale. Judo to w końcu walka, czyli dziedzina męska. Myśląc stereotypowo oczywiście. Jasne, że dziewczyny trenują sztuki walki, ale jakoś okoliczne gminy raczej mażoretkami i tancerkami stoją, więc dżudoczki na naszym terenie to trochę wyjątkowe zjawisko… O judo wiedziałam tyle, że to sztuka walki, zawodnicy walczą, siłują się ze sobą, przewracają, przyduszają, czasem kopią, odparowują ciosy na macie i za wszelką cenę chcą pokonać przeciwnika. Z błędu wyprowadziła mnie Monika.
Judo to nie bicie
– wyjaśnia mi Monika – to trochę taka szkoła życia. Na pierwszych zajęciach trener opowiadał nam o zasadach judo. Są ważne i jak się je opanuje, pomagają w życiu. Po pierwsze: ustąp, aby zwyciężyć, po drugie: minimum wysiłku, maksimum efektu i po trzecie: trenuj dla własnego dobra i korzyści – wymienia jednym tchem dziesięciolatka.
– Judo uczy odwagi, pomaga zwalczyć nieśmiałość, nabrać pewności siebie. To w życiu bardzo pomaga. Nie wolno się bać. Trzeba czasem podjąć ryzyko, wyzwanie. Tego właśnie uczymy się na treningach. Uczymy się gry fair play, szacunku dla przeciwnika, trenera i do siebie. Dyscyplina też się przydaje w życiu – uśmiecha się Emilia.
Na nudę dziewczynom brakuje czasu
Mama przysłuchuje się córkom i patrzy na nie z dumą. Nie dodałam, że siedziałyśmy w Łubniańskim Ośrodku Kultury, gdzie Gonsiorówny uczą się gry na instrumentach. Monika na flecie prostym, Emilia na poprzecznym. Nie ma więc dnia, w którym dziewczyny zasiadają popołudniami na kanapie i gapią się w telewizor, monitor komputera, czy telefonu. Judo trenują pięć dni w tygodniu po dwie godziny. Raz w tygodniu uczą się gry na instrumentach. Na nudę czasu nie mają. Mama też go nie ma…
– Prawda, że codziennie wozimy córki do Opola i raz w tygodniu do Łubnian na zajęcia muzyczne. Pochłania to trochę czasu, jednak patrząc jakie korzyści wypływają z pasji córek, warto się trochę poświęcić. Cała przygoda z judo zaczęła się trochę śmiesznie. Obie córki miały niespożytą energię, nie mogły usiedzieć w miejscu i ciągle mocowały się z mężem. Między sobą też się siłowały. Mąż stwierdził, że trzeba poszukać sposobu na rozładowanie ich energii. Dziewczyny po prostu musiały się wyżyć. Długo zastanawialiśmy się gdzie je zapisać. W końcu mąż poczytał trochę o sztukach walki i klubach działających w Opolu, pojechał zobaczyć, jak wyglądają zajęcia judo i kiedy się przekonał, że nic złego na takich treningach nie powinno się dziewczynkom przytrafić, zabrał je na próbny trening. Najpierw zapisaliśmy Emilię, była starsza. Po roku dołączyła do niej Monika. Dziewczyny trenują w opolskim UKS OKAY pod okiem trenera Grzegorza Kozdrasia.
Początkowo trochę bałam się o ich bezpieczeństwo, czasem żałowałam, że nie wybrały na przykład tańca, ale z czasem przekonałam się, że to bezpieczny sport, mimo że czasem wygląda groźnie, a kontuzji można nabawić się wszędzie. Poza tym podobało mi się, że dziewczyny się rozwijają, że są sprawne no i w pewnym sensie bezpieczne. Świadomość, że córki potrafią się obronić, jest bardzo cenna dla mamy – uśmiecha się Sylwia Gonsior, mama dżudoczek.
Judo to także sposób życia
Dziewczyny zapytane o korzyści, jakie płyną z trenowania Judo, sypią przykładami jak z rękawa.
– Judo bardzo poprawia sprawność fizyczną, wzmacnia ręce i nogi. Przydaje mi się to na wuefie. Poznawanie technik też jest fajne, zwłaszcza jak się widzi efekty. Poznałam świetnych przyjaciół, cieszę się na spotkania z nimi. Walczymy ze sobą na macie, ale poza matą jesteśmy dobrymi kumplami. Jeździmy w różne miejsca na zawody i obozy sportowe. Jest naprawdę bardzo fajnie. Jest super, kiedy wygrywam. A kiedy przegrywam, nie załamuję się, tylko obiecuję sobie, że będę jeszcze bardziej nad sobą pracować. Bardzo się cieszyłam, kiedy w pierwszej mojej walce pokonałam starszą od siebie o trzy lata dziewczynę. Jest jeszcze jeden plus trenowania judo, chłopaki boją się mnie zaczepiać. Mam spokój i mogę też czasem pomóc koleżankom – wspomina Monika.
– Judo to dobry sport, mogę się wyżyć, spożytkować dobrze swoją energię. Jestem bardziej przebojowa, pewna siebie, no i samodzielności szybko się nauczyłam. Przez to, że jestem silniejsza, koleżanki czasem proszą mnie o pomoc, na przykład wtedy, kiedy chłopaki ich zaczepiają. Zawsze staję w obronie słabszych, koledzy wiedzą, że trenuję i nie zaczepiają mnie, wiedzą też, że nie pozostanę obojętna, kiedy ktoś krzywdzi słabszego. Na treningach jesteśmy jedną rodziną. Bardzo się lubimy i szanujemy, choć walczymy ze sobą na macie. Wygrywa lepszy i trzeba umieć pogodzić się z porażką, choć powinna być ona motywująca do większej pracy nad sobą – mówi Emilia.
Oczywiście zawodnicy judo nie mogą używać swojej siły i umiejętności, aby szkodzić innym. Co oznacza, że po prostu nie mogą prowokować, czy uczestniczyć w bójkach, chyba że stają w obronie kogoś słabszego.
Pasja nie przeszkadza dziewczynom w nauce
Mimo tego, że dziewczyny codziennie trenują i chodzą na lekcje muzyczne, w szkole mają bardzo dobre wyniki. Monika może pochwalić się średnią 5,17, Emilia 4,5.
– Szkoła jest najważniejsza, córki o tym wiedzą. Na trening jadą wtedy, gdy odrobią zadanie domowe i przygotują się do lekcji. Jeśli mają zaległości, po prostu na trening nie jadą. Takie zasady ustaliliśmy i dziewczyny stosują się do nich. Nie ma z tym problemu. Robią tak, żeby ich pasja nie przeszkadzała w nauce – komentuje mama.
W tym roku Emilia otrzymała stypendium sportowe. Obie siostry były także laureatkami Gali Anime, wydarzenia kulturalnego organizowanego corocznie przez Łubniański Ośrodek Kultury.
Dziewczyny mają też swoje sportowe marzenia, Monika planuje zdobyć podium na Mistrzostwach Polski, Mistrzostwach Europy, Świata i oczywiście na olimpiadzie. Emilia chce po prostu pracować wytrwale nad swoją sprawnością, doskonalić technikę, aby stawać na podium najważniejszych zawodach, ale także dla siebie. Dla swojego rozwoju.
Życzymy dżudoczkom, żeby ich marzenia się spełniły, a my będziemy z ciekawością przypatrywać się ich rozwojowi i pisać o kolejnych sukcesach.