Jak wskazują statystyki Polacy co raz częściej wybierają wypoczynek poza granicami naszego kraju. Nie ma w zasadzie w tym niczego nadzwyczajnego biorąc choćby pod uwagę długie lata zamkniętych dla nas granic. Przez co chęć poznania świata jest u nas szczególnie wielka.
Będąc zagranicą statystyczny Polak dzisiaj nie jest jak kiedyś szary i ponury, nasz ubiór, sprzęt, samochody niczym nie odbiega od innych turystów czy mieszkańców zachodniej Europy. Pozostają zachowania, mentalność i podejście do różnych spraw, które nas akurat często różnią. Jedną z takich kwestii jest niby prozaiczna, ale jakże istotna z punktu ochrony środowiska – sprawa śmieci.
Podejście zachodniego świata do recyklingu i przetwarzania odpadów jest rzeczą zupełnie naturalną do czego nie trzeba przekonywać czy specjalnie ich namawiać. Od najmłodszych lat wiedzą, że trzeba segregować i już.Polacy segregacji śmieci dopiero się uczą . Jak czytamy na stronie www.ratujziemie.pl: "Obecnie z terenu Warszawy trafia do odzysku i recyklingu jedynie około 2 proc. odpadów opakowaniowych". To pokazuje jak daleko nam jeszcze do standardów europejskich.
Warto zatem wybierając się na zagraniczne wojaże pamiętać, że niektóre kraje jak np. Austria, Słowenia pod groźbą kar nakazują segregacji odpadów. Nie zwalnia nas z tego pobyt na kemping czy inna przestrzeń wypoczynku.
Na Zachodzie od liczby i kolorów pojemników do segregacji może zakręcić się w głowie. Butelki coraz częściej trzeba dzielić ze względu na kolor szkła. Obierki wrzucać do pojemnika z bioodpadami. Słoiki czy pojemniki po jogurcie – umyć. Często informacja, co gdzie ma trafić i po jakiej domowej obróbce, znajduje się tylko w języku danego kraju. A sąsiedzi są czujni, potrafią wszcząć awanturę z powodu źle rozdzielonych śmieci.
Przykładem podejścia perfekcyjnego do odpadów jest Norwegia. Tutaj dzieci troszczą się o butelki i puszki, dbają, by ich nie potłuc i nie pognieść, bo to najprostszy sposób powiększenia kieszonkowego.
Najbardziej budujące jest, co znam akurat ze swojego doświadczenia, jak małe dzieci same wyrzucają śmieci do odpowiednich pojemników na kampingach w Słowni czy Austrii . Co ciekawe nikt z dorosłych im nie asystuje przy tym. One to wiedzą tak jak to, że przechodzi się na zielonym świetle.
Widok butelki porzuconej w krzakach czy puszek leżących w trawie jest rzeczą wyjątkową bo po co wyrzucać jak można oddać do skupu. Jest naprawdę wiele przykładów dotyczących gospodarki śmieciowej, które mogłyby u nas funkcjonować. Wiele pozytywnego się dzieje w tej materii, ale ciągle jesteśmy w kwestii śmieci w ogonie krajów Unii Europejskiej. Dlatego będąc za granicą starajmy sie zawsze brać przykład z tych pozytwnych przykładów co miejmy nadzieję, że z czasem będzie procentować w naszym kraju.