Grad goli, festiwal bramek i hokejowy wynik to tylko niektóre określenia tego, co w sobotę działo się na boisku w Czarnowąsach. Swornica pokonała KS Krasiejów aż… 8:2!
©Tomasz Chabior
Mimo, że w pierwszych minutach dominowała Swornica to jako pierwszy bramkę błyskawicznie zdobył Krasiejów – w 8. min Edmund Machnik pokonał w powietrznym starciu Igora Khodanovycha strzałem z główki.
Równie błyskawiczna była odpowiedź Swornicy. Piłkę za polem karnym przyjął Dominik Franek, po czym oddał silny strzał umieszczając ją w bramce strzeżonej przez Ksawerego Jarosińskiego. W 17. min Franek dał jeszcze lepszy popis umiejętności i pokonał bramkarza strzałem z połowy boiska.
Kilka minut później Swornica mogła prowadzić już 3:1, ale swojej okazji zza pola karnego nie wykorzystał Babanskyh trafiając ponad poprzeczką.
Czego nie zrobił Ukrainiec, tego dokonał Damian Filla, który przelobował ryzykownie grającego bramkarza Krasiejowa i „Swora” cieszyła się z trzeciego trafienia.
Na kolejne okazje zespołu z Czarnowąsów długo nie trzeba było czekać. W 35. min Bednarski dośrodkował niepilnowanemu w polu karnym Frankowi, lecz ten został złapany na spalonym. Niespełna minutę później Bednarski zagrał też Fiksowi, ale boczny arbiter kolejny raz uniósł chorągiewkę.
Do przerwy było 4:1. W ostatniej akcji pierwszej połowy do siatki trafił Igor Babanskyh. Ten sam zawodnik dołożył szóstą w spotkaniu bramkę po przerwie pokonując Jarosińskiego uderzeniem z ostrego kąta.
Odpowiedź Krasiejowa była ekspresowa. W 54. min dynamiczną kontrę gości zakończył trafiony strzał Edmunda Machnika na pustą bramkę.
W 60. min w polu karnym Krasiejowa został sfaulowany Klimczak, który zameldował się na boisku minutę wcześniej. Do „jedenastki” podszedł Wojciech Ścisło i po chwili oglądaliśmy w meczu ósmą bramkę. Lecz nie ostatnią. Kilka minut później Klimczak pobiegł prawym skrzydłem skąd nisko dośrodkował do Ścisły, a ten ustalił wynik 7:2.
W 69. min Ścisło ponownie podszedł do rzutu karnego. Tym razem po faulu na Mateuszu Ptaku. Kolejny raz kapitan i grający trener Swornicy nie pozwolił sobie na pomyłkę.
Było 8:2, a do końca spotkania ponad 20 minut. Tempo gry jednak spadło i nawet wpuszczeni na boisko rezerwowi zawodnicy nie odświeżyli gry. Wynik pozostał niezmieniony.
Wojciech Ścisło, kapitan i grający trener Swornicy o meczu i planach na najbliższy sezon: