Drugi w sezonie mecz bez straconej bramki zanotowała Swornica Czarnowąsy. Podopieczni Wojciecha Ścisły pokonali na wyjeździe Unię Kolonowskie 2:0 w meczu 15. kolejki IV ligi, który odbył się w sobotę, 4 listopada.
Wojciech Ścisło początek spotkania w wykonaniu swojego zespołu ocenia negatywnie. – Pierwsze 20 minut niemrawe. Posiadaliśmy piłkę i mieliśmy przewagę, ale rozgrywaliśmy bardzo wolno, nie tak jakbyśmy chcieli. Dopiero po 20 minutach zaczęliśmy grać intensywniej i stwarzać sytuacje bramkowe – mówi.
Choć gra Swornicy nabrała barw już w pierwszej połowie, jej piłkarze na dobre rozkręcili się dopiero po przerwie. – Drugą połowę rozpoczęliśmy szybko i agresywnie. Efektem były dwie zdobyte bramki, po których nieco zwolniliśmy i kontrolowaliśmy przebieg meczu – mówi Ścisło.
Pierwszy gol padł zaraz po przerwie. Z prawej strony w pole karne dorzucał Ścisło, pod bramką gospodarzy zakotłowało się, a najsprytniej zachował się Filla, który wykorzystując zamęt umieścił piłkę przy samym słupku bramki.
Prowadzenie „Swora” powiększyła po kontrataku. Goście przejęli piłkę pod własnym polem karnym i szybko przedostali się pod „szesnastkę” rywali. Tam Fiks dograł na prawą stronę do Ścisły, a ten oddał skuteczny strzał przy długim słupku.
Ekipa z Czarnowąsów-Opola sytuacji na zdobycie bramki miała więcej. Dwukrotnie głową zbyt lekko uderzał Ścisło, poza tym bramkarza mogli pokonać także Fiks i Babanskyh. – Skuteczność nie była naszą najlepsza stroną w tym meczu, dlatego wygraliśmy tylko 2:0, choć mogliśmy wyżej – mówi Wojciech Ścisło.
W grze Swornicy od kilku kolejek widać zwyżkę formy i powtarzalność. Nie jest to jeszcze tak dobry zespół jaki oglądaliśmy w zeszłym sezonie, ale nie jest to też ta drużyna, która w pierwszych kolejkach sezonu zaliczyła ewidentny falstart.
– Nasza gra nie wyglądała źle nawet na początku sezonu, ale przeważnie głupio traciliśmy bramki. Teraz jest już o wiele lepiej niż kilka kolejek temu, czujemy się pewniej i przede wszystkim nie przegrywamy już w tak złym stylu jak na początku sezonu. Wyrobiliśmy rytm i powtarzalność – ocenia Ścisło.
Zanim zawodnicy Swornicy Czarnowąsy rozpoczną przerwę zimową, czekają ich jeszcze dwa pojedynki – 11 listopada podejmą u siebie KS Krapkowice, a tydzień później pojadą do Większyc. – Przeciwko ciężkim rywalom, którzy w dodatku zajmują wyższe miejsca w tabeli niż my, przeważnie lepiej się mobilizujemy, co wpływa pozytywnie na jakość naszej gry – przyznaje trener „Swory”.