©Tomasz Chabior
Swornica Czarnowąsy nie pozwoliła sobie na piątą w sezonie porażkę i wygrała u siebie z MKS-em Gogolin 3:1. Spotkanie rozegrano w ramach 8. kolejki IV ligi w sobotę, 16 września.
Do przerwy nie padła żadna bramka. Pierwszą kibice mogli zobaczyć dopiero w 50. min. Piłkę z lewej strony otrzymał kapitan Swornicy Wojciech Ścisło, który przedarł się do pola karnego i umieścił futbolówkę przy dalszym słupku.
Gogolin wyrównał w 57. min, gdy ochraniającego bramkę Swornicy Dominika Klisza pokonał Andrzej Prefeta. Gospodarze swoje dwa kolejne gole trafili dopiero w końcówce.
– Rywal był przede wszystkim niewygodny, bo dobrze się bronił, a my musieliśmy się natrudzić, aby stworzyć sobie sytuacje. Na szczęście nasza determinacja i chęć zwycięstwa w końcówce przechyliła szalę na naszą stronę – mówi Wojciech Ścisło, grający trener i kapitan Swornicy.
Najpierw – w 89. min – składną akcję w środku rozegrali między sobą Ścisło, Maraszek i Filla. Ten ostatni zakończył sytuację strzałem, który odbił bramkarz. Piłkę z boku przejął Ptak, dograł na 5. metr, a tam z przewrotki do bramki wpakował ją Maraszek.
Po chwili Ścisło zagrał ze środka pola do znajdującego się na lewym skrzydle Babankyhego, a ten przedostał się do pola karnego, minął zwodem obrońcę i wycofał na 13. metr do Ścisły, który pewnie zmieścił piłkę obok bramkarza.
– Cieszy to, że graliśmy do końca. Z przebiegu meczu wnioskuję, że zwycięstwo nam się należało, ponieważ przez cały mecz dominowaliśmy. Zasłużenie udało nam się sforsować ten gogoliński mur – podsumowuje Ścisło.