Damian Gorazdowski już od ponad dziesięciu lat bawi i opiekuje się dziećmi podczas organizowanych przez niego obozów. Z jego ofert turystycznych i animacyjnych skorzystało już tysiące osób. Rozmawialiśmy z nim o dotychczasowej działalności i planach na przyszłość.

Firma „Joe-damtour” działa od 2009 r. Swoją siedzibę ma w Lubieni (gmina Popielów). Prowadzona jest przez Damiana Gorazdowskiego, który pełni tam rolę organizatora, kierownika, managera, animatora, tancerza, choreografa, a teraz także opiekuna wycieczek. Działa ona obecnie pod kątem szeroko rozumianej turystyki. Dzieci mogą brać udział w organizowanych koloniach, obozach sportowych, wycieczkach, a nawet wczasach wspólnie z rodzicami.

Marcin Luszczyk, Opowiecie.info: Firma obchodzi swoją dziesiątą rocznicę istnienia? Jakie były początki powstania „Joe-damtour”?

Damian Gorazdowski: Cała moja przygoda pracy z dziećmi rozpoczęła się od prowadzenia szkoły tańca „Chaine”. Prowadziłem wtedy zajęci taneczne w całym województwie opolskim, jak i dolnośląskim. Nie mogło mnie także zabraknąć w mojej gminie. W ten sposób próbowałem zapracować na zaufanie. Pierwszy obóz taneczny zorganizowałem w Mielnie, właśnie dziesięć lat temu. Wzięło w nim udział 71 osób. W tegorocznym wyjeździe brało już udział 230 dzieciaków. Szykujemy się na jeszcze więcej.

Jak zmieniła się firma na przestrzeni lat?

Zaczęliśmy tylko obozami tanecznymi. Potem były pomysły, aby zrobić grupę rekreacyjną z dodatkiem tańca, a teraz mamy bardzo dużo różnych profili obozowych dla każdego. Kupiliśmy dużo sprzętu sportowego tak, aby nasze obozy cieszyły się dużym zainteresowaniem. Weszliśmy we współpracę z wieloma osobami z pasją, które dbają o bezpieczeństwa naszych obozowiczów. Ich doświadczenia sprawiają, że dzieci nie mają się kiedy nudzić. Dzisiaj jesteśmy bardo dobrze przygotowani na nowe wyzwania i posiadamy wszystkie niezbędne licencje na organizowanie obozów, wycieczek szkolnych, itp. Firma z każdym rokiem się rozrasta, a planów i możliwości jeszcze wciąż przybywa.

Jak już Pan powiedział, na początku były obozy taneczne. A czym zajmuje się Pan obecnie? Czym były wymuszone zmiany?

Obecnie z żoną Eweliną zajmujemy się organizacją kolonii dla dzieci, obozów sportowych, wycieczek krajowych i zagranicznych, wczasów, rodzinnych obozów z psem, rowerówek, zielonych szkółek i wielu innych. Wyjazdy na zimowiska połączone z nartami w Austrii lub polskich górach to też nie jest problem.

Zmiany nie do końca były wymuszone. To przyszło naturalnie. Wszytko to, co robię, jest bardzo ze sobą powiązane. Jak szkoła tańca to i obóz taneczny. Jak obozy to praca z dziećmi i zabawa z nimi, potem wycieczki, a tam już chętnie się wygłupiam z maluchami.

Nie ukrywam że jesteśmy coraz starsi i w pewnym wieku nie zrobi się szpagatu w wyskoku, chociaż jeszcze dam radę zrobić.

Praca animatora nie jest łatwa. Dzieci w dobie technologii trudno jest oderwać od komputerów czy smartfonów. Panu się to jednak udaje. Jaka jest recepta?

Przede wszystkim praca animatora powinna sprawiać niesamowitą przyjemność. Dzieci dostarczają mi mnóstwo pozytywnych wrażeń, co później mogę wykorzystać w kreatywnych zabawach z nimi. W moim przypadku praca jako animator wyszła przypadkowo, ale okazała się strzałem w dziesiątkę. Z dziećmi trzeba umieć rozmawiać i zainteresować ich zabawą. Pomagają mi w tym kolorowe przebrania czy też balony, chusty animacyjne itp. Zakupiłem też pałace dmuchane, które biorę ze sobą na obozy. Wynajmuje je jednak także na festyny oraz sołeckie wydarzenia.

Jakie są plany na przyszłość, dalsze funkcjonowanie firmy „Joe-damtour”?

Od września chcę organizować dla mieszkańców gminy Popielów raz w miesiącu jednodniową wycieczkę zagraniczną. To na początek. Potem pomyślimy nad kilkudniowymi np. Warszawa czy inne miejsca w Polsce. Wspólnie z sołectwami próbujemy dla naszych lokalnych społeczności zrobić coś wspaniałego. Chcę także pomóc w aktywizacji seniorów. Będę się starać o dotację na przedsięwzięcie dla nich.

Chcemy również wspólnie z żoną organizować kolonie dla dzieci, których po prostu nie stać na taki wyjazd. W tym celu spróbujemy współpracować z gminami na Opolszczyźnie, w tym także z gminą Popielów. Cały asortyment, który posiadamy powinien wystarczyć do miłego spędzenia czasu kolonijnego. Rozwijamy się i tylko współpraca z innymi ludźmi doprowadzi nas do sukcesu. Mamy otwartą drogę dla innych firm, instytucji kulturalnych czy też szkół.

Plany są naprawdę ambitne. Uda się?

Myślę, że tak. Ludzie coraz chętniej korzystają z tego typu ofert. Chcą podróżować i poznawać nowe miejsca. My chcemy im to umożliwić. Zależy mi bardzo, aby wspierać moją gminę tego typu działaniami turystycznymi. Chciałbym jeszcze wspomnieć, że mamy pomysł, żeby w maju 2020 r. zorganizować wyprawę dla ojców i synów w stylu survivalowym – łowienie ryb z instruktorem czy wyprawa do lasu.

Do organizacji tego typu wydarzeń potrzebne jest odpowiednie zaplecze transportowe. Mają Państwo je?

Posiadamy dużą gamę autobusów, które pomieszczą od 20 do nawet 59 osób. Mamy także samochód dla dziewięciu osób, który może być wykorzystany na wyjazdy w małych grupach. Rozpoczynamy współpracę ze świetnymi pilotami wycieczek. Już teraz współpracujemy z przewoźnikami Ekspresbus oraz As-Con Nowak. Poza środkami komunikacji jesteśmy także dobrze wyposażeni w sprzęt sportowy. Duże zaplecze pozwala nam umilić czas pobytu podczas wypoczynku.

Minionych dziesięć lat działalności i istnienia na rynku można udać za udany. Według planów na przyszłość nie zamierza Pan zwalniać tempa.

Zdecydowanie nie. Chcę nieustannie rozwijać się z moją firmą „Joe-damtour”. Zorganizowałem już sobie odpowiednie zaplecze. Zaskarbiłem zaufanie ludzi. Nie mógłbym teraz zakończyć swojej pracy. Zainteresowanie moimi ofertami stale rośnie i mam nadzieję, że w dalszym także będzie coraz lepiej.

Tego Panu życzę i dziękuję za rozmowę.

„Praca animatora powinna sprawiać przyjemność” – „Joe-damtour” od dziesięciu lat na rynku [ROZMOWA]

Fot. Joe-damtour, Marcin Luszczyk

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie