Najmocniej i najwcześniej zaczął kampanię wyborczą PiS. Koalicja Obywatelska zwiększyła tempo dopiero w końcówce, a Lewica postawiła na pracę organiczną. Najmniej widoczny był PSL i Kukiz’15.
Na pytanie Opowiecie.Info o bilans kampanii, opolscy kandydaci różnych ugrupowań przekonują, że w ich wydaniu była wyjątkowo aktywna. Jedni prowadzili ją głównie w terenie, twarzą w twarz z potencjalnymi wyborcami. Inni pokładali większą wiarę w plakatach, billboardach i konferencjach prasowych. Nie obeszło się też bez skandali.
No i były procesy sądowe, w trybie wyborczym. Witold Zembaczyński, „jedynka” na opolskiej liście KO do Sejmu, pozwał Janusza Kowalskiego, kandydata PiS do Sejmu. Ten pierwszy wygrał, a temu drugiemu sąd nakazał przeprosiny i zakazał rozpowszechniania informacji, jakoby naleśnikarnia prowadzona kiedyś przez Zembaczyńskiego splajtowała.
W drugim przypadku wicemarszałek Roman Kolek, kandydat MN do Senatu, wygrał z Komitetem Wyborczym PiS. Sąd stwierdził, iż komitet rozpowszechniał na banerach nieprawdziwą informację, iż koalicja PO-PSL-MN chce zlikwidować SOR w opolskim Szpitalu Wojewódzkim.
– Ta kampania była bardzo plastikowa, oparta na banerach – podsumowuje poseł Witold Zembaczyński. – Populiści na całym świecie unikają autentycznej debaty, a Violetta Porowska, uniknęła debaty, po to, żeby nie uszczerbić swojego wizerunku.
Zembaczyński podkreśla, że sam uczestniczył w wielu debatach, m.in. w debacie młodych w Urzędzie Marszałkowskim.
– Uważam, że tylko takie bezpośrednie zmagania pokazują, czym jest wiara w program, a kto jest tylko twarzą z bilbordu – mówi „jedynka” opolskiej KO. – Wykorzystałem wszystkie możliwości w tej kampanii, włącznie ze spotkaniami bezpośrednimi.
Portal Opowiecie.Info kilkakrotnie próbował się skontaktować z Violettą Porowską, wicewojewodą, szefową opolskiego PiS oraz „jedynką” na liście tej partii do Sejmu, ale nie odebrała od nas telefonu, żeby skomentować słowa Witolda Zembaczyńskiego.
Poseł Ryszard Wilczyński, startujący z list KO, o kampanii wyborczej mówi, że była dla niego nadzwyczaj pracowita. Bywał m.in. na targowiskach, wśród mieszkańców Praszki, Olesna.
– Byłem blisko ludzi, ale zawsze byłem z „czymś”, moim pakietem dla małych ojczyzn, lokalności bezpiecznej i przyjaznej – przekonuje. – Potrzebujemy silnych sołectw z większą pulą pieniędzy, rewitalizacji centrów. Chodzi o to, żeby odległość od centrum, od województwa nie decydowała o jakości życia. I potrzeba więcej pieniędzy na realizację tych celów. A jeśli chodzi o demokrację, to ta w wymiarze lokalnym zawsze miała się najlepiej.
Piotr Woźniak, szef opolskiego SLD i kndydat do Sejmu opolskiej Lewicy podczas tej kampanii odwiedził wszystkie, czyli 1016 sołectw na Opolszczyźnie i przejechał 15 tys. kilometrów.
– Na wiele spotkań i przeprowadzonych rozmów spotkałem się tylko z jednym negatywnym przyjęciem – podkreśla Woźniak. – To oznacza, że jest dobry klimat dla lewicy. A to, czego ludzie potrzebują, to opieki lekarzy specjalistów, jest też problem komunikacji, trzeba zwiększyć siatkę tych połączeń. Także stan dróg powiatowych i gminnych pozostawia wiele do życzenia.
Lider opolskiego SLD podkreśla, że uzyskał poparcie byłego prezydenta Aleksandra Kwaśniewskiego, a także byłego premiera i szefa NBP, Marka Belki, którzy przyjechali do Opola wspomóc kampanię Woźniaka.
Spokojnie przebiegała kampania Pawła Grabowskiego, kandydata do Sejmu z listy Koalicji Polskiej, czyli PSL i Kukiz’15. Jak twierdzi, mimo tego, że była intensywna, to rozłożona w czasie.
– Od czterech lat prowadzę tę kampanię – zaznacza Grabowski. – Odwiedziłem każdą gminę, spotkałem się z burmistrzami i wójtami. Była to kampania bezpośrednia.
Natomiast jeśli chodzi o kampanię w wykonaniu innych partii, to jest nią zniesmaczony. – Ilością materiałów wyborczych, które zasypały Opolszczyznę – tłumaczy Grabowski. – A to nie działa w ten sposób, że im więcej ma się banerów, tym pewniejsze uzyskanie mandatu. Członkowie PiS pokazali też, że za nic mają przepisy prawa, a widząc wzajemne intrygi i konflikty ich kandydatów, zaklejanie sobie plakatów, można powiedzieć, że za nic mają też sprawiedliwość.
Natomiast Stanisław Rakoczy, członek zarządu województwa opolskiego i szef opolskiego PSL mówi, że to już jego kolejna kampania. – Ta obecna niewiele się różni od tych poprzednich kampanii – stwierdza Rakoczy. – Odbyłem dziesiątki spotkań i tysiące rozmów. Moja czwarta i ostatnia konferencja prasowa była jeszcze w piątek. Robiliśmy kampanię za własne pieniądze, więc trudno dorównać PiS, ale efekt tego będzie taki, że w poniedziałek zostaną tony trudno degradowalnego papieru i plastiku. Radzę żeby wszyscy byli z nami po zielonej stronie mocy.
Na ile sposób prowadzenia kampanii, obrany przez poszczególnych kandydatów, był skuteczny, przekonamy się już w poniedziałek.
Jolanta Jasińska-Mrukot