W drugiej części naszego cyklu „Kobiety Pokoju” rozmawiamy z Jadwigą Sową, która od 15 lat pełni funkcję sołtyski wsi Zieleniec. Opowiada o jej pracy, planach na przyszłość oraz sztuce godzenia życia rodzinnego z działaniami społecznymi.

Kobiety Pokoju. Jadwiga Sowa: Bez mieszkańców sołtys nic nie zrobi

Jadwiga Sowa, sołtys wsi Zieleniec

Od jak dawna jest Pani mieszkanką Zieleńca?

Przeprowadziłam się do Zieleńca zaraz po ślubie, w 1985 roku. Pochodzę z Siemysłowa (gm. Domaszowice), po wojnie moi rodzice przeprowadzili się tam z centralnej polski. Pochodzę z rodziny wielodzietnej – było nas w domu sześcioro rodzeństwa. Razem z mężem prowadziliśmy gospodarstwo rolne, hodowaliśmy trzodę chlewną, bydło mleczne, w międzyczasie urodziły nam się dzieci – trzech synów i córka.

Na początku nie miałam czasu żeby tak intensywnie udzielać się społecznie. Moje życie kręciło się wokół rodziny i gospodarstwa, gdzie jak wiadomo pracuje się od świtu do nocy.

Jak została Pani sołtyską?

Gdy dzieci podrosły i pracy było mniej, mogłam zacząć się angażować i zostałam wybrana na sołtyskę. Zanim nią zostałam byłam członkiem rady sołeckiej. Można powiedzieć że zostałam wytypowana do tej funkcji. Św. Pamięci Edward Kania, ówczesny radny, namówił mnie do kandydatury. Zgodziłam się.

Jak rodzina zareagowała na objęcie Pani nową rolę?

Od zawsze mam ogromne wsparcie w mojej rodzinie, gdy potrzebna jest pomoc zawsze mogę na nich liczyć. Najbardziej zaangażowana jest moja córka, która była mała gdy zostałam sołtyską, i tak od dziecka razem ze mną jeździła i organizowała różne wydarzenia. Kiedyś nawet śmialiśmy się, że zostanie moją następczynią.

Jak wyglądała Pani praca na przełomie tych 15 lat?

Zaczęło się od zorganizowania 700-lecia Zieleńca i Krogulnej, była to pierwsza tak duża impreza w naszej wsi. Na początku nawet nie mieliśmy jej gdzie zorganizować, musieliśmy od zera przygotować plac gdzie się odbyła. Pomagali mieszkańcy, nawet małe dzieci przyszły z wiaderkami zbierać kamienie. W następnym roku odbywały się u nas dożynki gminne i tak jakoś wszystko się rozkręciło.

Żeby umożliwić nam różne działania założyliśmy Stowarzyszenie Odnowy Wsi Zieleniec, zaczęliśmy i nadal piszemy projekty dla pozyskania środków zewnętrznych. Staramy się pozyskiwać jak najwięcej środków – dużych i małych m.in. dzięki nim powstał zespół Zieleneckie Dziołchy, który istnieje już od 9 lat. Bardzo dobrze układa się współpraca z Urzędem i GOKSiREM zawsze możemy liczyć na pomoc czy to w napisaniu projektu czy też organizacji wydarzeń.

Teraz organizujemy festyny, Święto Pieczonego Ziemniaka, Dzień Kobiet czy też pleciemy korony dożynkowe. Założyliśmy koło gospodyń wiejskich, na święta przygotowujemy palmy wielkanocne, dekoracje, robimy dzieciom paczki na Świętego Mikołaja, gdy zaczęła się pandemia jako pierwsze szyłyśmy maseczki.

Jak udaje się to wszystko zorganizować?

Sołtys sam nie może za wiele zrobić jeśli nie ma wsparcia i oczywiście władz gminy. Mam to szczęście, że społeczność Zieleńca jest bardzo otwarta i zaangażowana Rady Sołeckiej i Stowarzyszenia oraz mieszkańców w nasze pomysły i oczywiście, zawsze możemy liczyć na gminę oraz GOKSiR,  którzy wspierają nasze działania.

Czy kobiecie w roli sołtysa jest trudniej?

Myślę, że ponownie wraca tutaj temat mieszkańców, przy ich wsparciu nie ma znaczenia czy sołtysem jest mężczyzna czy kobieta. Może nawet kobietom jest czasem łatwiej załatwić jakieś sprawy, wynegocjować warunki.

To, że po roku ‘45 kobieta po raz pierwszy w historii gminy Pokój została wójtem, zainspirowało mieszkanki i pokazało, że da się. Obecnie prawie wszystkimi sołectwami zarządzają kobiety, dlatego mówi się, że to kobiety rządzą Pokojem.

Z czego jest Pani najbardziej dumna?

Moją największą dumą i jednocześnie wizytówką naszej wsi jest oczywiście zespół Zielenieckie Dziołchy, który udało się założyć dzięki pozyskanym z zewnątrz środkom. Poza tym w ciągu tych wszystkich lat udało nam się zbudować nową świetlicę wiejską, z mniejszych grantów dokupujemy niezbędny sprzęt lub organizujemy festyny i wydarzenia kulturalne.

Prywatnie jestem dumna z moich dzieci, które wyrosły na wspaniałych ludzi, gdy o tym pomyślę aż się serce rośnie.

Jakie plany na najbliższą przyszłość?

Chcielibyśmy rozbudować naszą świetlicę, dokończyć budowę kanalizacji i remonty dróg, czekamy na środki. Priorytet to jednak  dokończenie kanalizacji, remont dróg, a jak się uda to rozbudowa świetlicy wiejskiej, wcześniej jak jej nie mieliśmy to nie było jak organizować różnych imprez.

O czym Pani marzy?

Moim największym marzeniem obecnie jest pokój na świecie, żeby wszystko się uspokoiło, a moi synowie zawsze  bezpiecznie wracali do domu i do swoich rodzin. Wszyscy są żołnierzami, bardzo się cieszyłam że wybrali taki zawód, choć i martwię się o nich cały czas. Wiadomo jak to mama, czasem nie śpię po nocach, ale cieszę się, że są szczęśliwi. Mam też czterech wnuków, z których jak każda babcia się bardzo cieszę.

Chciałabym też zostawić po sobie jakiś ślad, coś dobrego dla przyszłych pokoleń.

Czego można Pani życzyć?

Zdrowia i siły, a reszta przyjdzie sama.

W takim razie tego życzę i dziękuję za rozmowę.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Zawsze Pewnie, Zawsze Konkretnie