W kolejnej odsłonie naszego cyklu „Kobiety Pokoju” rozmawiamy z Magdaleną Preuhs, kierownikiem Gminnego Ośrodka Pomocy Społecznej.
Od kiedy jest Pani związana z gminą Pokój?
Z gminą Pokój związana jestem od 14 lat, przeprowadziłam się tu z sąsiedniej gminy. Na początku pracowałam w Urzędzie Gminy, od 2016 roku w GOPS jako pracownik socjalny, a od 2017 roku kierownik Ośrodka. Prywatnie jestem mamą dwójki dzieci, 13-letniego Maćka i 3-letniej Marysi.
Czy tę pracę można nazwać misją?
Myślę, że poświęcam się tej pracy bezgranicznie, mam bardzo zgrany zespół i lubię to co robię. To bardzo ważne żeby otaczać się ludźmi na których można polegać, niezmiernie miło jest usłyszeć, że mój zespół przychodzi do pracy z uśmiechem na twarzy. Nawet gdy jest ciężko, dużo obowiązków to każdy sobie pomaga. Bez moich współpracowników nie była bym w stanie zrealizować wielu zadań. Bardzo jestem im wdzięczna za ich pracę i poświęcenie.
To trudna praca?
Wiadomo, to nie jest łatwa praca bo ile ludzi tyle problemów, zdarzają się osoby roszczeniowe. Wyzwiska, pretensje choć to nie my tworzymy przepisy. Wiemy, że to nie jest nasza wina, ale po takim telefonie, rozmowie człowiekowi jest zwyczajnie przykro. Część ludzi rozumie, że wykonujemy zadania w oparciu o ustawy i rozporządzenia, ale niektórzy myślą, że to jest nasza prywata i pomagamy tak jak chcemy.
Realizujemy działania, które wykraczają poza nasze obowiązki. Z naszej inicjatywy powstała lodówka społeczna, która lada dzień zostanie znów uruchomiona. Mam nadzieję, że w tym roku nie będzie osób bezdomnych, ale na wszelki wypadek zbieramy kołdry i koce. Zdarzyło się że z pracownikiem socjalnym pojechałam do domu naszego podopiecznego i generalnie go wysprzątałyśmy. Tak, by po powrocie ze szpitala mógł normalnie funkcjonować, to nam w żaden sposób nie uwłacza, my też jesteśmy ludźmi. Cieszymy się z najmniejszych sukcesów, kiedy uda nam się komuś pomóc.
Czym jeszcze się Pani zajmuje?
Mam też pod opieką Dzienny Dom Seniora, do którego należy 30 seniorów, których osobiście uwielbiam. Obsługuję Biuro Seniora, gdzie każda starsza osoba może przyjść z jakimkolwiek problemem. Pomagamy wypełniać dokumenty, ale też wyłączamy przypadkowo uruchomione granie na czekanie. Rozpiętość jest ogromna.
A co z rozdzielaniem pracy i życia prywatnego?
Ja myślę, że nie przestaję pracować, często zostawiam swój prywatny numer telefonu, gdyby się coś działo można dzwonić o każdej porze dnia i nocy. Wiadomo nie wszystkim, bo część osób to wykorzystuje, ale są ludzie którzy tego potrzebują. Tutaj nie da się zamknąć drzwi po ośmiu godzinach i się odciąć. Zdarzają się interwencje w weekendy, czasem w asyście policji, nie unikam tego i sama też jeżdżę z pracownikami w teren.
Co na to Pani rodzina?
Bardzo mnie wspiera, choć mąż często mi powtarza, że nie zbawię całego świata. Mój syn bardzo dużo wie o mojej pracy i rozumie, że pomagam innym, robię coś dobrego. Wiadomo czasem się denerwują, gdy wieczorami wiszę na telefonie albo siedzę przy komputerze, ale rozumieją dlaczego tak jest. Ja nie potrafię przejść obojętnie obok ludzkiej krzywdy.
Czym zajmuje się Ośrodek?
Ośrodek Pomocy Społecznej realizuje wiele zadań, pomoc społeczna, świadczenia rodzinne, zespół interdyscyplinarny który zajmuje się sprawami przemocy, Cały czas się rozwijamy, uczymy i uzupełniamy nasze wykształcenie, ponieważ spotykamy się tutaj z problemami naprawdę z wielu dziedzin. Nie zasłaniamy się przepisami tylko staramy się pomagać, jak człowiek, człowiekowi.
Bywa Pani zmęczona?
Czasem wiadomo, mam dosyć i myślę, że dopadł mnie syndrom wypalenia zawodowego, ale właśnie np. nasi seniorzy potrafią mnie podtrzymać na duchu. Słowa wdzięczności z ich strony motywują i pozwalają odzyskać chęć do dalszego działania. Kartkę, którą od nich dostałam trzymam do dziś i każdemu się nią chwalę. Bo gdy czytam te słowa to aż łapią mnie za serce.
Jakie są najsmutniejsze sytuacje w Pani pracy?
Dzieci w rodzinach gdzie jest przemoc i alkohol, takie które nie mają równych szans, nie potrafią się obronić. Te dzieci są zdane same na siebie My staramy się pomagać, na tyle na ile możemy. Jednak zdarzają się sytuacje, na które nie mamy wpływu.
No i starsi ludzie, którzy są sami bez wsparcia. Przykre są dla mnie sytuacje kiedy dzieci nie poczuwają się do obowiązku zajmowania się swoimi schorowanymi rodzicami i często przerzucają odpowiedzialność za nich na pracowników ośrodka.
W ubiegłym tygodniu zadzwoniła starsza pani, że nie ma nawet kromki suchego chleba w domu, a jej dziecko mieszka 5 kilometrów dalej. Dla mnie takie sytuacje nie powinny mieć miejsca. Często seniorzy wstydzą się prosić nas o pomoc, nie potrafią się przełamać.
Zdarzają się też dobre momenty…
Niedawno był u nas pewien sympatyczny Pan, wypełniał wniosek i mówi, że siedzi tu już pół godziny, a miał wejść tylko na chwilę bo zostawił otwarty dom. Ja spojrzałam na zegarek i mówię matko już po 11, a ja nawet śniadania dzisiaj nie zjadłam. A ten Pan wychodząc powiedział żebym zaczekała z tym śniadaniem na niego i po chwili wrócił do mnie z dwoma ciepłymi tostami. Takie sytuacje przywracają wiarę w człowieczeństwo.
Co Pani robi żeby się zrelaksować?
Lubię spędzać czas w domu, w ciszy i spokoju, z mężem i dziećmi. Jakiś spacer albo wypad do lasu, przejść się, zresetować. Zresztą mieszkamy w pięknej okolicy, nad samymi stawami, taka przechadzka jest bardzo odprężająca.
O czym Pani marzy?
Dziś jestem tu, za parę lat mogę być zupełnie gdzieś indziej. Teraz chcę jak najlepiej wykonywać swoją pracę. Marzy mi się większy ośrodek, mamy tu bardzo mało miejsca, petentów przyjmujemy praktycznie na klatce schodowej. Chciałabym żebyśmy mogły świadczyć więcej usług opiekuńczych skierowanych do naszych mieszkańców.
Dziękuję za rozmowę.