Trudna sytuacja podzielonej gminy, spowodowane tym odejścia zawodników, nieodpowiedzialność i słaba praca w okresie przygotowawczym i na późniejszych treningach to według trenera Andrzeja Polaka powody spadku TOR-u Dobrzeń Wielki do ligi okręgowej.
– Słaby okres przygotowawczy odbił się potem czkawką, bo nie było czasu na nadrabianie zaległości. A w ostatnim miesiącu sezonu na treningach nie było nawet jedenastki, abyśmy mogli przećwiczyć jakieś elementy taktyczne – mówi Polak.
– Wszystkie meczowe analizy zaczynam od siebie, myślę, co mogłem zrobić, żeby wynik spotkania był inny. Ale niestety ja na boisko nie wejdę, bardzo dużo zależy od zawodników, a gra niektórych z nich nie pasowała do IV ligi – przyznaje.
Poważny kryzys dobrzeniaków dopadł w styczniu. – Wtedy zespół zaczął się sypać. Odeszło dwóch kluczowych zawodników: Łukasz Strząbała, który trzymał w ryzach obronę i nasz czołowy napastnik: Przemek Karabin. Na treningi przychodziło siedmiu, ośmiu zawodników. Sparingi graliśmy praktycznie w jedenastu. Cały czas kogoś brakowało, bo albo ktoś szedł do pracy, albo wyjeżdżał, albo po prostu nie przychodził – tłumaczy Andrzej Polak.
W międzyczasie TOR dopadła plaga kontuzji. Urazom ulegli Grzegorz Henke, Tomasz Komor, Grzegorz Rupental i Tomasz Kożuchowski. Długi czas chory był także bramkarz Jarosław Grabowski. – W rundzie wiosennej wiatr w oczy wiał nam chyba pod każdym względem – przyznaje Polak.
Trener TOR-u wspomina także o nieodpowiedzialności niektórych piłkarzy. – Nie będę wymieniać nazwisk, ale trzeba się naprawdę zastanowić czy chce się być w klubie i bez względu na wyniki być z drużyną, poświęcić się jej, czy mieć na pierwszym planie swoje prywatne sprawy – mówi.
Często mówiło się, że relacje między zawodnikami a trenerem nie są najlepsze. Z ławki rezerwowych często dało się słyszeć nieprzyjemne zdania kierowane do piłkarzy. – Wydaje mi się, że te relacje były nienajgorsze, ale nie były też najlepsze. Przecież nie będziemy się głaskać. Możliwe, że chłopcy byli przyzwyczajeni do innego sposobu prowadzenia zespołu, dlatego czasami starałem się nagiąć w drugą stronę, powiedzmy, że delikatniejszą – przyznaje.
Choć spadek z IV ligi nie wróży Andrzejowi Polakowi przyszłości w dobrzeńskim klubie, sam trener na razie nie wybiega za daleko w przyszłość. – Daleki jestem od uciekania z tonącego okrętu, spadek jest dla mnie osobiście bardzo dużą porażką. W obecnej chwili nie jestem w stanie powiedzieć czy zostanę tu na kolejny sezon, rozmowy z zarządem na temat mojej przyszłości jeszcze się nie zaczęły – mówi Polak.
Przypomnijmy – zespół zakończył sezon w sobotę, 17 czerwca, remisem w meczu przeciwko Chemikowi Kędzierzyn-Koźle. Jeden punkt nie wystarczył do utrzymania, ponieważ warunkiem, aby uchronić się przed spadkiem było zwycięstwo.