– Czwartkowe posiedzenie Sejmu odbyło się w szczególnych warunkach – opowiadają opolscy posłowie. – W maskach, rękawiczkach i w rozproszeniu w salach sejmowych.

Po czwartkowym posiedzeniu niedobra informacja jest taka, że nie dyskutowano nad Tarczą Antykryzysową, a to szczególnie istotne w obliczu bankructw i zwalniania pracowników z polskich firm, a także drastycznych niedoborów w służbie zdrowia w obliczu koronawirusa. Natomiast dobra informacja jest taka, że rząd zgodzi się anulować opłaty ZUS w okresie, kiedy firma nie zarabia.

Wczoraj o godzinie 19. 20 jeszcze nie było pewności, jak dziś będą procedować posłowie – zdalnie, czy tak jak dotychczas, tradycyjnie, w sali sejmowej. Posłowie PO nie ukrywali swojego rozczarowania.

– Bo liczyliśmy, że to będzie głosowanie nie tylko nad zmianami w regulaminie głosowania, ale przyjmiemy też pakiet pomocowy dla firm, czyli Tarczę Antykryzysową – podkreśla Tomasz Kostuś, opolski poseł PO. – Niestety, tak się nie stało, decyzją pani marszałek Witek głosowaliśmy jedynie zmiany w regulaminie. Mam nadzieję, że ten pakiet zostanie przyjęty dzisiaj. Pomoc jest potrzebna natychmiast, bo tylko taka będzie skuteczna, a w obliczu bankructw i zwalniania pracowników trzeba podejmować szybkie decyzje. Postulowaliśmy żeby było minimum biurokracji, tak jak w innych krajach UE.

Jeszcze dwa dni temu w projekcie ustawy o „Tarczy” był zapis, że przedsiębiorcy będą mogli płatność ZUS jedynie przesunąć w czasie.

– A w czwartek minister Jadwiga Emilewicz rozpowiadała w mediach, że jednak przedsiębiorcy będą zwalniani z ZUS – opowiada Tomasz Kostuś. – Myśmy już o tym mówili dwa tygodnie temu, że propozycje rządowe są niewystarczające, że należy je zmienić.

W czwartek posłowie uchwalili zmianę w regulaminie Sejmu, dotyczącą zdalnego głosowania.

– Jest już możliwe głosowanie zdalne, ale myśmy głosowali przeciw – mówi Tomasz Kostuś. – A to dlatego, że poprawki, które miały zapewnić zgodność regulaminu Sejmu z konstytucją, zostały odrzucone.

Tomasz Kostuś, Witold Zembaczyński i Ryszard Wilczyński, opolscy posłowie Koalicji Obywatelskiej, zgodnie podkreślają, że te zmiany można było przyjąć na sali plenarnej w ciągu 20 minut.

– A nie w ciągu pięciu godzin, jak to się stało – dodaje Kostuś. – Kancelaria Sejmu była po raz kolejny nie przygotowana. Każda sala jest wyposażona w sprzęt multimedialny, a myśmy ręcznie głosowali w kilkunastu salach, potem ręcznie liczono głosy, które potem były przekazywane pani marszałek. Dlatego jestem przerażony, kiedy pomyślę o głosowaniu przez internet, bo to po pierwsze niezgodne z konstytucją, a po drugie – nie jesteśmy do tego technicznie przygotowani.

Druga kwestia to pakiet pomocowy dla polskich szpitali, by wyposażyć je w niezbędny sprzęt i środki ochrony osobistej.

– My od początku wnioskowaliśmy, żeby to nie było 7,5 mld złotych, ale 20 miliardów – tłumaczy poseł Kostuś. – Zdajemy sobie sprawę i możliwości, i oczekiwań. A przecież najgorsze dopiero przed nami.

Opozycja będzie wnioskować także o wprowadzenie stanu wyjątkowego, stanu klęski żywiołowej, czemu przeciwny jest rząd, bo wtedy trzeba by przesunąć termin wyborów prezydenckich.

– Policjanci w radiowozach nawołują przez megafony, żeby zostać w domu. Zamknięto kina, teatry, galerie handlowe i biblioteki, a pandemia zbiera żniwo. To jakie warunki muszą jeszcze być spełnione, żeby wprowadzić stan wyjątkowy? – pyta Kostuś.

Jolanta Jasińska-Mrukot

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.