Piotr Szafrański wkrótce opuści mury Samorządowego Centrum Kultury, Turystyki i Rekreacji w Popielowie. Podczas rozmowy podsumował swoją dotychczasową działalność i wskazał powód zmiany miejsca pracy.
Marcin Luszczyk, Opowiecie.info: Rozpoczyna się dziesiąty rok Pana pracy na stanowisku dyrektora SCKTiR w Popielowie. Niewiele osób pamięta, jednak jak Pan znalazł się w tej placówce.
Piotr Szafrański: Wszystko działo się bardzo szybko. W 2010 r. pracowałem jako pracownik socjalny w tutejszym GOPSie. Pewnego dnia ówczesny wójt Duszyński poprosił mnie na rozmowę i zaproponował objęcie stanowiska od 1 lipca. Zgodziłem się i od tego czasu już jestem.
Początki nigdy nie są łatwe. Z czym musiał się Pan zmierzyć?
Musieliśmy przede wszystkim przekonać mieszkańców do kultury. Zachęcić ich do wyjścia z domu i uczestnictwa w naszych imprezach. Początkowo brało w nich udział 20-30 osób, dopiero z czasem się to zmieniło. Wiedzieliśmy jednak, że warto tworzyć kulturę nawet dla garstki osób.
Praca nie była łatwa, bowiem musieliśmy korzystać ze starej zastawy, aluminiowych łyżeczek, przypadkowo zebranych filiżanek czy też starych obrusów. Nawet przygotowanie odpowiedniej dekoracji było problemem.
Tworzenie kultury nie należy do prostych zadań. Skąd czerpał Pan na początku swojej działalności pomysły na imprezy?
Pewne wydarzenia były już przeze mnie zastane. Pamiętam dwudniowe dni pszczelarskie w Karłowicach, Święto Pieroga w Starych Kolniach i dożynki. Szybko trzeba było jednak pomyśleć o czymś nowym i zaproponowałem galę Ludzi Kultury. Brakowało mi w gminie przedsięwzięcia kulturalnego, które wyróżni naszych lokalnych działaczy. Początki tej imprezy różniły się od obecnego kształtu. Brakowało jej pewnego wysokiego poziomu. Z czasem udało nam się go wypracować.
Styczeń 2011 r. był niezwykle intensywny. Poza Ludźmi Kultury powróciliśmy także do tradycji wodzenia kozła. Rodził się też już pomysł na stół wielkanocny. Nieco później pojawiła się propozycja Babskiego Combra. Pierwsze edycje realizowaliśmy wspólnie ze Stowarzyszeniem Przyjaciół Popielowa RAZEM oraz LKS Popielów.
Analizując teraz moją działalność, odnoszę wrażenie, że część imprez, które pojawiają się w okolicy zostały zorganizowane po raz pierwszy u nas. Myśleliśmy z kadrą niesztampowo i stąd rodziły się kolejne udane imprezy.
Jak wyglądało kierowanie tak dobrze działającą placówką? W czym tkwił sukces?
Jestem osobą, która w działania społeczne angażuje się w stu dziesięciu procentach. Jeśli była impreza, to w pracy byłem od rana do późnego wieczora. Pierwszy przychodziłem i ostatni wychodziłem. Wszystko powinno być dograne perfekcyjnie. W ostatnim czasie próbowałem już siebie ograniczać, więc dałem więcej wolnej ręki pracownikom. Sprawdziło się to. Wiadomo, że mnie energia działania rozpierała, ale po tylu latach współpracy miałem pełne zaufanie do swojej kadry.
Co dwa tygodnie mieliśmy spotkania i na bieżąco omawialiśmy wszystkie niezbędne sprawy. Po każdej imprezie wyciągaliśmy wnioski. Zawsze było coś do poprawy. Często to były błahostki, lecz każda następna odsłona miała prezentować lepszy poziom.
Do odpowiedniego funkcjonowania każdego miejsca potrzebna jest pracowita i oddana kadra. Miał Pan taką w swojej placówce?
Tak. Mogłem liczyć na pracowników, ale także na dyrektorów innych placówek oraz mieszkańców. Miałem, niestety, bardzo wąski człon projektowy. Na szczęście z panią Anią na tyle się zgraliśmy, że mieliśmy takie same wizje działania. Potem wystarczyło poinformować pracowników i wspólnie działać.
Kadra na obecną chwilę jest bardzo dobrze zgrana. Mam nadzieję, że wypracowane imprezy, z których Popielów słynie, będą utrzymane.
Stworzył Pan kulturę w gminie Popielów. Jaki był klucz jej realizacji?
Kultura w moim odczuciu powinna być wszechstronna, dlatego stawialiśmy zarówno na zabawy, np. Oktoberfest, ale także na spotkania z kabaretem, koncerty czy teatry. Kultura wysoka była zawsze obecna podczas Ludzi Kultury, zresztą każde wydarzenie miało się reprezentować godnie.
Działalność kulturalna to jednak nie tylko imprezy, to także sekcje. Kiedy rozpoczynałem tutaj pracę, istniały tylko cztery zespoły folklorystyczne. Z czasem udało mi się stworzyć wiele grup. Zespół taneczny Euforia, orkiestra dęta Select Band, Studio Piosenki, Popielowskie Wandrusie, zajęcia plastyczne dla dzieci, Senior Caffee. Mieszkańcy sami zgłaszali się z propozycjami, a ja chętnie pomagałem w tym i czuwałem.
Z ofert tych grup korzysta regularnie średnio 350 osób, a do tego dochodzą jeszcze mieszkańcy, którzy uczestniczą w organizowanych przez Centrum imprezach.
Nie można odnosić samych sukcesów. Czy coś nie poszło po Pana myśli? Czy coś się nie powiodło?
Oczywiście. Pewne grupy zostały rozwiązane. Kiedyś istniał teatr oraz kółko fotograficzne, jednak uczestnicy poszli na studia, a nowych zainteresowanych nie było. Musieliśmy także zrezygnować z niektórych imprez. Nie było zainteresowania nocą świętojańską. Nie można tego oczywiście uznać jako porażki. Mieszkańcy sami weryfikują proponowane przez nas inicjatywy. Na półkę odłożyłem także Turniej Win i Nalewek. Było coraz mniejsze zainteresowanie tym formatem, więc zaproponowaliśmy w zamian coś innego.
Kierowanie placówką powinno opierać się na długofalowym myśleniu. Zbliżające się imprezy będą odwołane?
Centrum Kultury nie pozostanie bez dyrektora. Obowiązki będzie pełnić pani Magda Lubda, więc to już od niej będzie zależeć organizacja zbliżających się imprez. Wydarzenia styczniowe odbędą się zgodnie z planem, jedynie zostałem organizacyjnie odsunięty od Ludzi Kultury. Nie wiem dlaczego. Wynika to najpewniej z obowiązku zdania przeze mnie stanowiska. Nie odpowiadam już za poziom tej gali. Podobnie sytuacja prezentuje się z Babskim Combrem.
Był Pan dyrektorem Samorządowego Centrum przez niecałe dziesięć lat. Jakie emocje towarzyszą Panu podczas rozstania z tym miejscem?
Mam ogromną satysfakcję, że kultura w gminie Popielów jest obecnie na takim poziomie. Cieszy mnie fakt, że zostało to niedawno docenione poprzez liczne nagrody, które otrzymałem z rąk starosty czy marszałka. Placówka została natomiast dostrzeżona przez Narodowy Dom Kultury. Przyjęliśmy w Centrum przedstawicieli kultury z całej Polski. Byliśmy jedną z dwóch placówek w całej Polsce, które miały taką możliwość. Popielów jest już znany. Podczas szkoleń dyrektorzy z innych rejonów kraju rozpoznają naszą placówkę.
Nie brakuje mi także nutki nostalgii, bo to jednak dziesięć lat pracy na rzecz tego Centrum. Dla mnie odłączenie się teraz od pewnych rzeczy nie będzie łatwe, bo jednak mieszkam tutaj. Zostawiam instytucję na bardzo wysokim poziomie. Zostawiam też dwa nowe projekty, które będzie mogła realizować już rozpoczynająca pracę dyrektor.
Skąd właściwie decyzja o przejściu do Gminnego Ośrodka Kultury w Dobrzeniu Wielkim?
Lubię nowe. Lubię wyzwania. Trzeba w pewnym momencie coś zmienić w swoim życiu zawodowym i spróbować robić coś dobrego dla innej społeczności.
Jak przebiega pożegnanie z obecnym miejscem pracy?
Dyrektorem popielowskiego Centrum będę do końca stycznia. Na pewno jest sporo czynności związanych ze zdaniem majątku, przekazaniem dokumentów, wprowadzeniem pani Magdy na stanowisko. Muszę wykonać także inwentaryzację.
Centrum Kultury pokieruje od 1 lutego nowa dyrektor. Co jej Pan pozostawia? Chce Pan przekazać jakieś rady?
Pozostawiam wszystkie dotychczasowe imprezy, pomysły i projekty, a przede wszystkim kadrę. Wypracowałem odpowiedni poziom, stworzyłem sekcje i kluby. To wszystko działa i zostaje. Pozostawiam pole do wykazania się.
Nie chcę nic sugerować. Prosiłbym jedynie o pozostawienie Izby Śląskiej i dbanie o nią. O tym dziedzictwie historycznym nie można zapomnieć. Gminna kultura powinna w dalszym ciągu być dla wszystkich i oferować różnorodną gamę propozycji. Instytucja kultury musi być wszechstronna i otwarta na przeróżne działania. Nie należy zamykać drzwi przed mieszkańcami, którzy mają pomysły.
Zmiana stanowiska to nie rezygnacja ze społecznej działalności. W jakim stopniu będzie się Pan angażować w życie wsi?
Na początku na pewno skupię się głównie na dobrym rozpoczęciu pracy w Gminnym Ośrodku Kultury w Dobrzeniu. Z czasem będę mógł ponownie się angażować w Popielowie, w końcu tutaj mieszkam. Z pewnością w dalszym ciągu będę prowadził wodzenie kozła. Postaram się także dalej kultywować tradycję plecenia wieńców odpustowych oraz procesji z figurami. Wciąż będę obecny w Popielowie.
Nie byłoby kultury, gdyby nie tak duże zainteresowanie mieszkańców. Co chce im Pan powiedzieć?
Chciałbym serdecznie podziękować wszystkim mieszkańcom. Moja praca była dla nich. Jeśli nie korzystaliby z naszej oferty, to nie miałoby to sensu. Wiedzieliśmy z moją kadrą, że robimy to dla kogoś i cieszyliśmy się z tak pozytywnego odzewu. Dziękuję za uczestnictwo, za wsparcie. Warto korzystać z kultury, do czego ciepło zachęcam. Mam także nadzieję, że mieszkańcy będą korzystać z moich działań w gminie obok.
Serdecznie dziękuję za rozmowę i życzę powodzenia w nowym miejscu.