Co robi owczarek niemiecki w więzieniu w Kluczborku? Zwyczajnie pełni służbę, i to wcale nie „pod psem”, bo Nagir ma na swoim koncie niezłe osiągnięcia.

Czworonogów w służbie w opolskim okręgu zakładów karnych jest aż dziewięć, a każdy z nich może się pochwalić jakimś służbowym osiągnięciem. Ale Nagir z Kluczborka kilka tygodni temu zasłynął z niezwykłego odkrycia, bo wywąchał substancje odurzające o czarnorynkowej wartości ćwierć miliona złotych, ukryte w… kopertach. Konkretnie – koperty były nimi nasączone.

Tym samym Nagir udaremnił dotarcie przesyłki do więzienia, na którą z niecierpliwością oczekiwał „adresat”. Środki odurzające próbowano też przemycić do Zakładu Karnego w Głubczycach, tam z kolei w bateriach alkalicznych, które w rzeczywistości już nimi nie były.

– Dla psa to duży wysiłek, więc później musi w nagrodę dostać smakołyk, albo coś do zabawy – mówi st. szer. Mirosław Włodarczyk, opiekun Nagira, poklepując psa po grzbiecie.

To osoba, której Nagir jedynie ufa, po prostu jego przewodnik. Taką służbę chwali sobie też pan Mirosław i trzeba przyznać, że tworzą zgrany duet, bo nie potrafią obejść się bez siebie. Kiedy funkcjonariusz ma grypę, idzie na zwolnienie, to pies razem z nim siedzi w domu.

Nagir swój służbowy dzień rozpoczyna od przeglądu przesyłek, które trafiają do więzienia. Potem razem z przewodnikiem kontroluje cele. Nagir wzbudza wśród skazanych respekt. Cela więzienna musi być idealnie wywietrzona, żeby pies odróżnił ten jedyny szukany zapach narkotyku.

Mirosław Włodarczyk i Nagir współpracują też z policją, biorąc udział w akcjach poszukiwania narkotyków. Przed pandemią pies (oczywiście, z przewodnikiem) odprowadzał skazanych do pracy, m.in. w stolarni, DPS-ie, czy u producenta konstrukcji scenicznych. Ze swoim wyczulonym węchem na środki odurzające pilnował, czy po drodze więźniowie nie próbują w jakiś sposób „zaopatrzyć” się w narkotyki. Podobnie po pracy przyprowadzał skazanych, sprawdzając, czy któryś z nich nie wnosi za mury więzienia czegoś zakazanego.

Kiedy starszy szeregowy Mirosław Włodarczyk kończy służbę, kończy ją też Nagir i razem idą do domu. I tak, jak jego pan, zasiada do obiadu.

– Punktualnie o 16.00 Nagir dostaje swoją miskę – opowiada pan Mirosław. – Potem miska jest dokładnie myta, bo pies ma swoje wymagania…

Dostaje też świeżą wodę, którą chłepce bez opanowania.

Jak widać, ze swoim przewodnikiem właściwie się nie rozstaje. Co będzie, kiedy jego pan przejdzie na emeryturę?

– Przecież Nagir też pełni służbę, więc też zasługuje na zasłużony odpoczynek – można usłyszeć od funkcjonariuszy służby więziennej.

Psy nawet bohaterami książki

Zaczęło się od Zakładu Karnego w Czarnem, gdzie jest ośrodek szkolenia przewodników i tresury psów służbowych. W 2018 roku wraz z przewodnikami trafił tam Nabi i Nagir, uczyły się rozróżniać substancje odurzające. Jeszcze w tym samym roku rozpoczęły służbę w więzieniu, Nabi w Głubczycach, a Nagir w Kluczborku.

– Psy są szkolone w zakresie wyszukiwania narkotyków i substancji psychotropowych – mówi kpt. Katarzyna Idziorek, rzecznik Okręgowego Inspektoratu Służby Więziennej w Opolu. – Są jeszcze służbowe psy obronne, ale obecnie takich w naszym okręgu nie mamy.

Kiedyś w areszcie śledczym w Opolu był też terier, taki psiak nieduży, można powiedzieć do przytulenia. Zawsze było więc  zaskoczenie, kiedy ktoś się orientował, że to pies do zadań specjalnych. I był sprytniejszy od tych, co to chcieli wnosić narkotyki do więzienia, a trzeba wiedzieć, że narkotyki mogą być przemycane w najróżniejszy sposób, a inwencja ludzka nie zna granic.

– A Nero, Nabi i Nambo, służące na co dzień w naszych jednostkach, stały się bohaterami książki – dodaje Katarzyna Idziorek.

Ta książka to „Niesamowite przygody funkcjonariuszy na czterech łapach i kopytach. W poszukiwaniu śladów kryminalistycznych”. Napisała ją Joanna Stojer-Polańska, na co dzień kryminalistyk ze SWPS.

Autorka książki przyglądała się pracy psów i ich przewodników Zakładzie Karnym w nr 2 w Strzelcach Opolskich, Głubczycach i Sierakowie Śląskim, podlegającym pod okręg opolski.

– Książka jest kontynuacją serii kryminalistycznej dla dzieci – opowiada Katarzyna Idziorek. – Opisuje historie psów i koni pełniących służbę, oraz tych już na emeryturze. Są w niej m.in. opowiadania o naszych psach. Autorka książki mówiła nam, że każdy z tych psów jest wyjątkowy, każdy z nich ma swój niepowtarzalny charakter, który trudno zapomnieć.

Bez przewodników żyć nie mogą

Podczas spotkania autorskiego w Krakowie, na promocji książki, bohaterami były psy z Opolszczyzny oraz ich przewodnicy.

W książce jest opowiadanie o Nabi, suczce owczarka belgijskiego z Zakładu Karnego w Głubczycach, której przewodnikiem jest Paweł Dąbrowa. Największym sukcesem Nabi jest odkrycie szafki z dużą zawartością narkotyków, jeszcze zanim zostały wniesione na oddział i wprowadzone do handlu na terenie wiezienia.

O tym, jak pies potrafi być bardzo zżyty z przewodnikiem, świadczy „wyczyn” Nabi, kiedy pan Paweł na chwilę przywiązał ją do kaloryfera. Psiak tak mocno tęsknił, że… wyrwał grzejnik ze ściany i pobiegł za nim.

Jest też o Neronie ze Strzelec Opolskich, a jak wiadomo, anioły tam nie siedzą. Jego przewodnikiem jest Michał Weinert Pies szybko wywęszył, że były skazany, który wszedł na teren więzienia, ma przemyślnie schowane papierosy. Ale to myślenie czysto ludzkie, bo dla psa to była gratka.

Nambo z Sierakowa to wyjątkowy owczarek belgijski. Nie dość, że potrafi wywęszyć dobrze ukryte narkotyki, to ma dar wyjątkowy – odróżnia nastroje ludzi i nie znosi, kiedy oni się kłócą. Gdy odwiedza ze swoim przewodnikiem dzieci w szkołach i domach dziecka, staje się łagodny jak baranek. Ma też widoczną słabość do samochodów, bo kiedy usłyszy dźwięk nadjeżdżającego auta, zaraz się ożywia.

Przede wszystkim jednak jest bardzo zżyty ze swoim przewodnikiem, Dawidem Muchą. Kiedy go nie ma, wtedy Nambo nie je i nie pije. Potrafi się też na swojego przewodnika mocno obrazić, że nie wziął go gdzieś ze sobą, kiedyś mu przegryzł za to oponę w samochodzie…

Co roku Zakład Karny 2 ze Strzelec Opolskich organizuje Mistrzostwa Tresury Psów Specjalnych Służby Więziennej Okręgu Opolskiego. W tej rywalizacji biorą udział też inne formacje mundurowe, m.in. policja i służba celna.

– Chodzi o podnoszenie kwalifikacji i umiejętności psów – podkreśla mjr Jarosław Timoszuk, rzecznik Zakładu Karnego 2 w Strzelcach Opolskich. – To są konkurencje na posłuszeństwo i przeszukiwania rzeczy i pojazdów. Ważna na takich zawodach jest także wymiana doświadczeń przewodników.

W ostatnich zawodach (2019 roku, bo tegoroczne z powodu koronawirusa zostały odwołane) prym wiódł Neron ze strzeleckiej „Dwójki” i zdobył pierwsze miejsce.

Oprócz mistrzostw co jakiś czas organizuje się szkolenia, tak, żeby psy mogły ciągle trenować, a przewodnicy podnosić swoje kwalifikacje.

A jak się kończy takie pieskie życie psa do wyszukiwania narkotyków?

W przeszłości nieciekawie, bo było tak, że psa się uzależniało od narkotyków, żeby ich szukał na głodzie narkotycznym.

– Ale dzisiaj już się takich metod podczas tresury psów nie dopuszcza – podkreśla Mirosław Włodarczyk, opiekun Nagira z Zakładu Karnego w Kluczborku. – Dziś pies rozróżnia zapachy i tego się go uczy.

Mjr Jarosław Timoszuk dodaje, że psy są tak zżyte ze swoimi przewodnikami i ich rodzinami, że najczęściej psi funkcjonariusz psiego żywota dokonuje w rodzinie.

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.