Nie po raz pierwszy członkowie opolskiej lewicy zwracają uwagę na rozwój stolicy województwa niezgodnie z europejskimi standardami. Dzisiaj na konferencji prasowej krytykowali centrum przesiadkowe Opole Wschód, w sprawie którego interpelację do prezydenta Arkadiusza Wiśniewskiego napisała Marcelina Zawisza.

Opole Wschodnie. Lewica: -To centrum przesiadkowe, w którym nie wiadomo, na co można się przesiadać

fot. Anna Plewa

– Mamy nowe skrzyżowanie autostradowe w centrum Opola, które mylnie nazywane jest przez ratusz centrum przesiadkowym – podkreślił Jerzy Przystajko z opolskiego Razem. – To jest centrum przesiadkowe, na którym są buspasy omijające przystanki autobusowe. To miejsce, gdzie teraz na siłę ciągnie się wszystkie linie autobusowe.

Partia Razem uważa, że przez to likwidowane są przystanki i wprowadzane zmiany w rozkładzie jazdy autobusów MZK niezrozumiałe dla mieszkańców Opola.

– To jest centrum przesiadkowe, w którym nie wiadomo, na co się przesiadać – stwierdził Jerzy Przystajko. – Dlatego występujemy z interwencją i pytaniem do ratusza, z czego na co mają się ludzie przesiadać.

W katalogu pytań partii Razem pojawia się też takie, czy tam pojawią się linie autobusowe i czy będzie komunikacja kolejowa łącząca z centrum oddalonymi częściami miasta.

– Trudno nam sobie wyobrazić centrum przesiadkowe w tym miejscu, o czym jeszcze alarmowaliśmy przed rozpoczęciem budowy Opola Wschód w 2018 roku – zaznacza Przystajko. – Tam powinny pojawić się linie kolejowe łączące centrum miasta z dzielnicami peryferyjnymi. Tym bardziej, że po poszerzeniu Opola jest olbrzymi obszar do obsłużenia.

Natomiast Natan Bryza zwrócił uwagę na linie autobusowe nr „15” i „25”, których trasy zmieniono, tym samym wyłączając pewne ulice z komunikacji miejskiej.

Kamila Jarosińska dodała, że miasto wydało 150 mln zł pod hasłem „centrum przesiadkowe”, które mają sens, kiedy powstają na obrzeżach miasta, gdzie mieszkańcy mogliby się przesiadać do komunikacji publicznej.

– A tak naprawdę w sytuacji Opole Wschodnie jest to teraz drogi przystanek dla czterech autobusów, który utrudnia ruch rowerowy – mówiła Jarosińska. – Używa się wobec tego miejsca progresywnej nazwy, na którą płyną pieniądze dla wspierania projektów niskoemisyjnych. Teraz mieszkańcy Chabrów i ZWM mają naprawdę problem, żeby przedostać się do centrum miasta pieszo. Przed budową tzw. centrum przesiadkowego były trzy światła, teraz mamy od sześciu do ośmiu, na każdym przejściu trzeba czekać.

Na dodatek, jak zaznaczyła, jest niezwykle krótki czas przejścia przez pasy, co nie jest polityką współczesnych miast.

– To polityka, żeby korzystać tylko z samochodów, bo skoro aż półtorej minuty się czeka, żeby przejść i tylko dziesięć sekund na samo przejście – stwierdziła.

Podczas konferencji działacze opolskiej Partii Razem zastanawiali się, jak to możliwe, skoro w strategii miasta jest zapisane, że będzie ono wspierać ruch rowerowy i transport publiczny, niskoemisyjny. W zaistniałej już sytuacji dobrym pomysłem byłoby zwiększenie połączeń kolejowych na trasie Opole Wschodnie – Czarnowąsy – Popielów.

– Teraz pociągi jeżdżą tam dwa razy dziennie, czy miasto nawiąże kontakt z sejmikiem województwa, tak żeby tych połączeń było więcej? – pytała Jarosińska. – Pan prezydent pokazuje, że potrafi wydawać pieniądze. Raz, to ten „duży przystanek” za 150 mln złotych, Opole Zachodnie, czyli parking przy Biedronce za 11 milionów, Opole Główne za 60 milionów. A co proszę państwa ze wspieraniem transportu niskoemisyjnego, transportu publicznego, bo za te pieniądze moglibyśmy kupić samochody elektryczne?

Opolskie Razem jest zaniepokojone wydatkami miasta, m.in. na też na nowy stadion, który ma łącznie kosztować około 200 mln zł. Przy obecnym słabym budżecie miasta i spodziewanym kryzysie jest zwyczajnie wydatkiem na wyrost. Opowiecie.info zwróciło jednak uwagę, że są niektórzy mieszkańcy Opola zwracający uwagę na to, że obecny stadion pochodzi jeszcze z okresu niemieckiego miasta, czyli z Oppeln.

– Wiele budynków powstało w latach 30., które służą nam do teraz – odpowiedział Jerzy Przystajko. – Więc nie wiem, czy mielibyśmy je teraz wyburzać i budować nowe na peryferiach.

Partia Razem uważa, że można było istniejący już stadion przebudować i zmodernizować.

– Zwłaszcza, że teraz zbudowaliśmy przy nim centrum przesiadkowe, więc jeżeli mieszkańcy mieliby do czegoś dojeżdżać, to może na mecze do stadionu – stwierdził Przystajko.

W odpowiedzi na konferencję opolskiego Razem swoje stanowisko przysłał Adam Leszczyński, rzecznik prezydenta Opola. Oto one:

„Rejon Opola Wschodniego przed przebudową był jednym z największych wyzwań komunikacyjnych. Korki były tak duże, że szybciej można było poruszać się pieszo niż jadąc autobusem. Tego typu inwestycje są planowane na dziesiątki lat i dlatego też nie wykluczamy zmian w sposobie funkcjonowania centrum przesiadkowego, np. dotyczących linii autobusowych, które prowadzą lub miałyby prowadzić przez centrum przesiadkowe. Tym bardziej, że rejon Opola Wschodniego rozwija się dynamicznie i najbliższych latach będzie zmieniało się nadal. W pobliżu kończy się budowa Centrum Usług Publicznych, a powstać ma również Aquapark, na który czeka wielu opolan. Już teraz dzięki wprowadzonym zmianom udało się zapewnić lepszy dojazd autobusami MZK m.in. do Szpitala Wojewódzkiego czy budynków Uniwersytetu Opolskiego. Dostajemy też wiele pozytywnych głosów od mieszkańców, którzy każdego dnia muszą pokonywać skrzyżowanie ulic Oleskiej/Bohaterów Monte Cassino/Batalionów Chłopskich. Wskazują, że dzięki wprowadzonym rozwiązaniom znacząco poprawiła się komunikacja w tej części miasta. Zmniejszyły się korki i ułatwił się przejazd między osiedlem AK, centrum a Zaodrzem. Natomiast, jeśli chodzi o drzewa, to miasto nasadziło więcej drzew niż wycięło.

Na terenie inwestycji Opole wschodnie:

– wycięto 802 sztuk drzew przez MZD

– przesadzono 10 sztuk drzew przez MZD 

– nasadzono 828 sztuk drzew przez MZD 

– wycięto 40 sztuk przez PKP”.

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.