O pomysłach na gminę Dobrzeń Wielki i nowej roli życiowej w specjalnej rozmowie dla Opowiecie.info mówi Roman Kołbuc, nowy przewodniczący rady gminy.
Opowiecie.info: Swoją pracę w samorządzie rozpoczyna Pan „z grubej rury” od funkcji Przewodniczącego Rady Gminy Dobrzeń Wielki. Pierwsze sesje rady już za nami. Jak odnajduje się Pan w tej roli?
Roman Kołbuc: Jako nowi radni konfrontujemy wyobrażenia z rzeczywistością, czyli dopasowujemy suche zapisy ustaw, statutów, etc. do dynamicznego organizmu, jakim jest rada gminy. Przyglądając się pracom rady przed wyborami wielu rzeczy nie byliśmy w stanie dostrzec, dopiero teraz mamy możliwość poznania tajników i rządzących radą uwarunkowań. Ten proces musi trochę potrwać, ale jesteśmy głodni wiedzy i ukierunkowani na działanie, więc szybko krzepniemy w nowych rolach. Identycznie rzecz się ma z funkcją przewodniczącego, która przypadła mi w udziale – za co jestem koleżankom i kolegom z rady bardzo zobowiązany – każdy dzień to nauka i intensywna praca.
Podczas mojego debiutu nieocenioną pomoc okazały mi panie: sekretarz gminy Kornelia Lauer-Konecka i szefowa biura rady Beata Ścigała, dzięki którym przebrnąłem dwie pierwsze sesje, a przed kolejną, która już 20 grudnia, czuję się dużo pewniej. Moja przygoda z samorządem nie rozpoczęła się jednak w listopadzie 2018, ale dużo wcześniej, przez kilka lat byłem sekretarzem, a następnie Przewodniczącym Rady Rodziców Zespołu Szkół w Dobrzeniu Wielkim, jestem czynnym członkiem Stowarzyszenia Obrony Samorządności, aktywnie działam w wielu lokalnych przedsięwzięciach. Liczę że po połączeniu doświadczenia z inspiracją sprawdzę się jako przewodniczący rady gminy.
Jak się Panu współpracuje z radnymi i wójtem?
Szkoda czasu na to pytanie. Doskonale! A tak poważniej, to mamy wszyscy świadomość, że kilkanaście dni od zaprzysiężenia to nawet nie jest chrzest, lecz co najwyżej narodziny nowej rady gminy. Przed nami setki istotnych tematów, sporo niepopularnych decyzji, a jednocześnie pogoń za środkami na utrzymanie i rozwój miejscowości, gdyż samym zaciskaniem pasa nie dogodzimy nikomu. Parafrazując, bez współpracy nie ma kołaczy, dlatego robię wszystko, aby pod tym względem ta kadencja pozytywnie się wyróżniała.
Czy jako przewodniczący stawia Pan sobie jakieś konkretne cele?
Tak jak wcześniej zasygnalizowałem, zdaję sobie sprawę, że w dużej części ode mnie zależy, jaki będzie obraz pracy rady, dlatego nie ma mowy o roli zachowawczej. Moim celem jest kierowanie wysiłku rady w stronę zgodnej, efektywnej i transparentnej pracy dla dobra mieszkańców gminy. Mam nadzieję, iż koledzy i koleżanki znajdą we mnie wsparcie w każdej sprawie, nie tylko organizacyjno-prawnej. Marzy mi się serdeczna atmosfera ponad lokalnymi i „branżowymi” podziałami. Postaram się, aby radni nigdy nie tracili z oczu także celu nadrzędnego, czyli interesu gminy jako całości.
Niektórzy mówią, że stanowisko jest nagrodą za zaangażowanie w protesty przeciwko podzieleniu gminy, bo przecież nie ma Pan jeszcze doświadczenia. Jak się Pan do tego odniesie?
Jeśli to rzeczywiście po części nagroda za zaangażowanie w protesty, to czuję się wyróżniony i dumny. Po przedwyborczych spotkaniach z mieszkańcami jestem jednak przekonany, że motywów oddania na mnie głosu było tyle co głosujących! Zarówno w wyścigu do rady gminy, jak i na funkcję przewodniczącego, zadziałał ponadto fakt, że jestem „czysty”, czyli bez umocowań: partyjnych, gminnych, rodzinnych, czy narodowych, do nikogo nie jestem też uprzedzony. Mieszkańców, którym zbrzydła atmosfera podejrzeń związanych z lokalnymi układami jest bardzo dużo, to głównie oni mocno popychali mnie do startu w wyborach.
Jak Pan się odniesie do komentarza ratusza, który ukazał się w mediach tuż po jednogłośnym uchwaleniu przez nową Radę Gminy Dobrzeń Wielki intencyjnej uchwały w sprawie wystąpienia z wnioskiem o zmianę granic gminy?
Przykro mi to stwierdzić, ale w tym konkretnym przypadku biuro prasowe ratusza wykazało się błyskotliwością zbliżoną do wyjazdowej formy Odry Opole (nie wygrała w lidze od maja), gdyż zamiast wyjść naprzeciw słusznym oczekiwaniom mieszkańców, także wielu opolan, i dążyć do zamknięcia tematu, a następnie powrotu do treściwego partnerstwa między sąsiadującymi samorządami, jedynie zaognia atmosferę nazywając nasze działanie „zagraniem politycznym”. To aroganckie i krótkowzroczne podejście, które nie przystoi władzom stolicy „całego” regionu.
Przed Wami bardzo trudna kadencja. Gmina dostanie mniej pieniędzy ze strony Opola, za kilka lat już ani złotówki. Jaki pomysł na tę sytuację ma Pańska drużyna z wyborów?
To prawda, mimo to obecny budżet uchwalimy jeszcze w postaci przygotowanej przez poprzedników, bez szaleńczych cięć, ale z wyraźnym przekazem dla wszystkich grup, że to ostatni taki łagodny rok. O przyszłego będą oszczędności – to niestety konieczność. Ten rok to czas jeszcze większego wysiłku na poszukiwanie środków i cięcie kosztów w gminnych organizacjach, ale też kluczowy czas dla rady i urzędu gminy, żeby zatrzymać zbliżającą się katastrofę. Projekt budżetu jest dokumentem oficjalnym, każdy może mieć do niego krytyczne uwagi w kwestii pojedynczych punktów lub podziału kosztów, ale to „tylko kosmetyka”. Z ewidentnym brakiem środków finansowych nie ma dyskusji.
W ramach KWW „Przyszłość Gminy – Wspólna Sprawa”, z którego się wywodzę, otrzymaliśmy ogromny kredyt zaufania, ale sukces wyborczy to dziś melodia przeszłości, a do wypełnienia pozostają konkretne zadania, które musimy skrupulatnie realizować. Nasz team z przyjemnością spotkał się z czworgiem radnych z innych komitetów, mamy wiele zbieżnych celów i pomysłów dotyczących rozwoju gminy, od teraz tworzymy więc nową „drużynę z wyborów”. Ja przynajmniej czuję się jednym z piętnastu równorzędnych i istotnych ogniw rady!
W urzędzie gminy wzmocnieniu musi ulec komórka do pozyskiwania środków zewnętrznych i promocji gminy, być może powstanie zupełnie nowy prężny referat. To wymóg obecnych czasów, a dla nas także być albo nie być. Lwią część odpowiedzialności za groźbę bankructwa naszego samorządu ponosi strona rządowa, więc od niej również będziemy oczekiwać działań naprawczych. Pomysłów na wzbogacenie budżetu jest więcej, nie wszystkie jednak da się wprowadzić w życie w ciągu kilku miesięcy, np. widoczny napływ nowych i rozwój obecnych firm to perspektywa minimum trzech lat.