Działacze opozycji antykomunistycznej i osoby represjonowane z powodów politycznych w okresie PRL mogą dostać wyrównanie, jeśli ich dochód nie przekracza 2,4 tys. zł brutto. Wcześniej muszą potwierdzić swoją działalność opozycyjną.

Jak się okazuje, mimo zapewnień, że się kwalifikują do wyrównania, nie każdy próbujący złożyć wniosek potrafi w ZUS udokumentować swoją wcześniejszą działalność opozycyjną.

– Świadczenie wyrównawcze przysługuje osobie z emeryturą, rentą inwalidzką albo rentą z tytułu niezdolności do pracy w wysokości niższej niż 2,4 tys. zł – wyjaśnia Sebastian Szczurek, rzecznik opolskiego ZUS. – Musi też posiadać status działacza opozycji antykomunistycznej lub osoby represjonowanej z powodów politycznych.

Takie wyrównanie przysługuje od 15 października 2020 roku, będzie wpłacane uprawnionym od miesiąca, w którym złożyli wniosek o takie świadczenie.

Najważniejszym jednak dokumentem, który trzeba złożyć, jest potwierdzenia walki opozycyjnej z systemem represjonującym w PRL, który wystawia szef Urzędu do Spraw Kombatantów i Osób Represjonowanych.

Jak się okazuje, już teraz do opolskiego ZUS zgłaszają się osoby chcące złożyć taki wniosek i pytają gdzie mogą zdobyć takie potwierdzenie. Jednak nie wszyscy mogą potwierdzić, że w czasach PRL działali w opozycji.

– Subiektywne odczucie to jedno, jednak ZUS potrzebuje konkretnego potwierdzenia – mówi rzecznik ZUS. – W takich przypadkach zainteresowanych kierujemy do Urzędu Wojewódzkiego.

Oczywiście, nie brakuje takich osób, które angażowały się w działalność przeciwko władzom PRL i nie myślały wtedy, ani potem o udokumentowaniu tej działalności, którą uważały za patriotyczny obowiązek. Niestety, jest też tak, jak zawsze w naszej historii, że po każdej wojnie  z upływem lat zwiększała się liczba kombatantów i deklarujących, że walczyli z siłami wroga na różne sposoby. Mówią o tym z odwagą, choć w czasach zagrożenia tej odwagi nie mieli, albo zwyczajnie byli zbyt młodzi, żeby rzeczywiście walczyć.

 

 

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.