Najuboższych i tych najbardziej zadowolonych emerytów dzielą dziesiątki tysięcy złotych, bo najwyższa emerytura wypłacana w naszym regionie wynosi ponad 15 tys. zł.

– Różnice w wyliczanych i wypłacanych emeryturach wynikają z okresu legalnej pracy, a ściślej z wartości składek zgromadzonych na indywidualnym koncie prowadzonym przez ZUS – tłumaczy – tłumaczy Sebastian Szczurek, regionalny rzecznik prasowy ZUS województwa opolskiego. – Im dłuższy staż pracy, wyższe pensje, tym większy kapitał na koncie. To, co gromadzimy, jest cyklicznie waloryzowane, a więc rośnie podstawa do wyliczenia emerytury. Ponadto każdy miesiąc pracy po osiągnieciu powszechnego wieku emerytalnego sprawia,
że statystyczne średnie dalsze trwanie życia wnioskodawcy zmniejsza się, zatem podstawę obliczenia emerytury będziemy dzielić na mniejszą liczbę miesięcy. Realnie, każdy miesiąc zwłoki z decyzją o złożeniu wniosku o wypłatę emerytury powoduje, że w przyszłości będzie wyższa.

W województwie opolskim najniższą emeryturę – 32 grosze, dostaje kobieta, której straż pracy to miesiąc i 4 dni. Niewiele więcej, bo 2 złote, co miesiąc pobiera kobieta, której okres składkowy ustalono na miesiąc i 10 dni.

Na Opolszczyźnie najwyższymi przelewami na konto z tytułu emerytury mogą się pochwalić dwaj panowie. Pierwszy pobiera netto ponad 15,3 tys. zł miesięcznie, ale przez niemal 57 lat i 5 miesięcy jego praca była oskładkowana. Drugi otrzymuje przeszło 11,6 tys. zł, a jego staż pracy ZUS wyliczył na ponad 54 lata.

-W Polsce od dwóch dekad przepis na wysoką emeryturę jest klarowny – mówi Sebastian Szczurek.-  Działa system zdefiniowanej składki, który jest odbiciem wkładu pracy, czyli zgromadzonych składek na indywidualnym koncie w ZUS. Oczywiście każdy ma prawo do emerytury, ale tylko w takiej wysokości, jaka wynika z jego składek. Jednocześnie istnieje coś takiego jak gwarancja minimalnej emerytury. Ten mechanizm ma zapewnić dopłaty tym osobom, które „uzbierały” stosunkowo mały kapitał, ale mają odpowiedni staż pracy.

Na pewno warto zabiegać o legalne zatrudnienie, a w konsekwencji o opłacanie składek w ZUS. Obecnie w wysokości 20 lat dla kobiet i 25 lat dla mężczyzn. Po marcowej waloryzacji emerytury i renty w najniższej wysokości 1250,88 zł brutto otrzymuje w Polsce 502,3 tys. osób. W porównaniu do analogicznego okresu 2020 r. grono takich osób zmniejszyło się o 5,1 proc.

Obecnie w Polsce największy odsetek emerytur, 18,8 proc., mieści się w przedziale od 1800,01 zł do 2200 zł. Dalej, 15,2 proc. emerytów dostaje świadczenie między 2200,01 zł
a 2600 zł, a kolejnych 10,6 proc. w granicach od 2600,01 zł do 3000 zł.

W segmencie bardzo niskich emerytur są osoby, których aktywność zawodowa była na tyle mała, że ich staż pracy nie daje prawa do podniesienia wypracowanych świadczeń do wysokości gwarantowanej minimalnej emerytury. Ich liczba systematycznie rośnie. Na przykład w marcu 2020 r. było to 285,6 tys., a w marcu br. już 314,9 tys., co oznacza wzrost o 10,3 proc.

Co jest znakiem szczególnym dla emerytur „niższych od najniższych”? W tym gronie dominują kobiety. Panie to prawie 86 proc. odbiorców tych świadczeń. Wynika to głównie z tego, że kobiety mają niższy ustawowo wiek emerytalny, a więc szybciej przechodzą na świadczenie. Ich staż pracy bywa też krótszy, a przez wiele lat zarobki od których odprowadzane były składki były niższe od poborów mężczyzn.

– Jeszcze niedawno emeryci z tak zwanymi groszowymi emeryturami mieszkający w województwie opolskim stanowili 2,4 procent ogółu najuboższych świadczeniobiorców – mówi Sebastian Szczurek. – Najwięcej seniorów z najniższymi świadczeniami mieszka w województwie śląskim – 14,2 procenta oraz mazowieckim – 12,8 procenta.

Z danych ZUS wynika, że w Polsce systematycznie rośnie liczba osób z emeryturami powyżej 7 tys. zł. W marcu br. było 59 tysięcy, co oznacza wzrost aż o 65 proc., bo w marcu 2020 r. takich emerytów było 35,7 tys. Emeryturę przekraczającą 10 tys. zł pobierało 2,5 tys. osób, z czego 54 emerytów otrzymywało ponad 15 tys. zł.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.