Fuerteventura jest jedną z wysp archipelagu kanaryjskiego na Oceanie Atlantyckim. Powstała 20 milionów lat temu na skutek ruchów tektonicznych, wspomaganych wybuchami wulkanów. Stanowi część terytorialną Hiszpanii, ale krajobraz bardziej przypomina syryjskie czy irackie wypalone słońcem pola. Albo bardziej zielone, pełne kaktusów oazy meksykańskie.
Klimat o tej porze roku znośny. Temperatury w ciągu dnia w granicach 23-25 stopni. W nocy raczej nie spadają poniżej 7 stopni. Ponieważ mocno wieje nie czuje się nawet 30 czy 35 stopni w ciągu lata.
Turystyka, to główne zajęcie mieszkańców tej wyspy. Ale bardzo popularne są też uprawy aloesu – rośliny zbliżonej wyglądem do kaktusa, ale tak naprawdę bliżej im do czosnku czy cebuli.
Obok plantacji znajduje się przetwórnia. Wytwarza się w niej na bazie aloesu wszystko, co poprawia urodę i zdrowie: maseczki, syropy, olejki itp.
Innym zajęciem mieszkańców Fuerteventury jest hodowla kóz. Jak wiadomo koza nie jest wybredna i zjada wszystko, co napotka na drodze. Ale czym żywi się na tej spalonej słońcem ziemi? Miejscowi mówią żartobliwie, że nie gardzi nawet zastygłą lawą, która pokrywa wyspę. Tak czy inaczej sery wytwarzane z koziego mleka są podobno najsmaczniejsze na świecie. Zresztą można na miejscu, w lokalnej wytwórni, przekonać się samemu. Kosztowałem i faktycznie jest to raj dla podniebienia. Nie ma typowego koziego zapachu.
W podróży po wyspie spotkałem Polaka – Gutka, związanego z opolską Itaką (jest przewodnikiem). Gutek był także uczniem Bolesława Polnara w Szkole Plastycznej w Opolu.
Mieszka w niewielkiej, urokliwej miejscowości Pajara – maluje, a swoje obrazy prezentuje w garażowej galerii. Jest także wydawcą gazetki dla polskich turystów. Otrzymaliśmy specjalny numer z dedykacją.
Tak prezentuje się Fuerteventura pod koniec października w obiektywie reportera.
Foto: Janusz Maćkowiak
Relacja z kolejnej wyspy archipelagu kanaryjskiego – z Lanzaroty, gdzie grilluje się kurczaki na wulkanie –niebawem.