O sukcesach, obleganych zajęciach i przywiązaniu do lokalnej tradycji opowiada Piotr Szafrański, dyrektor Samorządowego Centrum Kultury, Turystyki i Rekreacji w Popielowie.
Minęło już blisko dziewięć lat odkąd szefuje pan Samorządowemu Centrum Kultury, Turystyki i Rekreacji w Popielowie. Jak instytucja się zmieniła w tym czasie?
Gdy zaczynałem pracę, istniały tu cztery zespoły folklorystyczne, które dziś pochwalić się mogą stażem od 30 do 35 lat. Zajęcia dla dzieci kulały, z frekwencją na nich też było różnie.
Dziś możemy się pochwalić aktywną działalnością m.in. formacji tańca nowoczesnego „Euforia”, która tylko w tym roku reprezentowała województwo na mistrzostwach Europy w Chorwacji. Z powodzeniem działa Studio Piosenki i od kilku lat bardzo prężnie rozwija się klub „Senior Caffe”.
Na tę chwilę seniorzy spotykają się w Popielowie, Starych Siołkowicach, Karłowicach i Lubieni. Odbywają się zajęcia plastyczne dla dzieci oraz funkcjonuje orkiestra dęta „Select Band”.
Wygląda na to, że centrum życia kulturalnego nie koncentruje się jedynie w Popielowie.
Staramy się docierać do miejscowości w całej gminie, choć to faktycznie Popielów jest sercem wydarzeń. Mamy pod sobą siedem świetlic. W niektórych, jak Lubienia, Rybna i Kaniów, na stałe prowadzimy zajęcia dla seniorów i dzieci. W pozostałych świetlicach podejmowane były próby prowadzenia zajęć, lecz nie było zainteresowania.
W SCKTiR działa dziesięć ciekawych sekcji. Można tańczyć, śpiewać, grać, rysować… Która z nich zasługuje na szczególną uwagę, pochwałę?
Wszyscy są świetni w tym, co robią, ale faktycznie bardzo aktywnie i samodzielnie działa sekcja turystyki „Wandrusie”. Opłacamy im instruktora, ale ich wydarzenia toczą się właściwie swoim życiem. Uczestnicy sami się organizują, umawiając na wyjazdy piesze, rowerowe – w Polsce i za granicą. Wystarczy hasło i każdy tam wie, co ma robić.
Każda miejscowość i ośrodek kultury ma swoje sztandarowe imprezy, które hucznie i z uwagą celebruje. Które do takich zaliczają się w gminie?
Z pewnością styczniowa gala „Ludzie kultury”. To wydarzenie dla osób, które działają w lokalnej kulturze i naszych społeczników. Co roku kogoś wyróżniamy – osobę lub sponsora.
Pozazdrościć nam można zwyczaju chodzenia z żywym kozłem na koniec karnawału. Na Opolszczyźnie popularny jest zwyczaj wodzenia niedźwiedzia. Wodzenie kozła natomiast to ewenement na skalę kraju, nie tylko regionu.
Okazuje się, że życie w mniejszej miejscowości niesie ze sobą szczególną wartość, którą jest przywiązanie do lokalnej tradycji. Czy wierne, ale i dostosowane do współczesnych czasów, kultywowanie tradycji jest dla pana zespołu wyzwaniem?
Zdecydowanie. Pamięć o historii, a także przywiązanie do niej jest u nas bardzo żywa. W korowodzie, który przemierza wieś, zawsze był żywy cap, którego potem licytowano na zabawie. Tradycja naszego obrzędu rozpoczęła się na długo przed wojną, co potwierdzają archiwalne zdjęcia.
Kolejny hit to Babski Comber pod koniec stycznia. Zainteresowani wydzwaniają do nas dużo wcześniej. Bilety w zeszłym roku poszły w cztery dni. Wstęp na imprezę mają tylko panie. To spotkanie pełne tańca, smakołyków, konkursów i wyjątkowych przebrań.
Ogromnym zainteresowaniem cieszy się również Oktoberfest.
Nie macie również powodów do kompleksów. Wystarczy wspomnieć sukces „Euforii” na mistrzostwach Europy. Wynika więc z tego prosty wniosek: liczą się praca i pasja, a nie to czy pochodzimy z małej wsi czy ze stolicy. Udowadniacie, że na sukces ma szansę każdy, wystarczy z niej skorzystać.
Nasza „Euforia” faktycznie prezentuje bardzo wysoki poziom. Do zespołu należy duża grupa 60-70 dziewczyn, od przedszkolaków po licealistki. Nabór kończymy we wrześniu. Od początku roku szkolnego grupa zaczyna ćwiczyć układy choreograficzne. Jeśli ktoś bardzo chciałby sprawdzić swoje umiejętności, może przyjść na spotkanie z instruktorem.
Ważnym projektem Narodowego Centrum Kultury, w którym również uczestniczymy jest program „Zaproś nas do siebie”. Mogę się pochwalić, że jesteśmy w elitarnym gronie 20 ośrodków kultury z całej Polski. Cały zespół SCKTiR miał możliwość podnoszenia kwalifikacji na wizytach studyjnych w całym kraju, w ośrodkach różnej wielkości, z różnymi doświadczeniami.
Jak pan sądzi, co przeważyło na korzyść SCKTiR? W końcu nie za duży Popielów na Opolszczyźnie pokonał masę ośrodków z całej Polski.
Uważam, że naszą siłą jest przywiązanie do regionalizmu. Nasz program i oferta są ściśle związane ze specyfiką regionu i przywiązaniem do tradycji.
A które z zajęć ośrodka są szczególnie oblegane?
To zajęcia dla seniorów. Oni naprawdę zmienili wizję postrzegania swojego „bytu senioralnego” (śmiech). Spotykają się w grupach 15-20 osobowych w Popielowie, Karłowicach, Starych Siołkowicach, Lubieni. Bardzo dużym zainteresowaniem cieszą się zajęcia plastyczne dla dzieci szczególnie, te które odbywają się w naszej świetlicy wiejskiej w Kaniowie.
Stereotyp nudnego życia emeryta nie ma więc tu potwierdzenia w rzeczywistości. Jakie aktywności szczególnie przyciągają uwagę seniorów?
To zależy. Obecnie mamy już zajęcia związane ze świętami, m.in. przygotowywanie stroików. Większość czasu nasi seniorzy poświęcają na prace manualne.
Chciałbym podkreślić, że na te spotkanie przychodzą nie tylko panie, ale i panowie. Są oczywiście rozmowy, kawa i ciasto, ale i pewna dyscyplina właśnie podczas pracy nad danymi projektami. Całość prowadzą instruktorzy. Tematyka jest różnorodna, czasami bierzemy pod uwagę także ich sugestie i organizujemy zajęcia, na które jest duży popyt.
Dotąd była m.in. możliwość pracy w szkle, z witrażem, wikliną i masa innych. Zapraszamy ciekawe osoby, np. kowala.
W jakie dni seniorzy są mile widziani i gdzie?
Zapraszamy w środy o godz. 10.00 do Popielowa, w czwartki o godz. 12.00 w Starych Siołkowicach, a od 9.30 do Lubieni w środy. Natomiast w Karłowicach spotkania organizowane są raz w miesiącu, w terminie prędzej ustalonym z instruktorem.
Oferta ośrodka jest też dostosowana do zainteresowań mieszkańców. Jedne z ciekawszych zajęć to… boks tajski. Skąd ten pomysł?
Jeśli zgłosi się do nas grupa mieszkańców, którzy chcą coś konkretnego ćwiczyć, trenować lub po prostu zrobić, znajdą sobie instruktora, zawsze chętnie pomagamy. W roli współorganizatora udostępniamy na przykład nasze sale. Jesteśmy otwarci.
Teraz taką grupę tworzą faktycznie fani boksu tajskiego. Najmłodsi uczestnicy są w gimnazjum, ale to zajęcia przede wszystkim dla osób dorosłych. Zapraszamy w środy.
Zainteresowani warsztatami i wydarzeniami mogą oczywiście odwiedzić siedzibę SCKTiR, która mieści się przy ul. Powstańców 34 w Popielowie, ale też kontaktować się z pracownikami telefonicznie lub przez Facebooka. Całkiem aktywnie tam działacie.
Staramy się nadążać za duchem czasów. Mamy tego świadomość, że dziś media społecznościowe mają wielki zasięg, docierają nie tylko do młodzieży, ale i do dorosłych. Regularnie publikujemy posty z wydarzeniami, galerie z naszych imprez.
Być może nie wszyscy jeszcze wiedzą, że ośrodek wyda wkrótce… książkę kulinarną. Projekt „Stare baby wiedzą co w piekle warzą i jedzą” to chyba strzał w dziesiątkę. Jak się narodził?
Książka już wkrótce będzie dostępna w ilości 300 bezpłatnych egzemplarzy. Napisaliśmy wniosek o wydanie książki do Lokalnej Grupy Działania Stobrawski Zielony Szlak. Udało się pozyskać fundusze unijne, więc mogliśmy działać.
Zanim publikacja powstała, odbyło się wiele spotkań z udziałem m.in. seniorów, którzy dzielili się swoimi recepturami, przepisami tradycyjnej i lokalnej kuchni. Nakręciliśmy również film, który jest zapisem całej naszej pracy.
Do książki trafiło ok. 40 najciekawszych przepisów, ale naszym hitem jest podanie dwóch wersji każdego przepisu: tradycyjnej i tej z użyciem urządzenia wielofunkcyjnego lub innego nowoczesnego robota kuchennego. To prawdziwa nowość, nikt wcześniej czegoś takiego nie wydał. Z przełożeniem niektórych dawnych przepisów na wykonanie z użyciem dostępnych dziś urządzeń, naprawdę było sporo pracy.
Co jeszcze w ośrodku kultury w Popielowie jest do zrobienia? Co chciałby pan poprawić?
Chciałbym, żeby nasz ośrodek funkcjonował prężniej, jak te domy kultury w większych miastach. Oczywiście do takich się nie możemy równać, ale podwyższać poprzeczkę chcemy i możemy.
Moim marzeniem jest taka sytuacja, by ludzie sami przychodzili do nas w weekendy, chcieli spędzać w tym miejscu wolny czas.
Frekwencja podczas różnych wydarzeń z roku na rok rośnie. Myślę że to zasługa pracy całego zespołu, któremu w tym momencie chciałbym podziękować. Nie ma nas dużo – pracuje 7 osób na różne części etatu. Załoga angażuje się całym sercem w nasze działania. Trzymamy poziom, wciąż piszemy wnioski, próbujemy z różnymi projektami. Mieszkańcy również to widzą i mają już swoje oczekiwania. Zrobię wszystko, aby ich nie zawieść.
Dziękuję za rozmowę.
Fot. archiwum SCKTiR w Popielowie