Stopa bezrobocia w powiecie opolskim w maju wynosiła 6,9 proc, o 0,3 proc. więcej niż w kwietniu oraz 1,3 proc. więcej w porównaniu do maja ub.r.

– W naszym urzędzie nie rejestruje się jakoś istotnie więcej osób, niż w poprzednich miesiącach, nie ma też większej liczby rejestrujących się, niż w 2019 roku właśnie o tej porze – mówi Irena Lebiedzińska, szefowa Powiatowego Urzędu Pracy w Opolu. – Mniejsza jest jednak liczba ofert pracy, a to wynika z tego, że firmy teraz walczą o przetrwanie.

Teraz co miesiąc w opolskim PUP rejestruje się od 700 do 800 bezrobotnych, podobnie jak w poprzednich latach. Ale co do tego, że bezrobocie będzie rosło, nikt nie ma wątpliwości.

Zwolnienia zaczną się na dobre za jakiś czas, urzędy pracy odnotują to w lipcu, sierpniu. Do firm, które już obecnie „redukują zatrudnienie”, należy m.in. Controlex, firma transportowa z powiatu opolskiego, która zwolniła 100 kierowców.

– Ale kierowca to poszukiwany zawód, więc takie osoby nie powinny mieć problemów ze znalezieniem nowej pracy – mówi Irena Lebiedzińska. – Dlatego my, jako urząd pracy, nie odczujemy specjalnie tych zwolnień.

Nowych ofert pracy jest bardzo mało, a wśród tych, którymi dysponuje PUP, są m.in. dla pracowników ekspedycji, księgowych, sprzedawców.

Rośnie za to liczba rejestrujących się cudzoziemców, ubiegających się o zatrudnienie w Polsce, głównie z Ukrainy, którzy trafią do pracy u naszych rolników, sadowników i plantatorów. Ofert pracy dla nich w ostatnim czasie przybyło – codziennie wpływa od 30 do 40.

PUP odwołał planowane nabory wniosków o dotację na podjęcie działalności gospodarczej. Nie można też się ubiegać o refundację doposażenia stanowiska pracy dla bezrobotnego powyżej 30. roku życia. PUP przyjmował natomiast wnioski od pracodawców i przedsiębiorców w ramach Tarczy Antykryzysowej.

– Firmy jednoosobowe zasypały nas wnioskami o pożyczki, dostaliśmy ich ponad 12 tysięcy – mówi szefowa opolskiego PUP. – Te osoby w zamian za pożyczkę mają obowiązek utrzymania firmy przez trzy miesiące.

Nie wiadomo jednak, ile z tych jednoosobowych firm po tych trzech miesiącach będzie nadal działać. Mówiąc szczerze, nikt też nie potrafi powiedzieć, ilu pracodawców będzie zmuszonych jeszcze z nastaniem jesieni zwalniać pracowników.

Business Center Club w związku z trudną sytuacją wielu przedsiębiorstw postuluje odejścia od wypłacania zasiłków, kiedy jest wiele wolnych miejsc pracy w branżach sezonowych typu logistyka i budownictwo. BCC uważa też, że należy zrezygnować z pomysłu podniesienia wysokości zasiłku dla bezrobotnych, który, według BCC, będzie zmniejszał chęć aktywnego poszukiwania pracy.

W opinii BCC, w sytuacji, gdy pracodawcy ograniczają zwolnienia, państwo powinno dbać o dostęp do siły roboczej. To niejedyny antypracowniczy postulat BCC – proponuje on także zmniejszenie płacy minimalnej proporcjonalnie do spadku PKB oraz przystosowanie Kodeksu pracy do pracy zdalnej.

Jednak postulaty BCC zdają się w tym wypadku robić wrażenie nieco oderwanych od rzeczywistości, nie znajdą akceptacji społecznej, związkowej, ani politycznej. Bo których to zwalnianych pracowników BCC chciałoby wysłać np. na truskawki, albo na inne plantacje, czy do „budowlanki”? Przecież chyba nie fryzjerki, kosmetyczki, kelnerki, czy zwolnioną księgową? Natomiast jeśli chodzi o zasiłki dla bezrobotnych, to są one tak niskie, że dziś bezrobotny samodzielnie z tego się nie utrzyma nawet przez dwa tygodnie. Zanim znalazłby on nową pracę, wcześniej umarłby z głodu.

Jolanta Jasińska-Mrukot

 

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.