Przez lata Opole cieszyło się sławą zielonego miasta, ale niestety to już przeszłość. Jeśli chodzi o zieleń, zajmujemy ostatnie miejsce wśród polskich miast powyżej 100 tysięcy mieszkańców.W rankingu Obserwatorium Polityki Miejskiej, które badało miasta pod względem zazielenia, pierwsze miejsce zajął Koszalin, a najsłabiej pod tym względem wygląda Opole.
To, że jesteśmy „czerwoną latarnią” w tym rankingu, nie dziwi tych, którzy mieszkają w Opolu przynajmniej kilkanaście lat. Obserwowali oni, jak sukcesywnie znikają kolejne drzewa i krzewy wzdłuż torów kolejowych, ulic, chodników, na placach, skwerach, a nawet na Pasiece i parku nad Odrą. Miejsce zieleni zajmował beton.
– Kiedy pytałam o wycinkę drzew, mówiłam o brak zieleni, to usłyszałam, że trzeba przenieść się na wieś – denerwuje się pani Dorota.
Ale o to, kiedy nastąpi koniec tej masakry zieleni pyta coraz więcej opolan. W mieście rośnie bowiem liczba przeciwników jakichkolwiek wycinek (oprócz tych przypadków, gdzie chodzi o bezpieczeństwo ludzi), bo rośnie powszechna świadomość ekologiczna.
Dlatego z tak wielkim oburzeniem spotkała się wycinka kilku kasztanowców na opolskiej Pasiece, dokonana na zlecenie kolei. To jednak nic wobec tego, co stało się przy obwodnicy północnej Opola. Opowiecie.info otrzymało informację, że wycięto tam duży zagajnik. Sprawdziliśmy i rzeczywiście po przeciwnej stronie Makro lezą ścięte drzewa na obszarze ponad hektara. Ten zagajnik był dotąd siedliskiem drobnej zwierzyny oraz wielu gatunków ptaków. Gdzie one się teraz podzieją?
Opowiecie.info sprawdza, kto stoi za tą wycinką oraz do kogo należy ten teren. Czekamy m.in. na odpowiedź z ratusza.
Nie będziemy lekceważyć żadnego sygnału związanego z wycinką drzew, bo ogałacanie Opola z zieleni doszło chyba do punktu krytycznego. Pokazuje to ranking sporządzony przez Obserwatorium Polityki Miejskiej na podstawie zdjęć satelitarnych Sentinel 2. Metoda ta pozwala na aktualizowanie danych i jest taka sama dla każdego miasta. Autorzy rankingu podkreślają, że wyniki badań nie są obarczone błędem spowodowanym np. błędami ankietowymi.
Jednym z kryteriów oceny w tym badaniu był udział zieleni w całkowitej powierzchni miasta. Za tereny zielone uznano zalesienie, gęste zakrzewienie i bujne łąki (bez pól uprawnych i obszarów z odsłoniętą glebą). Średnia dla badanych miast powyżej 100 tysięcy mieszkańców wyniosła 52 proc.
Najwyższym udziałem zieleni w powierzchni miasta odznacza się Koszalin (aż 70 proc.), Zielona Góra (67 proc.), Kielce (67 proc.) i Dąbrowa Górnicza (63 proc.)
Natomiast Opole nie ma się czym chwalić, bo ma zaledwie 25 proc. udziału zieleni w całkowitej powierzchni miasta. Więcej mają od nas m.in. Kalisz (28 proc.), Lublin (36 proc.) i Wrocław 41 proc.
Inny wskaźnik w tym badaniu, to dostępność czasowa terenów zieleni o powierzchni powyżej 1 ha. Średnia wartość udziału procentowego mieszkańców z dostępem do terenów zieleni w czasie 5 minut pieszo w dużych miastach wynosi 50 proc.
Wygrywa Rzeszów, gdzie 78 proc. mieszkańców ma pięć minut z domu do najbliższego większego kompleksu zieleni – zagajnika lub parku. Kolejne miejsca zajmują Ruda Śl. (76 proc.) i Kraków (66 proc.).
Natomiast najmniejszą dostępność do terenów zielonych mają mieszkańcy Opola, bo zaledwie na poziomie 3 procent! To rażąco mało, bo przed nami są Elblągu z 14 proc., Kalisz z 20 proc. i Chorzów z 28 proc.
To powinno być sygnałem alarmowym dla władz Opola oraz instytucji zajmujących się ochroną środowiska. Miana zielonego miasta szybko nie odzyskamy, bo drzewa wycina się szybko, ale rosną latami.
Jak podaje Obserwatorium Polityki Miejskiej, we współczesnym świecie zieleń w mieście nie jest sprawą estetyki, a naszego zdrowia, gdyż drzewa przyczyniają się do obniżenia temperatury otoczenia podczas letnich upałów. Wręcz pomagają w przetrwaniu, ponieważ upał w miastach staje się coraz trudniejszy, co wpływa na wyższą śmiertelność w okresie letnim. Zieleń pozwala zmniejszyć intensywność miejskiej wyspy ciepła, pozbawionej wilgotności w powietrzu oraz wiatrów i specyficznych warunków radiacyjnych.