Szkoła branżowa, która powstaje przy Politechnice Opolskiej, ma spełnić społeczne oczekiwanie na kształcenie dobrych i nowoczesnych fachowców.  

Wszyscy wiedzą, że dobry rzemieślnik jest na wagę złota, a przekonanie pokutujące w latach 90., że zawodówka to gorsza szkoła, należy już do przeszłości. Fachowcy znajdą zawsze zatrudnienie i dobre zarobki, jak nie w Polsce, to zagranicą. Dlatego wielu wyjeżdża z naszego regionu, często już po ukończeniu szkoły, co stanowi olbrzymi problem dla naszych przedsiębiorców.

Szkoła branżowa przy PO to pomysł, żeby zatrzymać ich w naszym regionie, dając im możliwość dobrej nauki, dobrych praktyk zawodowych, a także nadzór kadry naukowców, którzy będą też dzielili się wiedzą naukową z uczniami „branżówki” i technikum.

W środę list intencyjny w tej sprawie podpisali w siedzibie Toyota Auto Szic Opole jej prezes, Andrzej Szic, Tadeusz Staruch, prezes Izby Rzemieślniczej w Opolu, prof. Marcin Lorenc, rektor Politechniki Opolskiej oraz Łukasz Denys, dyrektor Akademii Rzemiosła i Przedsiębiorczości przy Politechnice Opolskiej.

W liście intencyjnym firma Import-Eksport Andrzej Szic, mając na uwadze zapotrzebowanie na wysoko wykwalifikowanych pracowników z branży mechanicznej, występuje do Izby Rzemieślniczej w Opolu o zgodę na objęcie patronatem uczniów kształcących się w tej branżowej szkole I stopnia, m.in. w takich w zawodach, jak elektryk, mechanik, blacharz, oraz w technikum, w zawodzie technik informatyk i technik logistyk.

– Na rynku pracy brakuje pracowników, bo oni wyjechali zaraz po ukończeniu szkoły – mówi Tadeusz Staruch, prezes Izby Rzemieślniczej w Opolu. – Przyświeca nam taka myśl, że jeżeli będą mieli zagwarantowaną praktykę w nowoczesnych zakładach rzemieślniczych, to nie tylko zdobędą fach, ale też przygotujemy ich do tego, jak prowadzić działalność. Jeśli pokażemy im, że w kraju też można dobrze zarobić, to ich zatrzymamy. Ten plan z panem rektorem obmyśliliśmy już w grudniu i wszystko idzie w dobrym kierunku.

Zawody, w których zamierza kształcić szkoła, nie są przypadkowe.

– Będziemy kształcić w zawodach tylko zgodnie z oczekiwaniami i potrzebami opolskiego rynku pracy – podkreśla Łukasz Denys, dyrektor ARiP. – Chcemy, by każdy z uczniów był gruntownie przygotowany do zawodu na praktykach.

Szkoła liczy tu na pomoc dydaktyków z Politechniki Opolskiej, którzy także będą prowadzili zajęcia z uczniami z „branżówki”.

– Uczeń szkoły branżowej, kiedy będzie to konieczne, otrzyma dostęp do laboratoriów i naukowców – tłumaczy prof. Marcin Lorenc, rektor PO. – To jest wielka korzyść dla ucznia. A z drugiej strony politechnika ma szansę zaprezentować, czym zajmują się nasi naukowcy. Z tą młodzieżą będziemy mogli mieć kontakt od szkoły zawodowej po studia.

Czy w takim razie, jak młody człowiek skończy studia, to przedsiębiorca Szic straci pracownika?

– Dostanie pracownika bardziej wykształconego – podkreśla rektor PO. – Chodzi o to, żeby ta młodzież widziała szansę rozwoju i zostawała u nas. A rzemiosło ma swoje drugie życie, bo przechodzimy do rzeczy unikalnych, stanowiących wytwór ludzkiej ręki.

Akademia Rzemiosła i Przedsiębiorczości przy Politechnice Opolskiej, jedyna w naszym regionie, została powołana  szkołą  powołaną Izbę Rzemieślniczą w Opolu w ramach wspólnego projektu z Politechniką Opolską. Izba Rzemieślnicza w Opolu, największy samorząd gospodarczy w regionie, jest przedstawicielem  2500 zakładów rzemieślniczych, w tym 1156 zakładów szkolących uczniów.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.