Opole przeżywa inwazję azjatyckich biedronek, które są większe od tych polskich. A co najgorsze, są drapieżnikami i potrafią też gryźć człowieka, na co powinni uważać alergicy.
Ukąszenie biedronki azjatyckiej może wywoływać na skórze reakcje alergiczne, a także ataki astmy oraz zapalenie spojówek. Biedronka wydziela też żółtą substancję o nieprzyjemnym zapachu, a plamy po niej trudno usunąć.
Łatwo je odróżnić od tych naszych, bo są większe, mogą być czarne w czerwone kropki, albo czerwone bez kropek. Mogą też podobnie, jak nasze, mieć czarne kropki. Do Polski trafiły przypadkiem, entomolodzy mówią, że wcześniej sprowadzono je do USA, do walki biologicznej z mszycami w szklarniach.
– Były skuteczne, ale biedronka azjatycka wymknęła się spod kontroli, tak trafiła do Europy, a w Polsce jest od kilkunastu lat – mówi dr Stanisław Knutowski, entomolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego. – W Polsce na początku pojawiła się na Dolnym Śląsku. Jej obecność nie jest bez znaczenia, bo stanowi zagrożenie dla rodzimej, gdyż osobniki tej azjatyckiej pożerają larwy naszej biedronki.
– Szczególnie podczas słonecznych dni są bardzo dokuczliwe – mówi pani Zosia z opolskiej Pasieki. – Oblazły mi całe okna, wciskają się do mieszkania i fruwają wszędzie jak muchy. Razem z wnuczka jesteśmy całe pokąsane. A kiedy zimą myję okna, to z framug wysypują się setki zaschniętych biedronek.
Niektóre jednak potrafią przetrwać w stanie hibernacji chłody i przymrozki i zdarza się, że w słoneczne dni wydostają się ze szczelin i zaczynają fruwać po mieszkaniach.
– Ta biedronka pojawia się głównie w wieżowcach i blokach na wyższych kondygnacjach. Wybiera specyficzne miejsca – opowiada dr Stanisław Knutowski. – Unosi się wysoko, bo to jest gatunek, który żyje w górach Chin, albo na drzewach. Ostatnio pojawiła się na Wawelu.
Entomolog zaznacza, że mówienie o inwazji jest jak najbardziej uprawnione. – Azjatycka biedronka znajduje się na liście gatunków inwazyjnych, co oznacza, że prawo zezwala na jej zwalczanie – dodaje.
Jolanta Jasińska-Mrukot