Z Ryszardem Wilczyńskim, posłem Koalicji Obywatelskiej z Opolszczyzny, rozmawia Jolanta Jasińska-Mrukot
– Ostatnio słyszeliśmy wiele negatywnych słów pod adresem samorządów…
– Naturą PiS jest zawłaszczanie wszystkiego, po to, by mieć pełnię władzy. Daje to możliwość nieograniczonego pożywiania się, „Ojczyznę dojną”. Wtedy prezydent Duda powiedział prawdę o naturze PiS. Ale żeby ojczyzna była w pełni „dojna”, to jeszcze musi gwarantować nietykalność i bezkarność. Stąd zawłaszczanie wszystkiego po drodze: niezależności sądów, chęć podporządkowania sobie NIK, co się akurat nie udało. Taka natura. A samorząd jest tym obszarem, którego tak bezpośrednio kontrolować się nie da, bo tam, póki co, rządzą obywatele przez siłę swoich głosów i wybór swoich liderów.
– Z reguły nie jest to wybór przypadkowy, bo wójtowie, burmistrzowie i prezydenci cieszą się dużą popularnością i autorytetem.
– To powiem, że tak się zdarzyło, iż na czele samorządów w sposób symboliczny stoi Rafał Trzaskowski, który jest prezydentem Warszawy, a jednocześnie to przewodniczący Unii Metropolii Polskich. Można powiedzieć, że to pierwszy samorządowiec Polski. Nikogo nie wybrano taką liczbą głosów w wyborach bezpośrednich, tak silnej legitymacji władzy jak on, to nikt nie ma. A wracając do ataków PiS na samorządy, próby udowodnienia, że one nie są ani doskonałe, ani nie spełniają oczekiwań obywateli, mówiąc krótko, są ułomnym elementem państwa, to chce on tym przekonać Polaków, że wszystko zrobi lepiej.
– Ubezwłasnowolnienie samorządów zahamuje jednak także aktywność obywatelską.
– To się niestety udało zrobić na Węgrzech. Tam samorząd został sprowadzony do terenowych organów administracji publicznej. Czyli wrócono do czasów realnego socjalizmu, bo taki miały wtedy status w administracji publicznej. PiS generalnie o to samo chodzi, bo to jest formacja antyobywatelska, antysamorządowa, antydemokratyczna. Dla nich jedyny hamulec, to lęk przed utratą władzy. Proszę zwrócić uwagę na Niemcy: 16 landów niemieckich, 16 modeli zarządzania sferą publiczną. Jedni się mylą, drudzy wyciągają wnioski… Uczymy się od najlepszych. Taka sytuacja, kiedy państwo tworzy ramę, a samorząd wypełnia ją treścią, jest idealnym rozwiązaniem.
– A jak jest u nas?
– Była taka ustawa o systemie informacji oświatowej, liczyła sto kilkadziesiąt stron. Przecież to jest chore, to powinno określać krótkie rozporządzenie. Z takimi sytuacjami mamy do czynienia. Ten antysamorządowy, antydemokratyczny sposób funkcjonowania przekłada się na niską de facto jakość usług publicznych.
– Jak powinien działać samorząd?
– To muszą być z państwem dwie równorzędne struktury, bo rzeczywiste życie toczy się w gminie. Zanim się dotrze na drogę krajową, to trzeba długo jechać. Jakość naszego życia bezpośrednio związana jest z samorządem, więc dla obywatela samorząd jest znacznie ważniejszy. A państwo ma dać ramę sprawnego funkcjonowania gospodarki, zapewnić bezpieczeństwo publiczne, obronność. To wszystko, czego samorząd zapewnić nie może. Nawet jak zestawimy wolumen środków posiadanych przez samorząd i jego jednostki z budżetem państwa, to jest niemal porównywalny. PiS chodzi więc o to, by mieć potulne i bezwolne organy, w których będą mogli robić wszystko i jeszcze upominać się o pieniądze.
– Niedawno widzieliśmy, jak wójtowie, burmistrzowie i prezydenci nie przekazali danych osobowych Poczcie Polskiej, twierdząc, że to łamanie prawa.
– Nagle się okazało, że strażnikiem konstytucji i praw obywatelskich jest samorząd. A powinien być prezydent i organa państwa. To była zdumiewająca sytuacja! Ci jawnie gwałcili zasady, a samorządowcy jawnie ich bronili. Doszło do całkowitego odwrócenia naturalnego porządku rzeczy, ale to pokazuje jaką wielką świadomością i siłą, wynikającą z bezpośredniego wyboru, dysponują lokalni włodarze. Choć to nie najlepiej brzmi, bo zamiast włodarze powinno się mówić przywódcy.
– Po wybuchu pandemii, kiedy gospodarka stanęła, do kas samorządów przestały wpływać pieniądze. Mimo tego wiele gmin postanowiło pomóc lokalnym firmom, np. rezygnując z opłat za dzierżawę nieruchomości lub lokalu.
– Samorządy żyją przede wszystkim z podatku PiT i CiT, do tego dochodzą jeszcze podatki lokalne. Ten rząd jednak systematycznie obniża dochody gminom. PiS najpierw obniżył wpływy z PIT-u, zmniejszając stawkę opodatkowania o jeden procent, a potem zwolnił z podatków osoby do 26 roku życia, jednocześnie nie rekompensując tego samorządom. Mają one mniej pieniędzy, a rząd domaga się, by wypełniały swoje funkcje i zadania na dotychczasowym poziomie. Co więcej, stale dorzuca im jeszcze obowiązków. Teraz koronawirus spowodował, że PiT-u jest jeszcze mniej, a CiT-u prawie nie ma. To się odbije dramatycznie na sytuacji samorządów, czyli nas wszystkich. Bo to, jak nam się żyje, zależy od tego, ile pieniędzy ma nasza gmina.
– Czy mówi się o pomocy dla samorządów w związku epidemią?
– PiS w ogóle tego nie bierze pod uwagę. Te wszystkie tarcze albo w ogóle nie uwzględniały samorządów, albo gdzieś w ostatniej kolejności zajęły się nimi. A jest litania spraw, o które samorządom chodzi, np. o zwolnienie samorządowych inwestycji z VAT. Można by w różny sposób pomóc samorządom, ale rząd PiS traktuje samorządy tragicznie. Bo to jest partia, która nikogo o nic nie pyta i z nikim nie rozmawia.