– Do Prokuratury Rejonowej w Kluczborku wpłynęło zawiadomienie z gminy Lasowice Wielkie o podejrzeniu popełnienia przestępstwa – mówi Opowiecie.info prokurator Stanisław Bar, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Opolu. – Zawiadomienie dotyczy sprzedaży nieruchomości i poświadczenia nieprawdy w dokumentach oraz przestępstwa oszustwa, bo takie były wskazane artykuły.
Od dwóch tygodni w portalu Opowiecie.info piszemy o tajemniczej parze z Dolnego Śląska, która na Opolszczyźnie interesuje się osobami uzależnionymi od alkoholu, samotnymi i nieporadnymi życiowo, ale za to z domami i gruntami. A takich osób w naszym województwie nie brakuje.
Pisaliśmy o tym w tekstach „Przekaż nam dom, a potem na bruk” oraz „Tu dom, tam dom, a do gminy ręka po socjal”, a tajemniczą parę w średnim wieku umownie nazwaliśmy Malinowską i Kowalskim.
To „zainteresowanie” nieporadnymi życiowo i uzależnionymi od alkoholu przyniosło im połowę domu w Chudobie, kupioną od Jyndryska, który po transakcji wylądował w schronisku Brata Alberta, oraz prawo do dysponowania domem i działkami Rajniego z Kup, który gdzieś zniknął. Następnie Malinowska stała się właścicielką domu w Kup, poprzez zamianę z Rajnim na połówkę domu w Chudobie, którą wcześniej kupiła od Jyndryska.
W wiejskich sklepach, do których wpada Rajni, żeby zaopatrzyć się w tytoń do skrętów, alkohol i gazetę, pytany przez ludzi o to, gdzie się podziewa, bo niepokoją się o niego we wsi, odpowiada, że raz jest we Wrocławiu, innym razem w Chudobie. Jeszcze kiedy indziej w gminie Popielów.
– A tak w ogóle, to mnie chowają przed światem, bo się zrobiło larmo – wyjaśniał. Na odchodnym ze śmiechem rzucił, że teraz nazywa się Jyndrysek, czyli tak, jak były właściciel połowy domu w Chudobie, w którym Rajni został teraz zameldowany.
Rajni wcześniej dał się mieszkańcom Kup nieźle we znaki, bo biegał po wsi z włączoną piłą, albo z siekierą, ale teraz ludzie niepokoją się o człowieka, którego znają od dziecka i wiedzą, że w życiu miał bardzo trudno. Kiedy sporadycznie pojawia się na chwilę we wsi, pytają go, czemu opuścił swój dom. Rajni odpowiada, że w domu w Kup musiałby palić w piecu, a teraz ma ciepło.
Nie będą milczeć
– Nie możemy milczeć, kiedy nasz mieszkaniec został pozbawiony dachu nad głową – stwierdza Daniel Gagat, wójt gminy Lasowice Wielkie. – Przekonali człowieka do sprzedaży domu, a potem porzucili mi Jyndryska na progu urzędu gminy. Jesteśmy spokojną gminą, a przez taką sytuację nie możemy stracić poczucia bezpieczeństwa w naszych miejscowościach.
Mieszkańcy Chudoby mają wątpliwości, czy Jyndrysek w pełni świadomie podejmował decyzję o sprzedaży Malinowskiej i Kowalskiemu połowy należącego do niego domu.
– Co tu dużo mówić, rzadko był trzeźwy, co dnia przesiadywał pod sklepem… – tłumaczą. Według ich relacji, to właśnie pod sklepem poznali go Malinowska i Kowalski.
Zgodnie z umową notarialną zawartą w kancelarii notarialnej we Wrocławiu, miał dostać trzy czwarte należności za połowę dom (druga połowa należy do jego siostry, która mieszka w Niemczech) jeszcze przed zawarciem transakcji, a resztę po dokonaniu tej transakcji.
Tyle, że ludzie powątpiewają, by Jyndrysek dostał pieniądze. – Niby sprzedał dom, a potem nadal stał pod sklepem i prosił o drobne na alkohol – mówią.
Nie miał też gdzie już mieszkać, więc gmina załatwiła mu przytulisko dla bezdomnych u Brata Alberta.
Formalnie to już nie Malinowska jest właścicielką tej połowy domu w Chudobie, tylko Rajni, który w zamian oddał Malinowskiej swój dom w Kup.
Mieszkańcy Kup także mają wątpliwości, czy Rajni był świadomy tego, co robi. Domu się już pozbył, być może wkrótce i nie będzie miał i działek, bo, jak słyszymy w Urzędzie Gminy w Dobrzeniu Wielkim, jest „wokół nich ruch” i lada moment mogą być sprzedane przez Malinowską, która uzyskała od Rajniego prawo do dysponowania jego domem i działkami.
Ogłoszenie „Działki pod zabudowę o wartości ok. 1 mln. złotych w dobrej okolicy pod Opolem, w Kup w zamian za dom w zachodniopomorskim” ukazało się już w internecie.
Malinowska i Kowalski nie płacą
Według mecenasa Tomasza Orgackiego z Opola, sprawy Rajniego i Jyndryska mają wiele wspólnego ze sprawą jego klientów z gminy Popielów. Wiążą się one z osobami Malinowskiej i Kowalskiego.
Zajmują oni dom, który pięć lat temu kupił klient mecenasa Orgackiego, a który był w nim tylko… jeden raz. Kiedy go oglądał przed kupnem od rodziny K.
Teraz o tym, że jest właścicielem domu w gminie Popielów, przypomina mu comiesięczna rata kredytu w wysokości 530 zł oraz coroczny odprowadzany podatek do gminy w wysokości około 420 zł. Przez te pięć lat Malinowska i Kowalski nie zapłacili mu ani złotówki za to, że zajmują mu dom.
– A ile było pogróżek pod adresem mojego klienta, żeby wycofał sprawę o eksmisję wobec nich – mówi mecenas Tomasz Orgacki. – Dzwonili do niego, że znaleźli inny dom i jak on im zapłaci 50 tys. zł, to oni się wyprowadzą.
Klient mecenasa Orgackiego uzyskał w końcu w sądzie nakaz ich eksmisji, ale sprawa utknęła w martwym punkcie, bo Malinowska i Kowalski stwierdzili, że nie mają się gdzie wyprowadzić. Wprawdzie zwrócili się do gminy Popielów o przydział lokalu socjalnego, ale w tej wiejskiej gminie o takowe trudno, więc do tej pory go nie otrzymali. Ale, czy Malinowska, jako właścicielka domu, ma w ogóle do niego prawo…
Malinowska i Kowalski zostali przez gminę zameldowani w domu, który kupił klient mecenasa Orgackiego, choć do tego potrzebna była w urzędzie zgoda właścicieli. Zgodę miała udzielić rodzina K., czyli poprzedni właściciele, a takiej zgody nie udzielała.…
Malinowska i Kowalski wytoczyli rodzinie K. proces, domagając się od niej 200 tys. zł, za to, że… nie dostali od niej tego domu oraz za opiekę nad dziadkami pani K.
Tyle, że według umowy Malinowska i Kowalski mieli się nimi opiekować w zamian za dach nad głową i emeryturę dziadka w wysokości 2 tys. zł. Jednak babcia zmarła miesiąc po ich wprowadzeniu się, a dziadek kilka miesięcy później, jeszcze w tym samym roku. Jak mówią bliscy, ta opieka nie była taka jak być powinna.
– W Sądzie Okręgowym w Opolu są przecież dokumenty ze szpitala w Kup, że dziadek był zaniedbany – podkreśla mecenas Orgacki. – Jakie będzie rozstrzygnięcie sądu w tej sprawie, to się dowiemy. Oni brną w tę wersję, bo uważają się za osoby pokrzywdzone. Oni zawiadamiali wielokrotnie prokuraturę, że mieli być oszukani przez państwo K. Prokuratura umarzała te postępowania, więc pisali do ministerstwa sprawiedliwości. Te sprawy są prawomocnie zakończone i nigdy nie były formułowane zarzuty w stosunku do państwa K., ani do obecnych właścicieli domu w gminie Popielów.
Jak dodaje mecenas, Malinowska i Kowalski we Wrocławiu też mieli mieszkania socjalne, które wynajmowali innym.
– I utrzymywali się z tego, co zostało potwierdzone – mówi mecenas Orgacki. – Miasto Wrocław też prowadziło wobec nich sprawę o eksmisję z tych lokali.
Czytaj: