Tomáš Forró – słowacki dziennikarz, reporter i korespondent wojenny, relacjonujący m. in. konflikt w Donbasie, spotkał się z czytelnikami w Wojewódzkiej Bibliotece Publicznej w Opolu. Opowiadał o Ukrainie, wojnie i swojej książce „Apartament w hotelu Wojna. Reportaż z Donbasu”.
– W mojej książce napisałem wszystko, co chciałem napisać na tamten moment – mówił Tomáš Forró. –Wtedy, w 2019 roku, odnosząc się do sytuacji, kiedy Mariupol w 2014 roku był dwukrotnie atakowany przez separatystów, pisałem że wydaje się, że to miasto najgorsze ma za sobą. Te słowa, które napisałem w 2019 roku, dziś gdy Mariupol właściwie przestał istnieć, brzmią jak ponury żart. Ale co z tym zrobić, w tamtym momencie pisałem, jak to wówczas wyglądało. To jest książka o historii, której już nie ma, o kraju, którego już nie ma. O wojnie, która dzisiaj jest już zupełnie gdzie indziej.
Ile napisanie relacji z regionu ogarniętego konfliktem zbrojnym kosztuje reportera?
– Najgorzej było, kiedy już wróciłem do domu, zacząłem pisać i uderzyły mnie doświadczenia ludzi, którzy byli ofiarami bądź świadkami tych wszystkich okropnych rzeczy – mówił Forró. – To było strasznie trudne, kiedy te historie, całe to cierpienie nieustannie krążyło mi w głowie. Cztery, czy pięć miesięcy byłem w swoim domu w górach, w Słowacji i codziennie chodziłem do lasu, bo miałem depresję, pod koniec już nie dawałem rady z przerabianiem tych materiałów.
Tomáš Forró opowiadał też o genezie konfliktu w Donbasie, separatystach, o Ukrainie, Rosji i o trwającej wojnie
– Kiedy w lutym Rosja zaatakowała Ukrainę, zaatakowała zupełnie inny kraj, niż sobie Rosjanie wyobrażali – wyjaśniał. – Zaatakowała kraj, który miał swój cel, który widział, że to co robi ma sens i daje wyniki, daje im lepsze życie. I nagle przychodzi ktoś, kto chce im to zabrać. Kto nawet nie uważa ich za naród. Dla Ukraińców to był absurd, ci ludzie zaczęli walczyć o swój dom, kraj, o swoje życie. Rosjanie absolutnie nie rozumieli, w co się pakują.
– O tym, co się od 24 lutego jeszcze nie czytałem żadnego naprawdę dobrego tekstu, sam też takiego nie napisałem – dodał. – Teraz, jeżdżąc na Ukrainę nie da się zbierać jakościowego, dogłębnego materiału. Tam go nie ma, tam ludzie żyją tym, że ich bliscy umierają, że muszą zabijać, walczyć o przetrwanie. Tam się nie da mówić o czymś innym. Nie mogę pytać tych ludzi o jakieś daleko idące wnioski. Nie ta pora, nie ten czas.
– Będzie musiał opaść wojenny kurz i wrócić jakaś normalność i dopiero wtedy przyjdzie czas na analizy. O tej wojnie będzie trzeba powiedzieć jeszcze raz, ale inaczej. O tym, jak zmieniła Ukraińców, ich kraj, mentalność i tożsamość. I o tym, jak zmieniła nas. Bo cokolwiek dzieje się dzisiaj w Ukrainie, to w olbrzymi sposób wpływa na nas przez cały czas.
Opowiecie. info objęło wydarzenie patronatem medialnym.
Fot. Krzysztof Jabłoński WBP