My śmiecimy – cierpią i giną zwierzęta

Reklamówka, plastikowy woreczek i butelka wyrzucona gdzie popadnie. Miliony takich siateczek i butelek. Śmieci wyrzucane przez ludzi w lesie, na łące czy na ulicy – nie tylko szpecą krajobraz, ale mogą też być śmiertelną pułapką dla małych zwierząt. Giną w nich ptaki, gryzonie, jaszczurki i liczne owady.

– Ze skutkami wyrzuconych sznurków, tasiemek, gumek najczęściej spotykamy się u gołębi miejskich – mówi Marta Węgrzyn, założycielka lecznicy dla dzikich zwierząt w Łubnianach. – Te ptaki do budowy gniazd zbierają różne różności i często zaplątują się w śmieci, których w miastach nie brakuje. To właśnie u nich często dochodzi do martwicy palców i łap w skutek ucisku i braku przepływu krwi.

Fot. Fundacja „Avi”/FB

Z kolei bociany bardzo często zaplątują się w pozostawione na polu sznurki do snopowiązałek. Znane są przypadki śmierci młodych bocianów przez zaplątanie takimi sznurkami.

Fot. Fundacja „Avi”/FB

Wiele syntetycznych śmieci trafia do ptasich gniazd jako budulec. Stają się często śmiertelnym zagrożeniem dla piskląt. Wszelkie żyłki, sznurki czy torby foliowe mogą skrępować ptaka uniemożliwiając mu nie tylko latanie, ale i prawidłowy wzrost. Często widuje się ptaki z przyczepionymi do nóg workami foliowymi, które bardzo przeszkadzają w lataniu.

– Jednym z naszych ptasich pacjentów jest szpak. Ptak musiał się w coś zaplątać. W wyniku szamotaniny i próby wydostania się, złamał w dwóch miejscach nogę – mówi Marta Węgrzyn. – Niestety unerwienie kończyny zostało całkowicie przerwane. Nogę trzeba było amputować. Szpak wróci jednak na wolność. Te ptaki bardzo dobrze radzą sobie w naturze, nawet bez jednej kończyny. Większość zwierząt nie ma jednak tyle szczęścia.