Rozmowa z Barbarą Kamińską, dyrektorem Biura Dialogu i Partnerstwa Obywatelskiego Urzędu Marszałkowskiego w Opolu, wiceprzewodnicząca Rady Miasta Opola.

– Ile jest organizacji pozarządowych na Opolszczyźnie?

– W całym województwie mamy zarejestrowanych około 3000 organizacji pozarządowych, ale tych autentycznie działających jest ponad 600.

– Czy one wszystkie tak chętnie sięgają po pieniądze z UE?

– Nie, bo nie wszystkie mają świadomość, że można się o nie ubiegać. Nie mają też takiej możliwości, bo sięgając po fundusze UE trzeba umieć wypełniać wnioski, potem osiągać efekty działania, na jakie były te pieniądze przeznaczane, a na końcu je rozliczać. Dlatego na początku swojej działalności te młode organizacje starają się korzystać z funduszy lokalnych, tzn. swojej gminy lub powiatu. Dopiero później, kiedy nabędą doświadczeń, starają się o fundusze wojewódzkie.

– Czyli sam entuzjazm nie wystarcza…

– Entuzjazm jest niezbędny, ale żeby organizacja działała, potrzebuje nie tylko pomysłów, ale i osób, które potrafią napisać wniosek do generatora. Ponadto organizacja to pewnego rodzaju firma, która jest zobowiązana do sprawozdań. Żeby sięgać po środki UE, w organizacjach pozarządowych muszą być osoby, które nauczą się planować i rozliczać. Na szczęście stale ich przybywa, bo dzisiaj często ktoś, kto trafił do jakiejś organizacji, wcześniej działał już w innej, gdzie nabył doświadczeń.

– Należy się z tego cieszyć, że społeczna działalność zaczyna być traktowana jako normalność.

– To prawda. Dzisiaj już nie patrzy się na ludzi zakręconych działaniem w organizacjach jak na dziwadła. Widać, że mentalnie to bardzo się zmienia. Społeczną aktywność trzeba doceniać, bo w organizacjach pozarządowych działają osoby, które łączą tą swoją społeczną pasję społecznej z pracą zawodową i rodziną. Ten czas poświęcany na działanie w organizacji jest podkradany rodzinie, do tego nikt za to tej osobie nie płaci.

– W jakich przestrzeniach działają opolskie organizacje pozarządowe?

– To są wszystkie możliwe obszary działalności człowieka, od zdrowia, kultury, sportu, po opiekę społeczną i wiele innych. możliwości. Są organizacje działające z myślą o seniorach, inne działają z myślą o ludziach młodych. Wiele z nich zaczyna się specjalizować, nie podejmując jednocześnie działań na różnych polach. Kiedy zdobywają markę, zaczynają być dostrzegani w swoich środowiskach, w mediach. Zaczynają się też profesjonalizować w sięganiu po fundusze unijne oraz wykorzystywać rozlicznie możliwości współpracy. Bo to jest ważne, żeby organizacje nauczyły się ze sobą współpracować.

– Co można poradzić takiej młodej organizacji, która  rozpoczyna działalność? Może to być organizacja prowadzona przez seniorów, którzy mają problemy w wypełnianiu wniosków i obsłudze generatora, albo przez bardzo młodych ludzi, którzy dopiero co zaczynają…

– Przede wszystkim powinni korzystać z naszych szkoleń i kontaktować się z naszym Biura Dialogu i Partnerstwa Obywatelskiego, gdzie to wsparcie otrzymają. Powinni też szukać wsparcia w samorządach lokalnych, bo co roku każdy samorząd jest zobligowany do tego, żeby przygotowywać roczny program współpracy z organizacjami pozarządowymi. Ważne więc, by brać udział i uczestniczyć w konsultacji takiego programu. Mówić, co powinno w nim być, albo czego nie powinno. Muszą też pamiętać, by nie opierać się tylko na środkach samorządowych, bo one wspierając organizacje pozarządowe wybierają takie, które w imieniu samorządu działają na rzecz środowisk lokalnych. W konkursach jest zawsze więcej chętnych niż pieniędzy, więc może być tak, że organizacja się wypala i zniechęca, bo drugi, trzeci konkurs im nie wypalił. Dlatego powinny starać się o fundusze z różnych możliwych źródeł. Ważne też, żeby nawiązywały współpracę z drugą, trzecią organizacją, bo każda, nawet jeśli działa w podobnym obszarze, ma swoją specjalizację i nie muszą sobie wchodzić w paradę, natomiast razem mogą np. opłacić dobrą księgową i będzie taniej, niż każda z organizacji zrobiłaby to osobno.

– Czy organizacja pozarządowa i jej działalność powinna być wynagradzana?

– Działalność na rzecz społeczeństwa nie oznacza, że musi być całkowicie bezpłatnie. Są przecież pewne koszty w organizacji związane np. z lokalem, mediami, energią, pracą ekspercką, księgową, czy zorganizowaniem np. spotkania. Jeśli wziąć pod uwagę te ich poświęcone popołudnia, weekendy i to zaangażowanie osób z organizacji, to jest to całkowicie niezapłacona praca. Trzeba im choć w pewnym stopniu to wszystko rekompensować.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.