Pandemia zmieniła myślenie o miejscu pracy, bo wiele osób zostało zmuszonych, by przenieść je do domu, a teraz są z tego zadowoleni. Można przypuszczać, że gdyby nie pandemia Covid-19, to pracodawcy nie zdecydowaliby się szybko na przymusowy eksperyment pracy zdalnej.

Tymczasem po przeszło roku wiele osób ten pomysł pracy w domu sobie chwali, chociaż jest grupa, dla której praca nierozerwalnie wiąże się z wyjściem z domu.

– Pracując w domu swobodnie godzę obowiązki domowe z pracą, Home Office bardzo mi pasuje – mówi pani Katarzyna z Opola. – Nie chcę już wracać do dojazdów, stania w korkach i bezproduktywnych przestojów w pracy, gdzie czasem osiem godzin trzeba odbębnić. Poza tym jestem bardziej produktywna z perspektywy domu. Mój mąż też po wybuchu pandemii przeszedł na pracę zdalną, chociaż wcześniej nikt by nie pomyślał, że informatyk tak może.

Jak dodaje pani Katarzyna, tylko jej koleżanki, które mają małe dzieci, wolą wychodzić z domu do pracy. Dla nich oderwanie się od wiru obowiązków i pójście do biura daje psychiczny oddech.

– No i pracy zdalnej nie lubią pracoholiczki, które nie widzą bożego świata poza pracą – dodaje pani Katarzyna.

Dobrze zorganizowana praca zdalna to także szansa na spore oszczędności dla firm, na kosztach powierzchni biurowej, energii elektrycznej, ogrzewaniu i sprzątaniu.

Czy przez pandemię zmienimy na stałe mieszkania na biura? Jak wynika z danych Eurostatu, w 2020 roku 9 proc. polskich pracowników w wieku 15-64 lat pracowało zdalnie, a w całej Unii Europejskiej było to około 12 proc.

– Pewnie wielu z nas kojarzy viralowy filmik z 2017 roku, w którym amerykański profesor, Robert Kelly, udzielał wywiadu dla telewizji BBC News na temat polityki Korei Południowej, kiedy niespodziewanie do pokoju weszła dwójka jego małych dzieci, zaciekawionych, co robi ich tata – mówi dla Opowiecie.info Edyta Defańska-Czujko, ekspertka Business Centre Club ds. prawa pracy.  – Wtedy ta sytuacja była zabawnym incydentem, którego nagranie, ze względu na swoją nietuzinkowość, biło rekordy popularności w internecie. Jednak w 2021 r. taka sytuacja nikogo już nie dziwi.

Jak twierdzą eksperci BCC, na eksperyment ten nie byliśmy przygotowani ani organizacyjnie, ani prawnie.

– Kiedy w marcu 2020 r. ogłoszono pandemię, Kodeks pracy zawierał jedynie przepisy dotyczące tzw. telepracy – tłumaczy Edyta Defańska-Czujko. – Ta okazała się jednak być rozwiązaniem zbyt sformalizowanym na czas pandemii, który wymagał od pracodawców i pracowników dużej elastyczności oraz dostosowania się do niepewnej sytuacji, wymagającej szybkiego reagowania na zmieniające się obostrzenia i podejmowania działań ukierunkowanych na zmniejszenie liczby zachorowań. Nie do końca pomogła też tzw. Tarcza Antykryzysowa, w której co prawda wprowadzono przepis dotyczący pracy zdalnej w okresie obowiązywania stanu zagrożenia epidemicznego, ale był on zbyt ogólny, by stanowić dostateczną wytyczną dla pracodawców i pracowników.

Z nadal obowiązujących przepisów „tarczowych” wynika m.in., że wykonywanie pracy zdalnej może zostać polecone wówczas, gdy pracownik ma odpowiednie umiejętności oraz możliwości techniczne i lokalowe, i gdy pozwala na to rodzaj pracy. Na pracodawcy ciąży obowiązek zapewnienia materiałów i narzędzi niezbędnych do wykonywania pracy zdalnej, przy czym pracownik może korzystać ze swojego sprzętu, pod warunkiem, że umożliwia to poszanowanie i ochronę informacji poufnych i innych tajemnic prawnie chronionych.

– Ta regulacja została wprowadzona ad hoc, jako odpowiedź na potrzebę pilnego usankcjonowania możliwości pracy z domu – tłumaczą eksperci BCC. – Jest zbyt generalna, aby w dostateczny sposób zabezpieczyć interesy obu stron stosunku pracy, otworzyła drzwi do dyskusji nad systemowym uregulowaniem pracy zdalnej w Kodeksie pracy.

Tak powstał projekt nowelizacji Kodeksu pracy, który wprowadza kompleksowe uregulowanie pracy zdalnej. Pod koniec maja został skierowany do konsultacji społecznych.

– Podstawowym założeniem projektu jest to, aby umożliwić wykonywanie pracy zdalnej całkowicie lub częściowo w miejscu wskazanym przez pracownika i uzgodnionym z pracodawcą, co jest rozwiązaniem mniej rygorystycznym niż obecne przepisy dotyczące telepracy, z których wynika, że telepraca może być wykonywana regularnie poza zakładem pracy.

W zwykłych, niepandemicznych czasach, pracodawca i pracownik uzgodnią między sobą zasady wykonywania pracy zdalnej. W projekcie jest też mowa o pokryciu kosztów związanych z wykonywaniem pracy zdalnej. – Należy założyć, że najczęściej pracodawcy ustalać będą określony ryczałt, jego wysokość odpowiadać powinna przewidywanym kosztom ponoszonym przez pracownika w  pracy zdalnej – dodaje Edyta Defańska-Czujko.

Udostępnij:
Wspieraj wolne media

Skomentuj

O Autorze

Dziennikarstwo, moja miłość, tak było od zawsze. Próbowałam się ze dwa razy rozstać z tym zawodem, ale jakoś bezskutecznie. Przez wiele lat byłam dziennikarzem NTO. Mam na swoim koncie książkę „Historie z palca niewyssane” – zbiór moich reportaży (wydrukowanie ich zaproponował mi właściciel wydawnictwa Scriptorium). Zdobyłam dwie (ważne dla mnie) ogólnopolskie nagrody dziennikarskie – pierwsze miejsce za reportaż o ludziach z ulicy. Druga nagroda to też pierwsze miejsce (na 24 gazety Mediów Regionalnych) – za reportaż i cykl artykułów poświęconych jednemu tematowi. Moje teksty wielokrotnie przedrukowywała Angora, a opublikowałam setki artykułów, w tym wiele reportaży. Właśnie reportaż jest moją największą pasją. Moim mężem jest też dziennikarz (podobno nikt inny nie wytrzymałby z dziennikarką). Nasze dzieci (jak na razie) poszły własną drogą, a jeśli już piszą, to wyłącznie dla zabawy. Napisałam doktorat o ludziach od pokoleń żyjących w skrajnej biedzie, mam nadzieję, że niedługo się obronię.