Róża Pogranicza to nagroda przyznawana corocznie od piętnastu lat wyjątkowym mieszkańcom powiatu prudnickiego. – Róża dlatego, że założyciel Prudnika, czeski rycerz Vok, miał w herbie różę – wyjaśnia Radosław Roszkowski, starosta powiatu prudnickiego, pomysłodawca nagrody. – Laureatki określiłem Damami Róży Pogranicza, natomiast laureatów Kawalerami Róży.
Wśród tegorocznych wyjątkowych prudniczanek miano Damy Róży Pogranicza 2021 otrzymała m.in. Bogna Lewkowicz – w kategorii działalność społeczna.
– To prawdziwa dama, całym sercem wspierająca uchodźców w wielu aspektach – powiedział w rozmowie z Opowiecie.info starosta prudnicki. – No i klasa sama w sobie.
Dla Prudniczan Bogna Lewkowicz to także pani „magister” z apteki, którą prowadzi. W rzeczywistości Bogna Lewkowicz jest doktorem nauk medycznych i całym sercem oddana ludziom. I nie jest zadowolona, kiedy słyszy, że o jej Prudniku mówią „głęboka prowincja”.
– Prowincja to stan umysłu, a nie geografia, u nas żyje wielu wspaniałych i otwartych ludzi – natychmiast ripostuje. – A w dobie internetu, bibliotek i instytucji kulturalnych trudno mówić o prowincji.
Ona sama czuje się obywatelką świata, z tego, co mówi, wynika, że centrum wszechświata będzie tam, gdzie ludzie wspólnie robią coś dobrego.
– Szopen mi w duszy gra i tak będzie zawsze, ale czuję się obywatelką Europy i świata – podkreśla.
Prudniczanie identyfikują ją jednak z ich miastem, z zaangażowaniem w sprawy „małej ojczyzny” i na przykład doskonale wiedzą, że o tak utrzymaną nekropolię, z jej zabytkami, zabiega między innymi pani Bogna.
– Teraz pojawia się możliwość renowacji nagrobka na cmentarzu, więc już jesteśmy umówieni na spotkanie z Marcinem Husakiem, dyrektorem naszego muzeum – zaznacza.
Oprócz tego, że organizuje kwesty na cmentarzu, to działa w mniejszości niemieckiej, organizuje konkursy i akcje kobiece. Jest w zarządzie szkoły podstawowej w Łące Prudnickiej. Bognę zna też Opole, bo jest tutaj na protestach, ale też w innych miastach. Można ją było zobaczyć na Marszu Równości, stanęła z transparentem razem ze swoją mamą w obronie wolnych mediów. Można powiedzieć, że dzięki takim ludziom jak Bogna świat kreci się lepiej.
Z emocjami w duecie
Ostatnia jej działalność była związana z uchodźcami. Kawał czasu poświeciła przybyszom z Ukrainy.
– W pierwszym miesiącu w domu jedynie spałam – opowiada. – Wiadomo, że w takiej sytuacji dom po jakimś czasie zaczyna cierpieć, więc to nie tylko społecznikom, ale ich rodzinom należy się uznanie.
– Moi to doskonale rozumieją, bo wszyscy jesteśmy tacy sami – dodaje po chwili ze śmiechem.
Zaznacza jednak, iż w jej przypadku to jest nie tyle działalność charytatywna, co społeczna.
– Pomoc niesiona Ukraińcom była połączeniem potencjałów ludzi działających pragmatycznie i tych działających emocjonalnie – podkreśla. – Działałam w duecie z panią Wandą Jakimko, która jest ikoną współpracy polsko-ukraińskiej, ona zna duszę Ukrainy. Więc pani Wanda zajmowała się kwestią mentalną, uczuciową, a ja, jako pragmatyk, siedziałam w opiece społecznej i załatwiałam sprawy przyziemne. Wyrazy uznania należą się wolontariuszom, to jest ogromna praca wszystkich. Nie mogłabym działać bez grupy ludzi bez Edyty, Joli, Wandy, Bartka i Kseni, bo wszyscy działaliśmy równo.
Mówi, że jeszcze przed specustawą starosta prudnicki delegował pracowników do pomocy uchodźcom wojennym.
– To był szok i nie wiedzieliśmy co robić, więc szukałam kontaktów z teoretykami, którzy wiedzą, jak pomagać, ale nie wyręczać – podkreśla. – Pomagać trzeba z chłodną głową, na wyłączonych emocjach, bo kiedy one się pojawiają, robi się przysłowiowy bajzel, bo giną ramy tej pomocy.
Swoje, nieco inne spojrzenie ma starosta, bo mówi, że Bogna Lewkowicz „całym sercem wspiera uchodźców w wielu aspektach”.
Bogna – Dama Pogranicza
I to pogranicze w niej jest, bo z jednej strony naukowy ścisłowiec, a drugiej meloman, z duszą artystyczną. To jej, Polce, mniejszość niemiecka zaproponowała miejsce na liście w wyborach parlamentarnych. Jak to możliwe?
– Zawsze jestem i zawsze będę ze wszystkimi mniejszościami – kwituje. – Mnie absolutnie nie interesują duże ugrupowania, duże partie, tam niewiele miałabym do zrobienia. Nie wiem, jak to działa, ale zawsze z tymi mniejszościami się odnajdujemy.
W tożsamość Bogny Lewkowicz wpisani są przodkowie z Bambergu w Bawarii, którzy 300 lat temu zmienili miejsce zamieszkania.
– Mój dziadek nazywał się Walter, był Niemcem, a raczej Poznaniakiem, przyjechał na ziemie odzyskane – opowiada. – On też był społecznikiem, wyciągał dzieci z powojennej biedy. Więc tak wychowano moją mamę, tak ona wychowała mnie. I tak wychowuję moją córkę.
Natomiast jej babcia ze strony taty była Rosjanką, potem prudniczanką i też była wyjątkowa.
– Jestem tyglem, taką mieszanką, którą stworzyło moje otoczenie – śmieje się. – Dostałam to wszystko za darmo, więc jako społecznik chcę to oddawać.
Życie społeczników nie bywa łatwe, aktywiści nieraz spotykają się niechęcią, zawiścią i niezrozumieniem. Na przykład spotyka się opinię, że chodzą na różne protesty, bo lubią się lansować.
– Jak się lansują? – dziwi się pani Bogna. – Oni dodają sobie pracy, bo zaraz są telefony, żeby komuś pomóc, skoro pomagamy. A w pracy społecznej nie promuje się siebie, a ideę, zaraża nią. I wciąga ludzi do współpracy.
A kim jest dama, bo przecież taki tytuł otrzymała – Damy Róży Pogranicza?
Dla starosty Roszkowskiego to „Klasa sama w sobie. Tak wyobrażam sobie te dawne damy”.
– Dama to jest ktoś otwarty na wszelką inność, ktoś, kto szybko nawiąże kontakt – definiuje Bogna Lewkowicz. – Żyjemy w czasach podziałów, a zjednoczenie jest nam bardzo potrzebne, to społecznicy łączą prawicę z lewicą. Kiedy pomagaliśmy uchodźcom z Ukrainy, to było nieważne, kto z kim się utożsamia, kto z kim sympatyzuje.
Naszym zdaniem, do zestawu cech damy trzeba dołożyć walkę o prawdę, patrząc na determinację, z jaką Bogna Lewkowicz pojawia się na demonstracjach domagających się równych praw lub w obronie wolności słowa.
Jeden komentarz
Brawo Bogna! Właściwy człowiek na właściwym miejscu,zawsze oddana sprawie !