Pączki z nadzieniem w każdej z możliwych wariacji. Z posypką, cukrem pudrem, polane lukrem albo czekoladą. W czwartek (28 lutego) opolanie nie liczą kalorii i smakują w pączkowych pysznościach. Popyt mają również faworki i oponki – zarówno te ze sklepowej półki, jak i usmażone w domu.
Zapytaliśmy mieszkańców, co sądzą o Tłustym Czwartku.
ZUZANNA RYBAK
– U mnie rządzą bardziej faworki i oponki. Jak wrócę, to już z pewnością będą usmażone. Dobrym pączkiem nie pogardzę również. Dziś można jeść wszystko, co tłuste. Nie wiem skąd się to bierze, ale Tłusty Czwartek w Polsce zrobił się po prostu modny. To widać w internecie w social mediach. Już od kilku dni tworzone są wydarzenia typu „W Tłusty Czwartek zjem pączka”. Jest w tym wszystkim jakiś fenomen…
KATARZYNA KOWALSKA
– Jem dziś pączki bo to wyjątkowe święto, które trzeba na swój sposób uczcić. Kolejka ciągnie się w nieskończoność, swoje musiałam oddastać – łącznie 15 minut. Ale było warto. Wybrałam nadzienie czekoladowe i z marmoladą. Ponadto, w domu mamy taką tradycję, że w Tłusty Czwartek pączki muszą być swojskie. Dla mnie przygotowywanie pączków i ten dzień w ogóle kojarzą się z czasem spędzonym z rodziną. Szczególną rolę w kultywowaniu tej tradycji pełnią dziadkowie.
JOANNA TKOCZ
– Uwielbiam jeść pączki! Mam do nich wielką słabość nie tylko w Tłusty Czwartek. Moim zdaniem najlepsze są z różą, ale jak dotąd próbowałam wielu smaków. Polecam wszystkim te z czekoladą lub z kokosem, które naprawdę są wspaniałe! Następne w kolejce dla mnie to z adwokatem i serem. Kiedyś nie było takiego wyboru. Pączek był zwykle nadziany marmoladą i to niezawsze najlepszą. Cieszę się, że dziś jest tyle smakowitych opcji. Oczywiście kocham też faworki! U mnie w domu dziś będzie można takich rarytasów skosztować. Do babci zjadą się wszystkie wnuki i będzie wielkie smażenie.
GRZEGORZ PIOTROWSKI
– Trochę tuczący ten smakołyk, ale sam już zjadłem dwa… z marmoladą i budyniem. Na co dzień stronię od tego typu łakoci. Zauważyłem, że niektórzy wręcz muszą zjeść tego pączka, stawiają na tradycję. Pewnie jak wrócę do domu, to znów będą pączki. Mimo wszystko ja staram się ograniczać. Zwyczaj sam w sobie jest jednak sympatyczny.
MARTYNA MISSALA
– Ja pączki jem głównie w tym dniu. Na co dzień nie mam do nich takiej wielkiej słabości. Za to w Tłusty Czwartek smakują jakoś inaczej, szczególnie dobrze. Kończę właśnie czwartego pączka – naprawdę ostatniego! Dwa z nich były z czekoladą, adwokatem i z serem. Czekolada ma pierwsze miejsce. W moim domu rodzinnym też już są świeże pączki, bo mama wysłała mi zdjęcie. Na szczęście tylko na nie popatrzę, bo mama mieszka w innym mieście i nie będę miała okazji ich zjeść. Pączkarnie zrobiły się bardzo popularne. W moim rodzinnym mieście tylko w ostatnim roku powstało pięć nowych!
ALEKSANDRA RAJSKA
– Dla mnie to tradycja, więc minimum jednego trzeba zjeść, odpuścić sobie i nie liczyć kalorii. Ja akurat kupiłam pączka, bo to wygodne. Choć patrząc na te kolejki… Swoje też trzeba odstać i trochę czasu to zajmuje. Po dobrego pączka warto się jednak fatygować. Oponki i faworki są u nas w domu na równi z pączkami.
ALEKSANDRA BISSINGER
– Nie obchodzę za bardzo Tłustego Czwartku, pączków też nie piekę. Raz na rok mogę jakiegoś zjeść, ale mniej tradycyjnego. Akurat mam 15 minut do autobusu, więc ustawiłam się w kolejce, ponieważ słyszałam, że tu pączki są dobre. Jeśli jednak nie zdążę, to dla mnie nic się nie stanie. Spróbowałabym jakiegoś innego nadzienia niż marmolada. Zdecydowanie wybiorę smak kwaśniejszy niż słodki.